Dlaczego nigdy nie zapomnę tego, co ludzie powiedzieli mi po tym, jak straciłem moje dziecko
Kiedy doznałem pierwszego poronienia, pod wieloma względami byłem zupełnie sam. Na początek byłem pierwszym z moich znajomych z college'u, który miał dzieci. Moja najbliższa krewna nigdy wcześniej nie straciła ciąży. Czułem się, jakbym był jedyną osobą na świecie, która czuła to, co czułem: głęboki i głęboki smutek, gniew i rozczarowanie, że moje ciało zawiodło mnie w tak osobisty sposób. Byłem jednak całkowicie zszokowany komentarzami, które ludzie poczynili, a nawet teraz, po latach, nigdy nie zapomnę tego, co ludzie mówią po tym, jak straciłem swoje dziecko.
Jestem osobą otwartą. Mam tendencję do dzielenia się (i przesuwania) większości rzeczy na temat mojego życia z moimi przyjaciółmi (i oczywiście z Internetem). W tamtym czasie moje "przesadzenie" oznaczało, że powiedziałem ludziom, że doznałem poronienia, nawet jeśli nie wiedzieli, że jestem w ciąży. Chciałem o tym porozmawiać. Ogólna mądrość dotycząca nie dzielenia się wiadomościami dotyczącymi ciąży dopiero po pierwszym trymestrze była dla mnie niejasna, ponieważ sugestia ta opiera się na założeniu, że jeśli poroniłeś, nie chciałbyś, żeby ktokolwiek się dowiedział.
Ale to zrobiłem.
Dzieliłem się wieścią o moim poronieniu z ludźmi, którzy nigdy nie stracili ciąży i którzy nigdy nie byli w ciąży lub nawet nie zastanawiali się, czy chcą kiedyś zostać rodzicami. A ponieważ było to niezbadane wody dla wielu z nich, usłyszałem wiele niewrażliwych komentarzy. Kiedy mówię, że komentarze były niewrażliwe, nie mam na myśli tego, że były one nieczułe, złośliwe czy złośliwe. Ludzie, których kocham i którzy mnie kochają, starali się jak najlepiej, gdy byli w trudnym czasie. Ale faktem jest, że ludzie, którzy próbowali uspokoić, sprawiały, że czułem się gorzej przy wielu okazjach, głównie poprzez minimalizowanie mojego doświadczenia. Mam ochotę poprawić sytuację, patrząc na słoneczną stronę. Ale nie chciałem patrzeć na słoneczną stronę. Chciałem czuć się mniej samotny.
Kiedy zacząłem zauważać po sześciu tygodniach, zrozumiałem, że jestem przerażony. Zadzwoniłem do mamy, gdy zobaczyłem różowy na papierze toaletowym. "Jestem pewna, że wszystko w porządku", powiedziała mi, "dostrzegałem przez kilka miesięcy, kiedy byłem w ciąży z twoim bratem." To było uspokajające. To było normalne. Ciąża nie była skazana na zagładę.
Z wyjątkiem tego. Nie, żeby ktokolwiek z nas mógł to wiedzieć. I nauczyłem się, że w moim przypadku plamienie jest normalne. Miałam cztery ciąże i dwie z tych ciąż dobiegły końca. W każdym z nich zauważyłem. Gdyby cokolwiek zbliżyło się do mojej szyjki macicy, zauważyłbym kilka dni. Jestem prawie pewien, że zauważyłem, że ktoś nawet pomyślał w mojej obecności słowo "szyjka macicy".
Wiem, że moja matka miała na myśli, że plamienie nie oznacza niczego rozstrzygającego. Ale kiedy plamka zmieniła się w krwawienie, a moje poronienie zostało potwierdzone przez moje położne, poczułem złość, że ona i inni członkowie rodziny tak szybko odrzucili moje obawy. Miałem rację, martwię się. A fakt, że jedynymi kobietami, z którymi rozmawiałem w ciągu tych kilku dni lęku, doświadczyłem plamienia i wszystko, co wychodziło dobrze, sprawiło, że czułem się taki samotny. Obawiałem się, że zrobiłem coś złego, jak zabranie Ibuprofena na ból głowy, zanim dowiem się, że jestem w ciąży. Czułem się jak jedyna osoba na planecie, która przeżywała to, przez co przechodziłem. Dlaczego moje plamienie nie było łagodne? Dlaczego moje ciało nie mogło poradzić sobie z tą ciążą? Dlaczego to mało zapłodnione jajo nie było warte wzrostu jak wiele innych?
Chciałabym, żeby nikt mi nie powiedział,
Jestem pewien, że będzie dobrze.
Jak mogli być pewni? Nie mogli. Szkoda, że nie powiedzieli: "To brzmi naprawdę przerażająco, przykro mi, że tak bardzo się o to martwisz. Czego potrzebujesz?" Chciałem ze mną kogoś w okopie. Chciałem uznać, że moje uczucie paniki było słuszne. To możliwe, jeśli moja matka mnie o to poprosiła, popchnąłbym ją i zapytałam o jej doświadczenia, ponieważ szukałam pewności. Chciałem, żeby ktoś mi powiedział, że wszystko w porządku. Kiedy nikt tego nie robił, cios był o wiele gorszy.
