"IVF to fabryka wędlin, do której nie byłem przygotowany"

Zawartość:

{title}

W 1977 roku, mając zaledwie dziewięć lat, obudziłem się wczesnym letnim porankiem z opuchniętą klatką piersiową. Zaniepokojona moja matka nalegała, abyśmy poszli do szpitala.

Po długim okresie nieszczęśliwości następował tygodniowy pobyt w szpitalu i wiele inwazyjnych testów, które doprowadziły do ​​rozpoznania chłoniaka nieziarniczego - rodzaju nowotworu atakującego czerwone krwinki i układ odpornościowy.

Po trzech latach eksperymentalnego leczenia miałem szczęście, że zostałem oczyszczony z raka.

Pod wieloma względami trauma operacji, chemio i radioterapia nigdy mnie nie opuściła. Jakieś 40 lat później wciąż znajduję trudny do pokonania szpital, zapach surowego alkoholu wywołuje u mnie mdłości i potrzebuję kilku dni na przygotowanie się do jakiegokolwiek zastrzyku - od strzału z grypy do badania krwi.

Ale prawdziwym żądłem w ogonie raka było to, że zostałem niepłodny, ponieważ ogromne ilości chemio-radioterapii dosłownie przeniosły moje narządy rozrodcze.

Nie zostałem o tym poinformowany, dopóki nie miałem 19 lat. Jako młody grecki świat pierwszej generacji spowodował kryzys tożsamości. Tyle z tego, na kim koncentrowałem się na moim pragnieniu posiadania rodziny, posiadania dzieci i - jak zawsze mi przypominała moja mama - rodzą szczęśliwe wnuki.

Podobnie jak większość wyzwań, przed którymi stoimy, nauczyłem się dostosowywać. Chociaż bezpłodność była głównym czynnikiem utraty przez trzy lata wspaniałych związków, to było coś, co akceptowałem i po prostu odpowiadałem na pytania dotyczące dzieci jako "kochaj je, ale nie dla mnie".

Wszystko zmieniło się w 2015 roku, kiedy moja żona i ja postanowiliśmy kontynuować program IVF. Decyzja była wspólna, a my zgodziliśmy się, że najlepiej jest próbować i zawieść, a potem prześladować poczucie "co, jeśli?".

Ponieważ dwoje dojrzałych dorosłych, którzy zgodzili się na życie bez dzieci, było całkowicie słusznym wyborem, nic nie przygotowało mnie na fabrykę wędlin, jaką jest IVF. Pomimo jasnego zrozumienia, że ​​sukces nigdy nie jest gwarantowany, było to doświadczenie, które pozostawiło nas zarówno w traumie, jak i złamanym sercu.

Wszystko zaczyna się ładnie. Osobiście spotykasz się z lekarzem w pięknych gabinetach. Wszyscy traktują cię jak VIP szepczący, że lekarz sprawił, że wiele rodzin było szczęśliwych. To prywatny, spokojny, wytworny butik.

Przekazaliśmy pierwszą płatność w wysokości 10 000 $ i wtedy wszystko się zmienia, gdy wchodzisz do fabryki wędlin.

Dołączyłem do mojego partnera w codziennych badaniach krwi i nagle znalazłem się w małej, przestarzałej i ciasnej klinice z około 50 innymi kobietami. Nie ma prywatności, gdy czekasz, aż nazwiesz swoje imię, siedząc niecierpliwie w nadziei, że nie spóźnisz się na pracę. Otrzymujesz 4-minutowy przedział czasowy i nie waż się spóźnić!

Po przejściu procesu musisz zadzwonić i sprawdzić, czy dzieje się owulacja. Jeśli nie, powtórzenie następnego dnia z każdym kosztem pieniędzy. Cała opieka i rozważanie znikają.

Kiedy w końcu trafisz na moment owulacji, dostaniesz inny przedział czasowy. Po raz kolejny rozprasza się poczucie prywatności i godności.

Trzy razy przeszliśmy ten proces, a wszystkie trzy ciąże spowodowały poronienia. Byli brutalni i rozdzierający serce. Płakaliśmy i musieliśmy opłakiwać dzieci, które nigdy się nie urodziły. Niemożliwe jest wyjaśnienie straty i żadne słowa nie mogą uchwycić tego doświadczenia.

Reakcja kliniki IVF była bezwzględna.

Po pierwsze otrzymaliśmy sprzeczne porady. Pomimo poronienia, powiedziano nam, aby podążała za konkretnym leczeniem, aby pomóc zajść w ciążę jednej pielęgniarce. Kiedy w końcu zobaczyliśmy inną pielęgniarkę, dosłownie roześmiała się z nas, kiedy powiedzieliśmy jej, że kontynuujemy leczenie, pytając: "Dlaczego to zrobiłeś?".

Kiedy narzekaliśmy na tę sprzeczną poradę, zostaliśmy poinformowani, że dzieje się tak, ponieważ różne serwery nie komunikują się - usługa boutique zniknęła.

Po drugie, nasz bardzo udany i przyjazny lekarz zniknął. Nagle był "bardzo zajęty" i musieliśmy szukać porady u innych. Moglibyśmy umówić się z nim na spotkanie, ale kosztowałoby to setki dolarów - nawet gdybyśmy chcieli tylko krótkiej rozmowy o naszych opcjach.

Po trzecie pojawiła się kwestia kolejnych 10 000 USD: poproszono nas o wypłatę lub rezygnację z programu.

W końcu przerwaliśmy proces i postanowiliśmy wydostać się z fabryki kiełbas.

Odpowiedź z kliniki? Milczenie przez co najmniej cztery miesiące. Pierwszym kontaktem było potwierdzenie, że inna para będzie miała dostęp do dawcy. Bez pytania o nasze własne dobre samopoczucie. Bez obowiązku opieki. Brak dalszych działań.

Rozumiem, dlaczego kliniki IVF nie chcą reklamować swoich wskaźników sukcesu: niektóre specjalizują się w starszych kobietach i trudnych przypadkach, a jakakolwiek miara poziomu powierzchni nigdy nie oddaje złożoności przypadków medycznych. Ale wydaje się również wyraźny brak odpowiedzialności.

Widzieliśmy, jak skutecznie polują na lęki i nadzieje wrażliwej populacji z niewielką ostrożnością, odpowiedzialnością lub odpowiedzialnością. Mimo że byliśmy zrelaksowani, kiedy weszliśmy do programu, okazało się, że jesteśmy zmęczeni, zdesperowani i zdruzgotani, kiedy wychodziliśmy - nie dlatego, że nam się nie udało, ale z powodu ogólnego poczucia zaniedbania, jakiego doświadczyliśmy.

Ci lekarze nie są pracownikami cudów - IVF to złożony proces medyczny. Szacunek, troska i godność mogą nie zmienić wyniku, ale sprawiają, że proces żałoby dla dzieci nigdy nie rodzi się trochę łatwiej.

Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

Zalecenia Dla Moms.‼