Moja perinatalna depresja i lęk skradają się z radości z mojej ciąży
Ciąża ma być tak radosnym przeżyciem, ale najciemniejszy czas w moim życiu był, kiedy spodziewałem się drugiego dziecka. Nie zdiagnozowano u mnie perinatalnej depresji i lęku, dopóki nie zaszłam w piątym miesiącu ciąży, kiedy w końcu zaczęłam spotykać się z psychiatrą, ale nie ma wątpliwości, że od samego początku cierpiałam w milczeniu. Według Departamentu Zdrowia stanu Nowy Jork "termin depresja okołoporodowa obejmuje szeroki zakres zaburzeń nastroju, które mogą wpływać na kobietę w czasie ciąży i po urodzeniu dziecka, w tym na depresję prenatalną, " młodość bluesową ", depresję poporodową i psychoza poporodowa. "
Dla mojego partnera i mnie, dziecko numer jeden zostało starannie zaplanowane i zaplanowane. Przeszliśmy testy genetyczne. Miałem łagodny PCOS i odkryliśmy, że mój mąż był nosicielem genu Cystic Fibrosis. Dokładnie sprawdziłem płyn w szyjce macicy, wziąłem moją temperaturę, sporządziłem wykres i spożyłem wszystkie rodzaje suplementów ziołowych przed zajściem w ciążę. Czytamy i badamy każdą małą rzecz. Byliśmy gotowi. Bardziej niż gotowy. Byliśmy przygotowani. Cztery miesiące po podjęciu decyzji zaczęliśmy próby, dowiedzieliśmy się, że oczekuję córki.
Moja druga ciąża nie przypominała jednak mojej pierwszej. To był rezultat chwili namiętności, która rozpoczęła się dobrodusznym uściskiem. Po prawie dwóch latach karmienia piersią dopiero zacząłem miesiączkować i dlatego nie radziłem sobie z matematyką. Kiedy zbliżaliśmy się do kulminacji, dokonałem szybkich obliczeń w mojej głowie i doszedłem do wniosku, że jeszcze kilka dni przed owulacją, więc szanse były niewielkie. To znaczy, zajęło nam cztery miesiące próbowania zajścia w ciążę za pierwszym razem, tak naprawdę, jak bardzo prawdopodobne było to, że za pierwszym razem?
Naturalnie, ja owulowałem następnego dnia.
Kiedy wyjaśniłem mojemu mężowi moje słabe umiejętności matematyczne i późniejszą owulację, roześmiałem się, mówiąc: "Chodź, szanse są tak małe, prawda?" Po prostu spojrzał na mnie poważnie i powiedział: "Jesteś w ciąży".
On miał rację. Byłem.
Jeśli brzmi to melodramatycznie, uwierz mi, nie jest. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy mieć więcej dzieci zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Byłem w trakcie składania mojego wniosku o program doktorancki, zmieniając moją uśpioną karierę w śpiewaczkę operową w bardziej opłacalnym kierunku. Nie mieliśmy pieniędzy na kolejną osobę pozostającą na utrzymaniu, zwłaszcza przy mnie, jak przypuszczam, wracając do szkoły przez kolejne cztery, może pięć lat.
Spędziłem miesiąc po tym pozytywnym teście ciążowym, próbując ustalić wszystkie sposoby, w jakie moglibyśmy sprawić, żeby wszystko działało. Rozmawiałem z przyjaciółmi, moim doradcą akademickim, rodzicami - wszyscy byli bardzo pomocni i zachęcali. Ale świat szybko zaczął się do mnie zbliżać.
Kiedy poszedłem na 13-tygodniowe badanie USG anatomiczne i okazało się, że mój syn jest zdrowy iw doskonałej kondycji, nie wiedziałem, co myśleć. Ulżyło mi, ale poczułem rozczarowanie i to sprawiło, że chciałem rzucić.
Zacząłem mieć te błyski - małe natrętne myśli o poronieniu. Nie zdecydowałem dokładnie, że chcę tego dziecka, ale jednocześnie nie chciałem, żeby to straciło. Intrygujące myśli są czasami produktem ubocznym niepokoju lub zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, chociaż wiele osób doświadcza ich od czasu do czasu. Zazwyczaj obejmują one obrazy lub myśli o krzywdzie przychodzące do ciebie lub kogoś, kogo kochasz, i czują się prawie tak, jakby zostały umieszczone w twojej głowie, ponieważ są tak obce. Czułem się winny, że te myśli wciąż pojawiały się w moim umyśle, nieproszone, ale nie mogłem też znieść radości i podniecenia na temat mojego zbliżającego się dziecka.
