Wszystkiego najlepszego Louise Brown: pierwsze dziecko IVF kończy 40 lat
"Mam nadzieję, że w ciągu kilku lat ... zamiast tego, że będzie to siedmiodniowe cudo, stanie się to dość pospolitą sprawą". Te prorocze słowa zostały wypowiedziane przez Roberta Edwardsa, 52-letniego lekarza z Cambridge, 25 lipca 1978 r., Kiedy ogłosił cudowne narodziny dziewczynki, która jako pierwsza została poczęta poza ciałem.
Louise Joy Brown, urodziła się zdrowo i krzyczała z pięcioma funtami 12 uncji, trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie i dała nowe nadzieje niepłodnym parom na całym świecie.
Naukowcy "uznali to za ważne osiągnięcie medyczne", jak podaje New York Daily News. "Radość została jednak złagodzona przez ostrzeżenia o moralności i etyce wytwarzania ludzkiego życia w laboratorium".
Jej ojciec, John Brown, kierowca ciężarówki, oświadczył: "nie ma różnicy między nią a żadną inną małą dziewczynką, tylko pomogliśmy trochę naturze, to wszystko", jak podają ludzie w kolejnej opowieści, kiedy Louise Brown miała prawie sześć lat .
Magazyn pisał: "Uczęszcza do szkoły podstawowej w okolicy i, podobnie jak inne dzieci z klasy średniej, zatrzymuje się w sklepie ze słodyczami w drodze do domu."
Dzisiaj Brown, który również nosi swoje mężne nazwisko, Mullinder, ma 40 lat, a in vitro - lub dosłownie "w szkle" - jest standardową procedurą medyczną, która jest kamieniem węgielnym wielomiliardowego przemysłu płodności. Doprowadziło to do narodzin oślepiających oczu ośmiu milionów dzieci.
Przemawiając w tym tygodniu do reporterów w Londynie, Brown opowiadał, że miała cztery lata, kiedy dowiedziała się, że została poczęta przez IVF, a jej matka pokazała jej materiał wideo z porodu.
"Byłem bardziej umartwiony, ponieważ widzisz mnie jako dziecko wyławiane z mojej mamy, a to dziwne, że to ty jesteś", powiedziała, zgodnie z Telegraph.
Matka Browna była jedną z około 280 kobiet, które brały udział w eksperymencie, według Daily Mail . Tylko pięć z nich zaszło w ciążę, a Brown był jedynym dzieckiem.
Rosnąca popularność IVF i innych form wspomaganego rozrodu pojawia się w czasach, gdy wskaźnik dzietności w USA osiągnął historyczny poziom - częściowo dlatego, że mniej nastolatków rodzi dzieci, ale także dlatego, że wiele osób czeka, aż ich późne lata 30 lub 40 będą miały dzieci.
W 1800 r. Typowa Amerykanka miała ośmioro dzieci, według profesora ekonomii Clemson University, Roberta Tamury. Dzisiaj jest 1, 8 dzieci na kobietę.
Biorąc pod uwagę wagę urodzeń dla gospodarki kraju i szerzej dla przyszłości rasy ludzkiej, zapłodnienie in vitro stało się ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystkiego najlepszego, Louise.
The Washington Post