Powiedzieli, że nie mogę mieć dzieci, więc znalazłem inną drogę
Nasza mała rodzina nie jest dokładnie tradycyjna. Z drugiej strony, może jesteśmy. Wczoraj ogłoszono, że Sandra Bullock adoptowała piękną 3-letnią dziewczynkę Lailę, która dołącza do 5-letniego brata Louisa. Uwielbiałem przeglądać zdjęcia online i uśmiechać się, jak podobne są nasze rodziny. Mój syn i córka są w tym samym wieku co jej dzieci, a nasza rodzina jest również " ... mieszana i różnorodna, orzechowa, kochająca i wyrozumiała ", jak mówi Sandra. Ale mój ulubiony cytat z jednego z wielu artykułów napisanych o rodzinie Bullock polegał na tym, że opisała, jak jej zdaniem wygląda tradycyjna rodzina:
Jeśli tradycyjny dom to taki, w którym pełno jest miłości i żartów, nie ma snu, książki z harmonogramami wypełnione imprezami towarzyskimi dla dzieci bardziej niż dorośli i dużo krzyczą o to, kto pierwszy dotknął ... wtedy mam bardzo tradycyjny rodzina.
W rzeczy samej.
Ludzie przyjmują z różnych powodów. Niektórzy czują się wezwani do zrobienia czegoś z liczbą przybranych dzieci mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Inni udali się do innego kraju w poszukiwaniu projektów usługowych i wrócili z sercem wciągniętym w pomoc w rozwiązaniu globalnego kryzysu sierocego. Dla innych jest to po prostu sposób, w jaki zawsze wyobrażali sobie tworzenie rodzin. Dla nas było to proste: chcieliśmy, aby dzieci były rozpaczliwie i opiekuńcze, a adopcja była jedyną możliwą drogą.
Mój mąż i ja walczyliśmy z niepłodnością przez kilka lat, cierpiąc z powodu dwóch poronień i miesięcy inwazyjnych testów, zanim niszczycielski telefon nadszedł tydzień przed Bożym Narodzeniem 2007 informując nas, że nie jesteśmy w stanie mieć biologicznych dzieci. Moje marzenia o macierzyństwie wydawały się w tym momencie roztrzaskane, ale po poświęceniu czasu na przetworzenie naszego żalu zdaliśmy sobie sprawę, że nasze plany dotyczące dzieci nie zostały skradzione, po prostu wyglądały nieco inaczej, niż się spodziewaliśmy.
Na pytanie, dlaczego przyjęliśmy, odpowiedź jest prosta: Chcieliśmy rodziny.
To, co nastąpiło, było długą, krętą ścieżką dla naszych dzieci. Spędziliśmy czas jako przybrani rodzice - sprowadzając bliźniaków do naszego domu, kochając ich całym sercem i głęboko zasmucając, kiedy odeszli. Następnie, jesienią 2009 r., Rozpoczęliśmy prace związane z przyjęciem na szczeblu międzynarodowym. Były wyboje na drodze, nieoczekiwane zmiany i dużo czekania, ale w styczniu 2011 roku nasz syn, Mareto, został umieszczony w naszych ramionach.
W tym momencie spełniły się wszystkie moje marzenia.
Krótko po pierwszych urodzinach Mareto (i zaledwie około ośmiu miesięcy po powrocie do domu), pewnego wieczoru zwróciłem się do mojego męża i cicho powiedziałem: "Chcę znów się adoptować, chcę kolejne dziecko". Uśmiechnął się i powiedział: "Ja też." I wyruszyliśmy w kolejną podróż zwrotów akcji, która ostatecznie zakończyła się w maleńkim pokoju pełnym szopek w Addis Abebie w Etiopii. Kiedy zabrałem moją córkę, Arsemę, z jej łóżeczka i w ramiona, moje serce nabrzmiało, a nasza rodzina po raz pierwszy poczuła cudowne uczucie.
Kiedy sprowadziliśmy Arsemie do domu w październiku 2012 roku, nasz syn zakochał się tak szybko, jak my. Miał zaledwie 2 lata, a kiedy położyliśmy ją do łóżka, siedział w przedpokoju z twarzą przyciśniętą do zamkniętych drzwi, wołając o swoje dziecko. Ich więź i związek pozostają silne od tego czasu. Pewnie, że kłócą się jak wszystkie rodzeństwo, ale w większości kochają i wzajemnie się wspierają. Arsema działa jak miniaturowa mama Mareto, a Mareto jest jej prawdziwym pluszowym misiem, z którym można się śmiać.
Na pytanie, dlaczego przyjęliśmy, odpowiedź jest prosta: Chcieliśmy rodziny. Dziesięć lat temu, kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy próbować mieć dzieci, nigdy nie mogłem sobie wyobrazić kierunku, w którym podążałaby ta podróż, ani sposobu, w jaki nasza rodzina się spotyka. Ale dzisiaj patrzę na te dwa piękne dzieci, z którymi zostałem pobłogosławiony i jestem ogarnięty wdzięcznością.
Mój dom, moje serce i mój kubek przelewają się.
Adopcja uczyniła rodzinę możliwą dla każdego z nas. To znaczy, że mój syn i córka mają mamusię i tatusia, aby włożyć je do środka w nocy, aby pocałować ich boo-boosy, czytać je, tulić się na kanapie, śmiać się z ich głupich historii i zachęcać ich do nadzieje i marzenia. To znaczy, że mam być mamusią, a mój mąż staje się tatusiem.
Nie wiem, dlaczego przeszliśmy przez ból niepłodności i poronień, ale mogę wam powiedzieć, że dziś jestem wdzięczny za ten ból serca. Doprowadziło nas to do adopcji i do dwójki dzieci, z którymi mieliśmy być cały czas. Nie wiem, dlaczego moje dzieci przeżyły stratę i traumę, które zrobiły w pierwszych miesiącach życia. Chciałabym móc odebrać im ten ból. Ale mogę wam powiedzieć, że jestem tak wdzięczny, że możemy być tymi, którzy kochają ich dzisiaj i chodzić z nimi w trudnych sprawach, a także w najlepszych chwilach, jakie życie ma dla nas.