Moja była dziewczyna była moim technikiem ultrasonograficznym i właściwie to było świetne

Zawartość:

Kiedy żyjesz w zgrabnej społeczności, wszyscy znają wszystkich i wydaje się, że wszyscy są ze sobą połączeni w taki czy inny sposób. To już było prawdą w kręgach, w których ja i moja żona biegaliśmy (mieliśmy wielu przyjaciół w latach wspólnych i latach, zanim się spotkaliśmy), ale jest to jeszcze bardziej prawdziwe, gdy zdarza Ci się być dziwakiem. Świat zaczyna wydawać się wyjątkowo mały, a jej była pracowała kiedyś w ogrodzie wspólnoty z moją starą współlokatorką, a ja wpadałam w zachwyt dziewczynie, która pomagała adoptować psa. I właśnie w kontekście tej dziwnej, splotu społeczności, którą poznałem z żoną, poślubiłam i postanowiłam mieć dziecko. Więc wydawało mi się to zabawne, gdy ze wszystkich ludzi moja była dziewczyna pomogła nam zrobić nasze USG.

Oczywiście, to, co miało dla nas sens, w naszej dziwnej małej społeczności, niekoniecznie miało sens dla kogoś innego. Kiedy powiedziałem o tym ludziom, dostałem dużo podwójnych ujęć. Wszyscy zastanawiali się, jak do cholery może się to stać. Szczerze mówiąc, nie chciałem uzyskać opieki prenatalnej w możliwie najbardziej standardowy sposób. Mając pewne negatywne doświadczenia z lekarzami w przeszłości i będąc w pełni świadomym faktu, że medyczna fobia tłuszczowa może sprawić, że ciąża i poród będą szczególnie trudne dla grubych kobiet (z których jestem), zdecydowałem się całkowicie pominąć OB-GYN. Od razu wiedziałem, że chcę mieć domowe porody, jeśli w ogóle możliwe (w moim przypadku okazało się niemożliwe, ale to jest w porządku), więc przeprowadziłem badania i zatrudniłem naprawdę niesamowitą położną. Była wszystkim, czego chciałem, idealnym połączeniem nie-nonsensownej wiedzy naukowej i "ufaj swoim instynktom!" Ideologii skoncentrowanej na matce. Upewniła się, że wykonałem swoją pracę z krwią i wiedzieliśmy, że wszystko jest w porządku, słuchała bicia serca dziecka i regularnie sprawdzała, czy moje dziecko rośnie. Ale nie mogła mi dać USG.

Mimo że wiedziałem, że moje dziecko będzie prawdopodobnie w porządku, bez względu na wszystko, nadal potrzebowałem ultradźwięków. Może dlatego, że zawsze spodziewałem się, że ją mam, a może to moja własna paranoja rodzicielska. Chciałem tylko zobaczyć płód, chciałem wiedzieć, że oni tam są, prawdziwi i solidni, poruszający i żywi. Nie dbałem o to, czy mieli penisa, czy nie potrzebowałem jednego z tych fantazyjnych ultrasonografów wideo 3D, a niekoniecznie potrzebowałem mnóstwa pamiątek z imprezy. Ale przynajmniej chciałem, jak to wtedy ujęłam, spojrzeć na naszego rosnącego maleństwa.

Problem polegał na tym, że nie byłem do końca pewien, jak to zorganizować. Obawiałem się, że jeśli wejdę oficjalnymi kanałami w standardowym czasie, technik może przypadkowo ujawnić pozorną płeć naszego dziecka. Byłem zestresowany i bardzo chory i chciałem, żeby to było łatwe. Ale wydawało się to niemożliwe.

Pomimo tego, jak wiele razy miałem pewność, że to nie jest żadna wielka sprawa, musiałem przyznać, że czułem się emocjonalnie i nerwowo.

Potem dostałem wiadomość od mojego byłego, który akurat wtedy pracował w Planned Parenthood. Miała dostęp i wiedziała, jak pracować, maszynę ultradźwiękową, i była więcej niż szczęśliwa, aby ułatwić mi spojrzenie w mojej własnej macicy. "To naprawdę nic wielkiego" - powiedziała. Zostałem sprzedany. Zapewniła mnie, że nie zamierzamy przypadkowo dowiedzieć się niczego o naszym małym płodzie, którego nie chcieliśmy wiedzieć. "Na razie jest za wcześnie, aby zobaczyć penisa na tym etapie", powiedziała, "a poza tym, nawet jeśli nie było, nawet technicy, którzy zostali do tego przeszkoleni, nie zawsze potrafią powiedzieć o płci dziecka; to naprawdę trudne! "

Byliśmy w tym małym pokoju: ja, moja żona, moja była dziewczyna i wielka machina.

