Utrata dziecka z powodu SIDS
Nowe badanie pokazuje, że dzieci śpią z rodzicami? Łóżko jest pięć razy bardziej narażone na śmierć niż ci, którzy śpią w łóżeczku.
Prawie pięć miesięcy temu, po południu 30 grudnia, moja siostra znalazła swoje 3-miesięczne dziecko, Theo, leżące twarzą w łóżeczku. Nie oddychał, a jego skóra była zimna i biała.
Theo był ostatnim dzieckiem na ziemi, które spodziewałbyś się umrzeć. W przeciwieństwie do jego starszego brata - który był pozbawiony tlenu w chwili narodzin, i który wyglądał (przynajmniej w naszych zaniepokojonych oczach) jak wrzecionowaty duch przez większość swojego dzieciństwa - Theo urodził się łatwo i był prowadzony w ten sposób. Oliwkowoskóry o błyszczących brązowych oczach, był klasycznym trzecim dzieckiem: krzepkim, wesołym, zadowolonym, że może się kręcić po swoim rodzeństwie. Moja siostra nazwała go swoim "dzieckiem terapii", ponieważ uczynił ją tak szczęśliwą.
Kiedy znalazła nieprzytomnego Theo, krzyknęła tak głośno, że przybiegli sąsiedzi z całej ulicy. Mój szwagier desperacko próbował go ożywić, ale nie mógł. Zanim przybyli ratownicy i udało im się ponownie uruchomić serce Theo, jego mózg był martwy. Został przewieziony do szpitala Great Ormond Street Hospital i postawiony na maszynie podtrzymującej życie, podczas gdy lekarze przeprowadzali testy na pniu mózgu, na wszelki wypadek. Ale następnego dnia, sylwestra, wyłączyli maszynę i położyli się w nim w ramionach mojej siostry, by umrzeć.
Nim miałem dzieci, wpadałem w irytację, że istnieje coś wyjątkowo strasznego w związku ze śmiercią dziecka. W końcu są to tylko mali ludzie. Logicznie rzecz biorąc, powinno być trudniej stracić kogoś w pełni dorosłego - kogoś, kogo znasz od dziesięcioleci, z kim dzielisz się akremowaną historią przygód, sekretów i dowcipów. Niemowlak jest zawsze do pewnego stopnia tajemnicą - ukochanym nieznajomym w domu.
Ale to właśnie sprawia, że jest to taka agonia. Kiedy umiera dziecko, opłakujesz nie tylko ich, ale wszystkie doświadczenia, których nigdy nie będziesz mieć z nimi. Zamiast tracić przeszłość, tracisz przyszłość.
A potem - zawsze - jest poczucie winy. Theo był sam w swoim łóżeczku przez około 20 minut tego dnia, podczas gdy moja siostra wykonywała pewne obowiązki, a jej mąż próbował zebrać niektóre zabawki, które ich starsze dzieci otrzymały na Boże Narodzenie. Moja siostra obwinia się za śmierć Theo, ponieważ położyła go na boku, zamiast na plecach, jak sugerują oficjalne wytyczne. Mój szwagier obwinia się, ponieważ poprosił ją, żeby nie budziła Theo, dopóki nie pobiegnie do sklepu na rogu, żeby kupić trochę baterii.
Dla wszystkich innych jest oczywiste, że byli po prostu okropnie pechowi. Ale wina rodzicielska jest bezlitosna. Pewnego razu, kiedy próbowałem przekonać moją siostrę, że śmierć Theo nie była jej winą, uciszyła mnie w ten sposób: "Jestem jego matką. Moim zadaniem było opiekować się nim. Ale kiedy był na górze sam, umierając, byłem na dole, robiąc pranie. Nigdy nie wybaczę sobie za to. "
Rodzice mają skłonność do obwiniania się po śmierci łóżeczkowej, ponieważ jest to trudne do zrozumienia. Naukowcy wciąż nie wiedzą, dlaczego niektóre dzieci nagle umierają, chociaż istnieją różne teorie na temat wad genetycznych układu odpornościowego lub mózgu.
Czynniki środowiskowe wyraźnie odgrywają rolę. Liczba zgonów łóżeczek w Wielkiej Brytanii dramatycznie spadła, z 1, 416 w 1990 r. Do 287 w 2010 r. Jest to częściowo spowodowane społecznym niedopuszczaniem palenia w pomieszczeniach zamkniętych, zwłaszcza wokół niemowląt; a częściowo dlatego, że odwiedzający służby zdrowia NHS udzielili rodzicom lepszej porady na temat tego, jak zmniejszyć ryzyko.
Ale oczywiście żaden rodzic nie robi wszystkiego w liście. Wściekłbyś się, gdybyś to zrobił. Nowe badanie, opublikowane w ubiegłym tygodniu w British Medical Journal, pokazuje, że niemowlęta śpiące w łóżku rodziców pięć razy częściej umierają niż te, które śpią w łóżeczku. Jest to informacja, którą powinni otrzymać wszyscy nowi rodzice; ale niekoniecznie zmieni ich zachowanie.
Wielu rodziców uważa, że "wspólne spanie" to jedyny sposób na przetrwanie pierwszych kilku miesięcy połamanych nocy i drapieżnego żerowania. Niektórzy woleliby wziąć to ryzyko (które wciąż jest małe) niż stracić korzyści.
Nawet te matki, takie jak ja, które nie chciałyby spać razem, często ulegają mdlącej przyjemności odskakiwania podczas karmienia piersią. Pod względem śmierci łóżeczkowej jest to najbardziej ryzykowna sytuacja.
A co ze wszystkimi innymi codziennymi grami, które bierzemy? Za każdym razem, kiedy wkładam malucha na chodnik, gdy wyciągam dziecko z samochodu, nie mam zamiaru zawracać i znaleźć go. Nie można być rodzicem bez ryzyka, dlatego śmierć dziecka - każde dziecko - przeraża nas tak.
Byłem z Theo na Great Ormond Street, kiedy umarł. Przytrzymałam go i pocałowałam jego miękką, zimną głowę. Wtedy płakałem - i nadal to robię - nie tylko dlatego, że był moim siostrzeńcem, ale też go kochałem. Płaczę o moją siostrę i szwagra; dla pustej przestrzeni, która otworzyła się w naszej rodzinie; za ból, który nigdy nie zniknie; dla naszego upadku z niewinności.
TELEGRAF