Byłem przekonany, że stracę dziecko przed końcem pierwszego trymestru. Nie jestem pewien, czy to dlatego, że nie mogłem uwierzyć, że wszechświat tak bardzo mnie pieprzył po tym, jak w końcu zdecydowałem się na ścieżkę kariery, lub że wszystkie te małe przebłyski, które miałam na straceniu dziecka, bo faktycznie stracę dziecko, ale utrata ciąży była po prostu nieunikniona. Kiedy poszedłem do ultrasonografii USG z 13 tygodniami i dowiedziałem się, że mój syn jest zdrowy iw doskonałej kondycji, nie wiedziałem, co myśleć. Ulżyło mi, ale poczułem rozczarowanie i to sprawiło, że chciałem rzucić.
A kiedy tydzień później koleżanka, która była w ciąży, poddała się badaniu anatomopatologicznemu i odkryła, że straciła dziecko w ciąży między siódmą a ósmą ciążą, ale jeszcze nie poroniła, ogarnęło mnie poczucie winy kogoś, kto przeżył .
Zorientowałem się, że wysyłam akuszerkę bardziej, niż zamierzałem, z powodu problemów, które wydawały się nie mieć znaczenia. Miałem kłopoty z oddychaniem; Miałem skurcze; Miałem więcej kłopotów z oddychaniem. Wydaje mi się, że podświadomie zmieniam swoją ciążę w bardzo ryzykowną. Wszystko było nie tak i miałem przeczucie, że to związane z nastrojem, ale bałem się z kimkolwiek o tym porozmawiać, bo obawiałem się, że będę narzekać.
Wydało mi się strasznie niesprawiedliwe, że przyjaciele, którzy tak naprawdę próbowali poczęcie w tym momencie skończyło się bez żywej ciąży, podczas gdy ja nadal brzemię z dzieckiem, którego nigdy nie chciałem pojąć; jeszcze nie wiedziałem, że chcę.
Posłał mnie spiralą w dół do okropnego, ciemnego miejsca.
Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem Toronto, gdzie mieszkamy, zostało dotknięte burzą lodową, która zdziesiątkowała miasto. Wiele dzielnic przez kilka dni nie miało władzy, w tym nasze własne. Ulice były nieprzejezdne ze względu na zestrzelone żywe przewody i detrytus wszędzie. To było piękne i straszne, i było nam dobrze (choć bez zasilania przez kilka dni), ale to po prostu mnie zatarło. Jak przyjaciele i rodzina zrobili z tego wszystko, wszystko, co mogłem zobaczyć, to zniszczenie. Każdego dnia spędzałam czas zamknięty w łazience lub w sypialni, szlochając cicho. Każde święto, w którym mieliśmy uczestniczyć, napełniało mnie przerażeniem, a ja miałem kilka ataków lęku, próbujących wyjść z domu.
W tym momencie zauważyłem, że wysyłam akuszerkę bardziej, niż zamierzałem, z powodu problemów, które nie wydawały się niczym. Miałem kłopoty z oddychaniem; Miałem skurcze; Miałem więcej kłopotów z oddychaniem. Wydaje mi się, że podświadomie zmieniam swoją ciążę w bardzo ryzykowną. Wszystko było nie tak i miałem przeczucie, że to związane z nastrojem, ale bałem się z kimkolwiek o tym porozmawiać, bo obawiałem się, że będę narzekać.
Na szczęście położna, którą widziałem na tę ciążę, była również moją położną na ostatnią ciążę. Widziała, że nie jestem sobą, że coś jest okropnie nie tak i zadał mi bardzo konkretne pytania dotyczące ogólnego nastroju w pierwszym roku po mojej córce (zdecydowanie miałem ciężki rok i zastanawiałem się, czy mógł mieć PPD, ale nigdy nie został zdiagnozowany). Zapytała, czy ciąża została zaplanowana. Zapytała, jak się z tym czuję i czy czuję się wspierana. I zapytała mnie wprost, czy czuję depresję, czy niepokój.
Wiedząc z całą pewnością, że istnieje powód moich uczuć i zachowań, skłoniłem się bardziej do podzielenia się tymi walkami, z którymi miałem do czynienia w ciszy. Czułam się usatysfakcjonowana i zebrałam się na odwagę, by dotrzeć do najbliższej rodziny, aby dać im znać, przez co przechodziłem.