Po potwierdzeniu poronienia zacząłem docierać do moich przyjaciół, mimo że żaden z moich bliskich przyjaciół nie przeszedł czegoś takiego. Moi koledzy z college'u byli jak rodzina. Przeżyłem z nimi tak wiele: śmierć rodziców, choroby, zerwania. Chciałem, aby moje wewnętrzne koło przyciągało mnie do siebie. Ale dla nich poczęcie dziecka nadal było czymś, czego unikali, a może trudno było im uświadomić sobie, jak bardzo tego potrzebowano. Zdecydowanie nie zdawali sobie sprawy, że jak tylko test powróci do normy, zacząłem myśleć o tym dziecku jako o osobie. Było tyle nadziei i możliwości, a poronienie było nagłym zakończeniem tego.
Komentarz, który najbardziej utkwił mi w kręgach przyjaciół, brzmiał:
To nie miało być.
Wiem, co miał na myśli mój przyjaciel, kiedy to powiedziała. Prawdopodobnie coś poszło nie tak podczas nawożenia, implantacji lub innego delikatnego procesu, przez który przechodzi zygota. I chociaż rozumiem, że prawdopodobnie poronienie było nieuniknione od momentu poczęcia, to, co czuła, jakby mówiła, było "Nie musiałaś kochać tego dziecka, coś było z nim nie tak".
Poczułem naiwność, że tak szybko kocham tę małą istotę, kochając coś, co prawdopodobnie nigdy nie rozwinęło się w mgnieniu oka. Czułem się ułomny, ponieważ moje ciało i moje jajo nie zrobiły tego, co musiały, aby dać tej szansie szansę.
Różni się to od innych strat, takich jak rozpad lub śmierć. Jest coś, co ludzie mogą zrozumieć. Kiedy członek rodziny umiera, są wspomnienia, na które należy się trzymać, i konkretne rzeczy, których można przegapić. Pod wieloma względami poronienie jest niewidoczne. I tak bardzo chciałem, żeby to było widoczne. Potrzebowałem sposobów, żeby to urealnić, dać sobie pozwolenie na opłakiwanie. Chciałem, aby moi przyjaciele i bliscy pomogli mi uczynić to rzeczywistym.
Ostatni komentarz, który bolał, brzmiał:
W porządku. Będziesz miał inny.
Tak, poczęcie było dla nas łatwe. Mieliśmy szczęście, że zaszłyśmy w ciążę w pierwszym miesiącu, w którym próbowaliśmy. Po wyleczeniu z poronienia zaszłyśmy w ciążę z moim synem w ciągu kilku tygodni. Ale poczęcie go nie wymazało bólu z powodu utraty dziecka. Mój syn jest cudowny. Nie zamieniłbym go na nic na świecie. I chociaż jest w tym dużo spokoju i szczęścia, wciąż nie odbiera się pytania, czym mogło być to pierwsze dziecko. Mój partner i moje DNA połączyłyby się w zupełnie inny sposób. To dziecko mogło wyglądać bardziej jak ja lub być poważnym jak mój partner.
Powiedzenie "będziesz mieć inny" jest naprawdę trudną rzeczą. Zakłada, że matka zasmucona nie miała problemów z poczęciem. Zakłada, że matka chce spróbować od razu. Oznacza to również, że po poczęciu dziecka poczuje się żal za utraconą ciążą. Ale nie będzie. Oczywiście każda kobieta jest inna. Ale jeśli ja, sześć lat później, wciąż zastanawiam się nad tą pierwszą małą duszą, którą poczęłem, to jasne, że ta ciąża jest na zawsze wyryta gdzieś w moim sercu. "To, co mogło być jeszcze", nadal boli. Przypomnienie, jak ciężko było zobaczyć ciężarną kobietę lub dziecko na ulicy, wciąż jest żywe.
Jest powód, dla którego nikt nie wiedział, co powiedzieć: większość z tych ludzi nigdy wcześniej nie mówiła o poronieniu. Ponieważ jedna na cztery kobiety doświadcza ciąży lub utraty niemowlęcia (i istnieją badania, które mówią, że utrata ciąży może być znacznie częstsza niż ta), najprawdopodobniej każda osoba zna kogoś, kto poronił.
Rozumiem, że nie każda kobieta chce rozmawiać i dzielić się tak głęboko osobistą sprawą. Nie mówię, że wszyscy powinni. To, co mówię, to to, że wszyscy musimy słuchać kobiet, które dzielą się swoimi doświadczeniami, ponieważ wciąż jest tak wiele wstydu, że idzie z tym w parze. To dość trudne doświadczenie bez poczucia wstydu i zawstydzenia.