Pojechaliśmy autobusem do naszej lokalnej kliniki Planned Parenthood i nikt nie zaproponował mi miejsca do siedzenia. Ten ruch sprawiał, że miałem ochotę rzucić się, ale jakoś to wytrzymałem. Pomimo tego, ile razy miałem pewność, że to nie jest nic wielkiego, musiałem przyznać, że czułem się bardzo emocjonalnie i nerwowo. To nie pomogło, że czułem się też bardzo w ciąży. Musiałem przestać oddychać trzy razy na trzypiętrowym deptaku od przystanku autobusowego do kliniki. Wewnątrz mój były był przyjazny i uśmiechnięty. Każda nieporadność, którą odczuwałem w związku z nią w ten sposób, natychmiast ustąpiła. Rozmawialiśmy z położną, z którą pracowała w klinice (polecała słodycze dla moich ciągłych nudności, mówiąc niedbale, "będziesz mieć kilka nowych ubytków, kiedy to się skończy, ale to sprawia, że ​​jest ładny, lepki, kochanie!") I potem poszliśmy do pokoju z maszyną ultradźwiękową.

Nadal czułem się trochę zaniepokojony. W końcu to był pierwszy raz, kiedy mieliśmy zobaczyć nasze dziecko. I oto byliśmy w tym małym pokoju: ja, moja żona, moja była dziewczyna i wielka machina. Moja żona zachowała 100-procentową wygodę dzięki temu dziwnemu zestawowi, z myślą, że mój ex był częścią tej magicznej chwili. Jej postawa polegała na tym, że "jeśli czujesz się komfortowo, czuję się komfortowo", a jak się okazało, czułem się w większości komfortowo, ale gdy tam byliśmy, bardzo ciężko było mi owijać głowę wokół tego wszystkiego.

Nie żałuję randki z moim byłym w najmniejszym stopniu. Jest niesamowitą istotą ludzką, ale naprawdę nie byliśmy zgodni długoterminowo z dwóch ogromnych powodów: rozpaczliwie chciałem mieć dzieci, a ona była po prostu zbyt spokojna, fajna i zebrała się o wszystkim dla niesamowicie niespokojnej i spiętej osoby jak ja nawet być w stanie nawiązać z nią kontakt. Wracając, kiedy się spotykaliśmy, zmagałem się z jej umiejętnością zachowania spokoju pod presją, bo jak by mnie kiedykolwiek zrozumiała, gdyby nie zmagała się z lękiem? Ale w pokoju ultradźwiękowym jedna spokojna osoba była naprawdę potrzebna. A potem dostałem najlepszą możliwą niespodziankę: po tym, jak pomogłem mi ustawić się prawidłowo, pozwoliła mi kontrolować samą różdżkę ultradźwiękową, więc zamiast robić to inwazyjną rzecz, szukałem płodu we własnej macicy.

Trochę go potrzebowało, by go znaleźć, ale nagle znalazł się tam malutka rzecz, która wyrosła w moim dziecku, osobie, którą kocham najbardziej na całym świecie. Był malutki, był doskonały i nie przestawał się ruszać. Słyszałem, jak moja żona, obok mnie, sapie. Czy całe powietrze wychodziło z pokoju? Szczerze mówiąc nie pamiętam. Ciężko jest wyrazić to uczucie, które jest zarówno tak pierwotne (moje dziecko!), Ale także dziwne i eteryczne (technologia, która pozwala nam widzieć nasze dzieci, zanim je rodzimy, jest wciąż stosunkowo nowa, w zakresie historia ludzkości). Pamiętam, że byłem z niego dumny, mimo że był taki nowy i jeszcze nic o nim nie wiedziałem. Wędrował palcami i jak każda matka, liczyłem je.

"Uwielbiam to robić, " usłyszałem mój ex powiedzieć z rogu pokoju, uśmiechając się do mojej żony i mnie, którzy byli oboje na krawędzi łez. Próbowaliśmy zabrać do domu kilka zdjęć, ale ponieważ nasz konkretny płód dosłownie nie przestał się poruszać przez dwie sekundy, wszystkie były zamglone i niedorzeczne. Ale wzięliśmy je i trzymaliśmy je w każdym razie. Ponieważ byliśmy w sąsiedztwie, próbowaliśmy zatrzymać się w domu przyjaciela, kiedy byliśmy na zewnątrz i po drodze wymiotowałem po chodniku.

Niektórzy prawdopodobnie nie chcieliby podzielić się tak magicznym momentem z kimś, kogo wcześniej znali z romantycznego punktu widzenia. Ale dla mnie i dla mojej rodziny potwierdził on więzi społeczności, które sprawiają, że czujemy się dobrze w świecie. Nie możesz już chcieć umawiać się z kimś, wciąż się o nich troszczyć i nadal życzyć im dobrze. I w naszym przypadku dokładnie tak się stało. Może to przybiera różne formy dla różnych ludzi, i to w porządku. W naszym przypadku ta więź ułatwiła mi pierwszy kontakt z dzieckiem, które od tego czasu całkowicie przejęło moje życie. Szczerze mówiąc, wydawało mi się to całkiem idealne.

Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

Zalecenia Dla Moms.‼