Próbowałem rodzicielstwa wolnego, i to się stało
Prawdopodobnie znasz "wolny zasięg" w menu w superskorupowych, ekologicznych restauracjach, ale co to znaczy, jeśli chodzi o rodzicielstwo? To zależy od tego, kogo zapytasz. Niektórzy uważają, że rodzicielstwo z wolnym wybiegiem jest z natury niebezpieczne, podobnie jak ludzie, którzy nazywali policjantów z pary z Maryland, którzy pozwalali swoim dzieciom bawić się samemu w parku. Jeszcze inni chcą po prostu bardziej zrelaksowanego stylu życia, na przykład dając dziecku lata 70. XX wieku.
Ta tendencja do mniej restrykcyjnego stylu rodzicielstwa wydaje się mieć swoje korzenie mocno w nostalgii, kiedy rzeczy były bardziej beztroskie. Ta tęsknota za prostszym czasem nie jest jednak nowym trendem. To prawie jak niewinna przyjemność, aby oddawać się światu fantazji, w którym jest mniej ograniczeń i więcej wolności.
Ale kiedy przeczytałem więcej o Rodzicielstwie Wolnym Zasięgu (FRP), byłem coraz bardziej zaintrygowany. Mój syn może być szalenie ryzykowny w domu: usiłuje wydostać się z łóżeczka, widząc, ile Goldfish może zmieścić w buzi, lista jest długa. Ale kiedy jesteśmy w dużych tłumach, on przylega do mnie i mojego partnera mocniej niż chińska pułapka na palec. Miałem nadzieję, że narażając go na model FRP, będzie mniej przestraszony w sytuacjach publicznych i bardziej niezależny. Niektóre z podstawowych zasad - zachęcanie dzieci do testowania limitów, badanie ich otoczenia i mniej obaw - wydawało się, że właśnie to robią.
Eksperyment
Nigdy nie byłam "mamą helikopterową", ale nadal nie byłam pewna, czy FRP jest dla mnie odpowiedni. Może to było całe moje lata binge-watching Law and Order: SVU, które sprawiło, że poczułem się zbyt nerwowy, kiedy pojawił się pomysł "puszczania". Mimo to nie chciałem, aby mój strach powstrzymywał mnie lub mojego syna przed próbowaniem nowych rzeczy. Zdecydowałem więc przetestować rodzicielski styl FRP, aby zobaczyć, jaki wpływ - jeśli w ogóle - miałby na moją małą rodzinę. Przez siedem kolejnych dni zdecydowałem się udokumentować za i przeciw, których doświadczyliśmy, stosując niektóre z metod FRP nasza codzienna rutyna.
Czy moje dziecko stanie się bardziej niezależne? Co ważniejsze, czy byłbym w porządku, gdyby to zrobił?
Dzień 1: Witamy w dżungli
Jednym z pierwszych głównych wierzeń, które chciałem wprowadzić w praktyce, było pozwolenie mojemu synowi na odkrywanie jego środowiska. Krok pierwszy? Zdejmij blokady (większość) z szafek. Nadal trzymałem zamki w szafkach z produktami czyszczącymi i chemicznymi rzeczami w nich. Zgodnie z zasadami Wolnego Rodzicielstwa, jeśli cofniesz się i będziesz stale pozwalał swoim dzieciom coraz bardziej nawigować po świecie, nauczą się, jak być pewnym siebie, samowystarczalnym i zaradnym. To brzmi dość łatwo, prawda?
Zanim jeszcze miałem aparat gotowy do przechwycenia wyników tego eksperymentu, mój syn miał już dwa doniczki. Spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, jakby chciał powiedzieć: "Czy to jest fajne?" Kiedy nie zainterweniowałem, jego oczy rozjaśniły się, a na jego twarzy pojawił się skromny uśmiech. Zaczął śliczną symfonię metalu, szkła, plastiku i trzaskania drzwiami. Przyniósł nawet swojego ulubionego misia, żeby obejrzeć wystawę. Klaskał dla siebie i od czasu do czasu przynosił mi trochę ciekawszych znalezisk, takich jak widelec do makaronu.
Obawiałem się, że usunięcie granic doprowadzi do chaosu. I to w pewnym sensie. Moja podłoga w kuchni była przykryta naczyniami i zabawkami. Mimo to nie czuła się poza kontrolą; to było zabawne! W modelu FRP nie chodzi o życie bez reguł, zamiast tego skupiamy się na "uczeniu się i zarabianiu na wolności". Więc kiedy skończył się czas na zabawę w kuchni, powiedziałem mu, że musi mi pomóc odłożyć wszystko z powrotem. Dostał może jedną czwartą drogi, a potem uznał, że taniec jest lepszym sposobem na spędzenie czasu. Nadal zaznaczę to jako postęp.