Powiedziała mi, że prawdopodobnie cierpię z powodu lęku przedporodowego i depresji, i poinformował mnie, że skierowała mnie do specjalnego programu ambulatoryjnego poświęconego kwestiom zdrowia psychicznego kobiet związanym ze zmianami hormonalnymi. Byłem na liście oczekujących na ocenę przez psychiatrę przez dwa bardzo długie miesiące, ale wczesną wiosną byłem w programie (który obejmował oceny psychiatry specjalizującego się w reprodukcyjnym zdrowiu psychicznym kobiet, doradztwo przez pracownika socjalnego i 12-tygodniowa grupa wsparcia PPD).
Kiedy psychiatra ocenił mnie i powiedział mi, że było jasne, że cierpię na perinatalną depresję i niepokój, czułem się tak, jakby ciężar został zniesiony. Wiedząc z całą pewnością, że istnieje powód moich uczuć i zachowań, skłoniłem się bardziej do podzielenia się tymi walkami, z którymi miałem do czynienia w ciszy. Czułam się usatysfakcjonowana i zebrałam się na odwagę, by dotrzeć do najbliższej rodziny, aby dać im znać, przez co przechodziłem. Nawet kilka osób w moim sądzie, które chciały się ze mną regularnie zameldować, było ogromne, szczególnie, że wycofywałem się coraz więcej w czasie ciąży.
Po kilku miesiącach zaczęła zamiast tego mówić "Dobra, mamo, daj mi znać, kiedy skończysz." To była dokładnie fraza, której użyłbym na niej podczas krachu. Czułem się tak, jakbym został uderzony w żebra, kiedy mi to powiedziała. Tutaj potrzebowałem mojej córki, tylko 2, by mnie matkować.
Od chwili, gdy wszedłem do kliniki zdrowia psychicznego kobiet, czułem się pod opieką. Zespół medyczny zrobił wszystko, co mógł, aby wesprzeć mnie i moje wybory, oferując mi materiał do przeczytania o moim stanie, aby poprowadzić mnie przez medytację uważności. Pomogły mi w radzeniu sobie z zaburzeniami nastroju w sposób nieoceniający, a ja uważam, że pomagają mi przetrwać ciążę.
Poza pomocą, którą otrzymałem dzięki programowi, jeszcze przez wiele dni czułem się całkowicie niezaangażowany, aby być matką mojej 2-letniej córki. Płakałem, a moja córka przyzwyczaiła się do tego. Na początku zapytała mnie, czy jestem w porządku i zapytał mnie, dlaczego płaczę, ale po kilku miesiącach zaczęła zamiast tego mówić "Dobra, mamo, daj mi znać, kiedy skończysz." To była dokładnie fraza, której użyłbym na niej podczas krachu. Czułem się tak, jakbym został uderzony w żebra, kiedy mi to powiedziała. Tutaj potrzebowałem mojej córki, tylko 2, by mnie matkować. Czułem się, jakbym był okropnym rodzicem.
Czułem się winny z powodu ambiwalencji, którą odczuwałem w stosunku do mojej ciąży, a potem poczułem poczucie winy z powodu odczuwania tej ambiwalencji. Miałem natrętne myśli o mojej córce, umierającej na wszelkiego rodzaju okropne śmierci, o tym, że jestem ranny i żyję, ale moje nienarodzone dziecko umiera. Byli okropni, aby doświadczyć, a mój psychiatra wspomniał o możliwości uruchomienia leku stabilizującego nastrój, ale kiedy wróciłem do domu i zrobiłem kilka badań na temat tego, jakie skutki mogą mieć na moje nienarodzone dziecko, odczułem jeszcze większy niepokój. Na szczęście moi lekarze uszanowali moje życzenie, aby nie brać narkotyków w czasie ciąży i nigdy nie czułam się zmuszona do przyjmowania leków.
W końcu moi lekarze pomogli mi ustalić przyczynę mojego niepokoju: czułem, że opuszczam córkę, mając kolejne dziecko. Czułam się ambiwalentna w stosunku do mojego nienarodzonego syna, ponieważ bałam się, że zdradzę moją córkę, również go kochając, i byłam niesamowicie niespokojna, że moja ambiwalencja doprowadzi do niemożności związania się z nim, gdy się urodzi.
Najbardziej szokujące (i łagodzące) było to, że zakochałem się w nim niemal natychmiast po jego urodzeniu. Chociaż nigdy nie doświadczyłem "normalnego" momentu w całej mojej ciąży, jestem wdzięczna mojej położnej i zespołowi zdrowia psychicznego za ich interwencje, wsparcie i niezachwianą wiarę we mnie. Wiem, jakie mam szczęście, że je mam - i jest to coś, za co jestem wdzięczny za każdym razem, gdy patrzę na mojego syna.