W przedszkolu blues
opieka dzienna
Kiedy wspiąłem się na schody nowego, wspaniałego budynku opieki nad dziećmi, będącego oddziałem ekscytującego centrum społeczności zbudowanego przez lokalną radę na naszym terenie, moje żołądki przebiły się. To było po części zatrute pożywieniu z poprzedniej nocy, a po części było to znajome uczucie strachu w kwestii opieki nad dzieckiem. Znowu .
Wszystkie moje dzieci uczęszczały na opiekę nad dziećmi przez jeden dzień w tygodniu od pierwszego roku życia. Wybrałem ośrodek prowadzony przez samorząd, ponieważ podobał mi się klimat tego miejsca i fakt, że był to non-profit. Włoski kucharz, który wyprodukował najbardziej niesamowicie pachnącą żywność, mógł również wpłynąć na moją decyzję. Personel był tam prawie tak długo, jak istniała idea opieki nad dziećmi i wszystkie były jak urocze ciotki, które uwielbiają dzieci. Najwyraźniej nie za pieniądze!
Każde z moich dzieci odpowiedziało z wahaniem na opiekę nad dziećmi. Zgodnie z oczekiwaniami. Zabrali się do budynku, którego nie znają z grupą nieznanych dzieci i dorosłych, a potem ich rodzic odszedł. Zbyt młodzi, aby mieć pojęcie, że wrócimy. Oczywiście, w końcu zaaklimatyzowali się i nauczyli cieszyć się doświadczeniem różnych zabawek i bodźców i przez lata robili z siebie kilku świetnych przyjaciół.
Pomimo mojej retrospektywnej mądrości, że ich czas na opiekę nad dziećmi poprawia się co tydzień, z płaczem zmniejszającym się, a opór słabnie, obawiałem się zapisania mojej córki. Dorastała w domu zupełnie innym niż jej bracia. Dopiero niedawno, zarówno mój mąż, jak i ja, zorganizowaliśmy pracę, aby realizować zadania z domu. W rezultacie nie miała prawie nikogo, ale dwoje rodziców, prawie stale obecnych. Kiedy jeden z rodziców wyjeżdża na spotkanie lub spotkanie z klientem, ma tam drugiego rodzica. Ponadto ma trzech starszych braci, więc jest bardzo przyzwyczajona do bycia otoczoną przez rodzinę. Rzucanie tendencji do bycia czepliwym dzieckiem - aż do swoich pierwszych urodzin wypuściła uśmiech na kilka i daleko od siebie, nawet trzymając dziadków z zastrzeżonym wyrazem podejrzeń.
Kiedy weszliśmy do nowego pokoju, ona wdrapała się, by wydostać się z moich ramion i bawić się wszystkimi cudownymi zabawkami. Yay! Siedzieliśmy z nią na podłodze, gdy odkrywała, wspięła się, uderzyła i postukała, pokazując swoim braciom wszystkie wspaniałe odkrycia, które stworzyła. Potem nadszedł czas, aby odejść. Zrobiliśmy szybki wypad, podczas gdy ona była szczęśliwa i rozproszona, wiedząc, że gdy zda sobie sprawę, że nas nie ma, będą łzy.
Zadzwoniłem dwie godziny później, żeby zobaczyć, jak się czuje i powiedziano mi, że właśnie mają mnie zadzwonić. Nie radziła sobie. Spała krótko, a potem obudziła się świadomość, że wciąż jest w TYM MIEJSCU z TYMI LUDZI, którzy nie są rodzicami ani moimi braćmi. Więc krzyczała. Na godzinę. Próbowali wszelkiego rodzaju sztuczek - oferując jedzenie i picie, ale wybrała strajk głodowy i napady złości na sztywnej desce, zabrali jej trzyletniego brata, by się z nią zabawił, ale to go przeraziło, gdy zobaczył, że jest taka zła. Próbowali rozproszenia - czytania książek, spacerów na zewnątrz, oglądania drzew i ptaków, piaskownicy, hałaśliwych zabawek, huśtawek. W końcu nawet odmówiła przyjęcia. Kiedy poszedłem ją zabrać, leżała na brzuchu na macie na podłodze z jednym z opiekunów obok niej. Myślałem, że śpi, z wyjątkiem jej małego ciała rytmicznie drgającego w szlochach. Powiedzieli, że wydawała się spokojniejsza, gdy miała trochę osobistej przestrzeni, więc po prostu zostali obok niej i pozwolili jej leżeć na podłodze.
Och poczucia winy. Przerażające macierzyńskie poczucie winy za traumatyczne przeżycie mojego dziecka z dwugodzinnym doświadczeniem, które wciąż opłakiwało ją w godzinę po tym, jak ją podniosłem. To było tak, jakby zrezygnowała z tego, że znów nas widzi. A może to całkowita przesadza.
Z punktu widzenia rodzica nie jest to okrutny i nietypowy układ. Pracuję jeden dzień w tygodniu, dwoje moich dzieci bierze udział w opiece nad dziećmi, podczas gdy ja to robię, pozostałe dwie są w szkole. Godziny nie są zbyt długie, a pozostałe sześć dni w tygodniu są z jednym lub obojgiem rodziców. Ale kiedy zobaczyłem ją leżącą na podłodze szlochającą, myślałem, co ja zrobiłem? Czy to naprawdę jest tego warte? Czy będzie lepiej? Czy powinienem się upierać lub porzucić i znaleźć inne rozwiązanie?
Spróbuję jeszcze raz w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, że dzięki dziecięcym krokom w końcu przyzwyczai się do tego, że zostanie z opiekunami, którzy się zaznajomią. Tylko jeden dzień w tygodniu, proces będzie długi i przeciągnięty, więc nie jestem pewien, jak długo potrwa. Nie mogę się doczekać dnia, w którym weźmie udział z bratem i entuzjastycznie pożegna się z oknem.
Czy Twoje dzieci miały problemy z przystosowaniem się do opieki nad dziećmi? W jaki sposób Ty / oni to przezwyciężyli?
Komentuj blog Kylie.