Dzień 2: Dosłowne Rodzicielstwo Wolnego Zasięgu
Jak już wcześniej wspomniałem, termin "free range" początkowo miał na myśli jedzenie, a nie dzieci. Najwyraźniej to nie przypadek. Pionier ruchu, Lenore Skenazy, mówi: "dzieci, tak jak kurczaki, zasługują na życie poza klatką". Zrobiłem trochę swobody przy mojej interpretacji i postanowiłem usunąć "klatkę" mojego syna, czyli bramę do gry, którą trzymamy w salonie. Znowu byłem ostrożnie optymistycznie nastawiony do tego pomysłu. Naprawdę nie wiedziałem, czy "to było dla eksperymentu rodzicielskiego!" Byłoby dobrym usprawiedliwieniem, gdyby mój syn złamał elektronikę mojego męża.
Zaskakująco, mój mały facet był tylko lekko zaintrygowany brakiem bramy. Wyszedłem z pokoju, więc nie zawracałem sobie głowy, a potem usłyszałem interesujące dźwięki. Kiedy zacząłem myśleć, że mój syn ma więcej powściągliwości niż mu przypisywałem, odkrył, że mamusia nie jest tak tajna. Jak się okazuje, mój rosnący maluch jest dużo bardziej zainteresowany tym, co może włożyć do swoich ust, niż łamaniem konsol do gier.
Wszedłem i zobaczyłem go, jak odpoczywa, perfekcyjny obraz hedonizmu, jedzenie ciasteczek, wygoda i otaczanie się swoimi ulubionymi zabawkami. Znowu sprawy nie potoczyły się tak straszliwie, jak myślałem. W skali jednego do lepszego połączenia Saul, to nie był zły bałagan do oczyszczenia. Nie byłem zachwycony, by podnosić okruchy ciasteczek, ale podobało mi się, że testowało to nie tylko poziom niezależności mojego syna, ale także ograniczało moją strefę komfortu. Jak dotąd dobrze sobie radziłem. Aż do
...Dzień 3: to dlatego nie możemy mieć miłych rzeczy!
Pamiętasz, kiedy powiedziałem, że nie jestem pewien, czy ten cały eksperyment byłby świetną wymówką, gdyby mój syn coś złamał? Tak, stało się. Mój mąż, podobnie jak ja, jest samozwańczym frajerem, ale bardziej niż ja zbiera pieniądze. Uwielbia Gwiezdne Wojny, Legos i wszystko, co mówi "limitowana edycja". Więc kiedy mój syn zdecydował, że pójdę do łazienki była idealną okazją dla Projektu: Znajdź Daddy's Collectible Star Wars Lego Ship, na pewno nastąpiło zakłócenie w działaniu.
Najmniej ulubionym dźwiękiem rodzica, ustępującym jedynie bolesnym okrzykom, jest głośny trzask, po którym następuje "Uhhhh oh! Ooch! "Mój syn wpadł do łazienki i przyniósł mi kilka pamiątek z wyprawy, a ja natychmiast wiedziałem, skąd przybyli: Lego Tie Fighter mojego męża 2012. To, co najbardziej zaskoczyło mnie, to nie to, że zepsuł kolekcję, ale naprawdę wyglądał na skruszonego. Powiedział: "Przepraszam, mamo" i wiedział, że zrobił coś, co uzasadnia przeprosiny.
Wysłałem SMS-a do mojego męża, aby poinformował go, co się stało, i był naprawdę zdenerwowany, aby zobaczyć, jaka będzie jego odpowiedź. Jasne, pomyślał, że jest wessany, a on był oszołomiony, ale nie był szalony. Rozumiał, podobnie jak większość rodziców z Wolnego Obszaru, że takie incydenty są sposobami uczenia się. Prawie w połowie tego eksperymentu i już widziałem efekty: jeden z moich lęków (że coś złamał) wydarzył się, świat się nie skończył, a mój mąż, nasz syn i ja wszyscy trochę wyrośli z tego ćwiczenia w wolności.
