Dlaczego po prostu nie możemy puścić naszego ostatniego zarodka

Zawartość:

{title}

W tym samym tygodniu przeczytałem o rosnącym popycie na darowane zarodki, otrzymaliśmy naszą kwartalną fakturę do przechowywania. Istnieje ponad 100 000 zamrożonych embrionów - w tym nasz, nasz ostatni - w magazynach na Świecie, a jednak popyt przewyższa obecnie podaż o około 20 do jednego, co oznacza, że ​​setki osób są na listach oczekujących w klinikach IVF z nadzieją na embrion ". ", jak poinformował Fairfax na początku tego miesiąca.

To dziwna sytuacja, ale jak odkryli naukowcy z University of Technology, wiele par Worldn (ponad 40 procent) po prostu odmawia darowizny swoich zapasowych embrionów.

  • Puszczenie noworodka
  • Dlaczego podarowałem moje jaja
  • Wielu, którzy przechodzą przez IVF i przechowuje embriony, doceniłoby to, co przeżywają inne niepłodne pary (w rzeczywistości "uczucie współczucia dla innych zmagających się z niepłodnością" pozostaje wysoko na liście motywów tych, którzy zdecydują się na darowiznę). Biorąc to pod uwagę, rzeczy po prostu nie wydają się zsumować.

    Te najnowsze raporty uderzyły w nas wyjątkowo surowo. Chociaż mogliśmy ukończyć naszą rodzinę, w miarę upływu czasu, pojęcia dawstwa zarodka - lub blastocysty - na badania (godne) lub zniszczenia (prawie nie do pomyślenia) wydają się coraz mniej opłacalne.

    W rzeczywistości każdy rachunek, który trafia na pocztę, jest o krok bliżej tego złowieszczego dziesięcioletniego znaku, kiedy będziemy musieli zdecydować o losie blastocysty, tak jak ma to miejsce w przypadku przepisów NSW i Victoria's Assisted. Dziwne, ale czujemy się prawie tak, jakby ktoś nam prosi o wybór ulubionego dziecka.

    Kiedy w końcu staniemy twarzą w twarz, być może jedyna pozostawiona nam opcja - darowizna - jest seria obręczy, od których będziemy musieli przejść pierwszy. Obowiązują obowiązkowe sesje doradcze, badania krwi od wszystkiego, od HIV i WZW typu B i C po mukowiscydozę i oczywiście papierkową robotę do przebrnięcia.

    I tu jest coś, co leży najbliżej odpowiedzi. Spędziliśmy tak wiele lat, marząc o rodzinie, która obecnie znajduje się w rzeczywistości. I nawet nie wspominajcie o tym, jak kręci się wokół pomysłu, który zawieszony w kadziach jest ogromną inwestycją naszej tęsknoty.

    Nasza sytuacja nie jest czymś niezwykłym. Resztki blastocyst są generalnie z cyklu, który wytworzył dziecko lub dzieci. Jak wielu zepchniętych na niepłodność, będę zawsze wdzięczny za zapłodnienie in vitro i nie będę mógł powiedzieć, jakie mamy szczęście, że mamy naszych chłopców - te trochę ochrypłe, zabawne, czasochłonne przypomnienia tego innego życia in situ.

    W rzeczywistości, jeśli chodzi o moje dzieci, słowa często mnie zawiodły. I nie jest przypadkiem, że język "darowizny" jest także podstawą mojego dylematu.

    Podczas gdy borykam się z terminologią, kobieta w klinice płodności nie marnowała czasu, przypominając mi wagę naszej sytuacji. Wyobrażam sobie, że wypuściła więcej niż tylko uczciwy udział w takich poszukiwaniach, a jej serce było wyraźnie we właściwym miejscu. "Nie ośmieszaj się" - powiedziała mi lub słowa w tym celu. "Pomyśl o tym jako o adopcji, a nie o darowaniu".

    Wymaga "zmiany tylko jednego słowa", jak argumentował internetowy magazyn Salon, a osobista decyzja reprodukcyjna staje się polityczna - nie mówiąc już o tym, co może zrobić z już kruchym, emocjonalnym kompasem rodzica.

    Nie da się zaprzeczyć, że wspomagana technologia reprodukcyjna zmieniła grę niepłodności na lepsze. W wielu przypadkach, w tym naszym, wykorzystywało to nadzieję i zmieniło je w okazję. Przypomina nam się, że nie wystarczy wziąć wioskę, aby wychować dziecko, ale czasami też je zrobić.

    Jak mówią badania UTS, jeśli program dawcy zarodków ma się udać, potrzebujemy więcej jednolitych praktyk, usprawnionych procesów, lepiej zarządzanej bazy danych i krajowego programu podnoszenia świadomości, który uwzględnia emocjonalne potrzeby dawcy i biorcy. Dopóki te embriony pozostaną poza zasięgiem wzroku i umysłu, pozostaną poza zasięgiem bezdzietnych par.

    Mogę myśleć o kilku rzeczach bardziej satysfakcjonujących niż pomaganie innej parze zrealizować swoje marzenia o rodzicielstwie, ale teraz po prostu nie czuję się na siłach. Oczywiście, łamie mi to serce. Wiem tylko, że z każdym mijającym rokiem ta drżąca obietnica życia staje się coraz bardziej miarą mojego wahania i rozpaczy. I znowu jestem. Trzymajcie się cudu.

    Jen Vuk jest niezależną pisarką.

    Śledź National Times na Twitterze

    Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

    Zalecenia Dla Moms.‼