Właściwie to Cieszę się, że zaplanowałem moją sekcję C
Moje pierwsze narodziny to awaryjna sekcja "c". Przynajmniej tak nazywali to moi lekarze i pielęgniarki. Dokonałem wyboru, żeby mieć sekcję c, nikt nie zrobił tego dla mnie i naprawdę cieszę się, że wybrałem dostawę z c-sekcji. Po ponad 30 godzinach porodu byłem zbyt zmęczony i nie chciałem czekać kolejnych 12 godzin, aby zobaczyć, jak postępuję. Więc wybrałem sekcję c. Kiedy po raz drugi rodziłem, zaplanowałem sekcję c. Pomimo tego, że wszyscy mówili mi, że mam VBAC, nie słuchałem i wybrałem datę z OB-GYN. Było coś wyzwalającego w tym, że nie musiałem czekać na dziecko, aby zdecydować, kiedy się urodzą i być w stanie spędzić dzień na porodzie, jak cel, do którego zmierzamy. Patrząc wstecz, tak się cieszę, że zaplanowałem moją c-sekcję.
Podobnie jak moja pierwsza ciąża, moja druga też była całkiem łatwa. Pomimo faktu, że miałem już 6-miesięczną córeczkę w domu i spędziłem następne 40 tygodni, starając się nadążyć za moim dzieckiem, moja druga ciąża minęła w mgnieniu oka. Szczerze mówiąc, poszło o wiele szybciej niż pierwsze. Pamiętam, że spędziłem całe dnie, odliczając minuty, aż zacząłem rodzić z pierwszym i drugim razem, odliczałem godziny do czasu każdej drzemki, a potem do snu. Nie myślałem nawet o zegarku odliczającym czas dostawy.
Kiedy przyjaciele dowiedzieli się, że pierwszy raz miałem sekcję c, powiedzieli mi, że "nie ufałem mojemu ciału na tyle, aby pracować naturalnie", że moi lekarze "pod presją", i że oczywiście "nie było Wykształcony wystarczająco w czasie porodu. Miałem nawet przyjaciela, który powiedział mi, że moje ciało "powinno być zdolne do samodzielnego porodu" i że gdybym tylko "był cierpliwy", przejąłby i wykonał pracę, której potrzebował. Z wyjątkiem tego, że moje ciało nie było w stanie robić rzeczy samodzielnie, a moje dziecko zostało uratowane, ponieważ miałem możliwość dostawienia c-sekcji. Nigdy o tym nie zapomniałem i zdecydowanie zainspirowało mnie to, że mam zaplanowaną c-sekcję.
Mój OB-GYN powiedział, że nie chce zrobić VBAC, szczerze mi ulżyło. Pomysł na to, co miało się wydarzyć wraz z narodzinami drugiego dziecka, pocieszyło mnie. Wiem, że te narodziny, bez względu na to, jak zaplanowano, nigdy nie idą zgodnie z planem. Byłem szczęśliwy, mając przynajmniej pojęcie o tym, co się wydarzy.
Ponieważ mieszkaliśmy w nowym mieście pięć godzin od miejsca, w którym żyli moi rodzice i od stanu, w którym mieszkali moi teściowie, martwiłem się, kto będzie obserwował moją córkę, kiedy zacząłem rodzić z naszym synem. Ale planowanie mojej sekcji c uspokoiło mnie. Moja mama była w stanie zjawić się kilka dni, zanim miałem wejść do mojego c-sekcji, żeby mogła dostosować się do harmonogramu, w którym była moja córka, więc moja córka przyzwyczaiła się do tego, że jej babcia jej pomogła rzeczy. Kiedy mój OB-GYN powiedział, że nie chce zrobić VBAC, odetchnęłam z ulgą. Pomysł na to, co miało się wydarzyć wraz z narodzinami drugiego dziecka, pocieszyło mnie. Wiem, że te narodziny, bez względu na to, jak zaplanowano, nigdy nie idą zgodnie z planem. Byłem szczęśliwy, mając przynajmniej pojęcie o tym, co się wydarzy. Po zmaganiach z pierwszymi narodzinami i utracie dziecka prawie 5 miesięcy po tym, kontynuowałem myśl, że mój syn urodzi się bezpiecznie.
Ale kiedy weszłam na wczesną poród trzy tygodnie przed terminem, byłam przerażona, że zostałem zmuszony do VBAC. Martwiłem się, że nie zdążę do szpitala na czas, żeby być przygotowanym na operację i że nie będę miał innego wyjścia, jak tylko uratować syna. Nie mogłem tego zrobić wcześniej, więc obawiałem się, co by się stało, gdybym spróbował tego czasu. Martwiłem się o wszystko, co mogło pójść źle, gdybym musiał dostarczyć, zanim będę gotowy: Kto będzie obserwował moją córkę? Czy moje dziecko będzie w porządku? Co, jeśli nie chcę dostarczać dopochwowo? Na szczęście zwolniono mnie ze szpitala i kazano mi odpocząć. Ale następnego ranka obudziłem się jeszcze bardziej. Moje dziecko przychodziło.
Mimo że nieoczekiwanie podjąłem się porodu, wciąż byłem w stanie wykonać zaplanowaną c-sekcję. Jedyną różnicą było to, że byliśmy tygodnie przed terminem.
Zadzwoniłem do mamy, krzycząc na nią, żeby przejechała pięć godzin, żeby zabrać ją tu najszybciej, jak mogła. Sprzątałem dom, podczas gdy mój mąż błagał mnie, bym wsiadł do samochodu. Trzymałem córkę tak długo, jak to możliwe. Kiedy zostawiliśmy ją w domu przyjaciela, mój lekarz zadzwonił zastanawiając się, dlaczego jeszcze nie byłem w szpitalu. Część mnie była tak sfrustrowana, że moje dziecko postanowiło przyjść tydzień wcześniej, zdenerwowany, że moje plany zostały zrujnowane. Zaplanowanie operacji sprawiło, że poczułem się, jakbym miał jakąś kontrolę nad sytuacją. Chciałem kontrolować, jak i kiedy przyszło moje dziecko. Ale wciąż była część mnie, która uważała, że to niesamowite, że pomimo planowania sekcji c, i myśląc, że jestem zorganizowany, moje dziecko miało własne plany.
Niespodziewanie, mimo że nieoczekiwanie podjąłem się porodu, wciąż byłem w stanie wykonać zaplanowaną c-sekcję. Jedyną różnicą było to, że byliśmy tygodnie przed terminem. Mój mąż i ja śmialiśmy się, gdy wpadliśmy na poród i dostawę, próbując spotkać się z moim lekarzem na czas. Myślałem, że zaplanowanie mojej sekcji c sprawiłoby, że poczułbym jakąś kontrolę, poczucie spokoju, ale to było naprawdę dobre przypomnienie, że nawet jeśli mam ładnie określone plany, to nie tak działa życie.
Kiedy byłem w pracy z moją córką, byłam chętna na czas, kiedy moi lekarze kazali mi pchać, i był to przerażający moment, kiedy kazali mi powiedzieć, że utknęła i nie będzie mogła wyjść. Musiałem więc dokonać wyboru, by ocalić jej życie. Tym razem chciałem zrobić wszystko, aby tego uniknąć. Tak bardzo chciałem się upewnić, że mój syn przybył bezpiecznie. Nie wątpię w to, co moje ciało może zrobić, ale byłem tak szczęśliwy, że zaplanowałem datę urodzin i cel, do którego dążyłem. Mimo że przybył kilka tygodni wcześniej, wciąż był na czasie.