Dzień 4: Podejmowanie kroków dziecka
Model FRP jest przeznaczony nie tylko dla dzieci, ale również dla rodziców. Oczywiście, dzieci zbierają większość nagród, na przykład skradzione ciasteczka i orkiestrę urządzeń, ale my też. Pozwalając naszym dzieciom bawić się z ograniczeniami, możemy ich nauczyć, że są bardziej odważni i zdolni, niż mogliby sądzić. Podobnie jak równowaga między wolnością a dyscypliną dla naszych dzieci, rodzice też tego doświadczają. Dajemy sobie pozwolenie na cofanie się i naprawdę lubimy obserwować nasze dzieci bawiące się i wzrastające, ale także dyscyplinujemy się, opierając się chęci uniknięcia każdego błędu lub wypadku.
Jednym z ograniczeń, jakie wyznaczyłem mojemu synowi podczas naszego pierwszego pobytu na zewnątrz podczas eksperymentu, było to, że nie wolno mu było chodzić po ulicy. Nie utrzymam tego ograniczenia na zawsze, ale wiem, że mój syn nie jest na tyle stary, aby wiedzieć, czy należy obserwować ruch drogowy czy go unikać. To kolejna zasada FRP: znajomość poziomu dojrzałości Twojego dziecka. Mój syn i twoje dziecko mogą być dokładnie w tym samym wieku, ale twój może być całkowicie zdolny do bezpiecznego poruszania się po ruchliwej ulicy. Dlatego bardzo się cieszymy, że wiesz, z czym dziecko może sobie poradzić.
Test przyszedł, kiedy mój syn odważył się wyjść poza zwykły plac zabaw naszego podwórka i podjazdem do skalistego, zagospodarowanego terenu tuż przy ulicy. To była gra w kurczaka. Czekałem i patrzyłem, czy uda mu się uciec. Przerwał i obejrzał się, żeby zobaczyć, czy patrzę. Na szczęście został rozproszony przez jaszczurkę, a ja musiałem poczekać, aż serce mi opadnie.
Dzień 5: Podejmowanie większych kroków
Z powodzeniem urządziliśmy sobie dzień zabawy w zaciszu własnego podwórka, ale czułem, że nie podjąłbym się tego wyzwania, jeśli nie wkroczyłbym w wielki, przerażający świat. W końcu to był jeden z moich nadziei na osiągnięcie tego doświadczenia. Chciałem, aby mój syn był bardziej spokojny w sytuacjach publicznych. Wybraliśmy się więc na wycieczkę do naszej lokalnej Panery, w której pracuje moja siostra. Pomyślałem, że jeśli przynajmniej zobaczyłby tam swoją ciotkę, łatwiej byłoby przejść, niż tylko uwolnić go w centrum handlowym czy coś takiego.
Częściowo dlatego, że jest urocza, a częściowo dlatego, że chciałem uwierzyć, że będzie niepokonany, dałem mu pelerynę do noszenia na naszą przygodę. Z początku chwycił mnie mocno, kiedy weszliśmy, a przed drzwiami stał tłum. Wprowadziłem metodę zachęcania do jego niezależności, ale zapewniam go, że jest zdolny i nadal tam byłam, gdyby potrzebował.
Wystarczyło jedno ciastko z cukrem i kilka okrążeń, żeby poznać jego otoczenie, wszystko, czego potrzebował, by zostawić mnie w kurzu. Zamiast czuć się tak, jakbym musiał go ścigać lub bać się, że może znaleźć się w złej sytuacji, uwielbiałem widzieć jego małą pelerynę, gdy podszedł do nieznajomych, by się przywitać (i spróbować wziąć jedzenie). Zatrzymał się nawet, gdy dotarł do drzwi i odwrócił się, by zamiast tego spróbować znaleźć dla niego więcej darmowych ciasteczek.
Dzień 6: Co cię nie zabije
Mój mąż jest weganinem i jestem tym, co lubię nazywać "giętkością" - jestem głównie wegetarianinem, ale mam momenty słabości i stosuję bardziej elastyczną dietę. Staramy się być zdrowi w naszym domu, zwłaszcza, że nasz syn przyszedł, ale nadal uwielbiam napoje gazowane i jem przetworzone przekąski. Tak więc w szóstym dniu, kiedy mój syn odnalazł moją, znowu nie tak bardzo tajną zapiekankę z frytkami, byłam pewna, że nie udało mi się wyobrazić sobie jakiegoś wyimaginowanego testu rodzicielskiego, albo straciłbym swoje moce wegetacji jak w Scott Pilgrim .
Jestem pewien, że musi jeść więcej niż garść chipsów, żeby mieć jakiekolwiek negatywne efekty, ale nadal nie byłem podekscytowany, że jego małe palce były poplamione nienaturalnym odcieniem spalonej pomarańczy. Ale to doprowadziło mnie do innej zasady FRP: zrelaksuj się. Musiałem sobie przypomnieć, że "nie każda drobnostka, którą robisz, ma tak duży wpływ na rozwój Twojego dziecka." Wątpię, za kilka lat mój syn znajdzie się w terapii, mówiąc do swojego lekarza: "Gdyby tylko moja matka nigdy nie pozwalała mi jeść te okropne Pringles, moje życie nie poszedłoby tą tragiczną ścieżką! "
Więc uderzyłem w równowagę. Pozwoliłem mu zatrzymać to, co już wyjął, ale zamknąłem i odłożyłem pojemnik, stwierdzając, że to jest jedzenie dla mamy. Nie wydawał się tym przejmować, ponieważ był tak dumny z siebie, że znalazł to skarbne smakołyki. Srebrna podszewka? Podszedł do mnie po tym, jak rzuciłem to zdjęcie i zaproponowałem, że podzielę się ze mną swoimi żetonami. Nie chcąc być niegrzecznym, zobowiązałem się i nie miałem nic przeciwko naszym pasującym pomarańczowym ustom.
Dzień 7: "Brud nie boli!"
Znasz to stare powiedzenie: "Brud nie boli", prawda? Słyszałem to, ale nigdy nie miałem okazji wystawić go na próbę, ani nie zrównałem jedzenia brudu z modelem FRP. Wracaliśmy do domu z późnych dni załatwiania spraw i postanowiłem pozwolić mu się bawić, a ja wyładowałem samochód - co nie jest normalne, ale zrobiłem to w tym eksperymencie. Kręcił się wokół garażu i podjazdu, wciąż w moich oczach, zdawał się angażować w jakąś nieszkodliwą grę.
Może dlatego, że robiło się ciemno i nie mógł tego zobaczyć. Może to dlatego, że jestem okropnym rodzicem. A może to tylko dlatego, że jest ciekawy i trochę zdezorientowany. Usłyszałem, jak krzyczy z podnieceniem: "Cookie! Cookie! "Najwyraźniej wiedziałem, że na zewnątrz nie ma ciasteczek, więc poszedłem zobaczyć, o czym on mówi. Czy zostawiłem plik cookie, o którym zapomniałem?
Nie.
Znalazł okrągłą, twardą kępkę cętkowanego brudu, który - w jego obronie - przypominał ciasteczko czekoladowe w przyćmionym świetle na zewnątrz. Zanim zdążyłem pomyśleć o zareagowaniu, wepchnął go w jego gorliwe usta. Moje serce trochę mu pękło, gdy jego oczy natychmiast podskoczyły do mnie z wyrazem zdrady i odrazy. Bezskutecznie ocierał się językiem, a ja stłumiłem śmiech i złapałem go trochę wody. "Jaki lepszy sposób na zakończenie tego wyzwania?" Pomyślałem sobie po uwiecznieniu tej chwili na filmie.
Czego się uczymy?
Eksperyment ten naprawdę przerósł moje oczekiwania, gdy okazało się, że wpłynie to nie tylko na mojego syna, ale także na mojego męża. Podejmowanie świadomej decyzji, by zrobić krok wstecz, opierając się chęci zapobieżenia katastrofie i zdając sobie sprawę, że twoje dziecko nie jest tak kruche, jak myślałem, pokazało mi, że nasza mała trójka jest bardziej zdolna i spokojniejsza niż ja .
Mój syn dorasta szybciej niż bym chciał, ale cieszę się, że mogę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby stać się niezależną, prężną osobą. Eksperyment ten zmusił mnie do opuszczenia mojej strefy komfortu, pragnąc być jego osobistym bąblem na świecie. Potknął się, zjadł ziemię i przeżył. Trudno było pozwolić, aby te rzeczy się wydarzyły, ale warto było zobaczyć, jak odbija się od swoich upadków i samemu uczyć się na własnych błędach. Naprawdę zaskoczyłem siebie nie tylko tym, jak niezależny może być, ale jak wygodne było jego wzrostu. Podobnie jak mój wyjazd do świata Attachment Parenting, odszedłem od tego eksperymentu, nie zmieniając zespołów, ale dodając nową perspektywę do mojego portfolio dla rodziców.