Nie wiedziałem, że miałem lęk aż do 31 roku życia

Zawartość:

Jestem introwertykiem, usłysz mnie ryk. Cóż, nie tyle ryk, bardziej jak ciche miauczenie, które nie przyciągnie uwagi. Uwielbiam czytać, pisać i relaksować się w zaciszu własnego domu. Mój dom jest moją świątynią; to jedyne miejsce, w którym mogę kontrolować otoczenie. Lubię aktywności ciche, spokojne i nudne. Jestem jedną z tych osób, które świetnie rozmawiają z jednym na jednego, ale jeśli jestem wrzucony do dużego tłumu, jestem murem. Nienawidzę małych rozmów, ale kocham głębokie rozmowy. Potrzebuję czasu, żeby przygotować się na wszystko, nawet na telefon. Martwię się prawie o wszystko. Przez chwilę myślałem, że wszyscy introwertyści zestresowali się tak samo jak ja. Myślałem, że wszyscy introwertycy marzyli kiedyś o byciu samotnikiem. Myślałem, że wszyscy introwertycy tak samo jak świat boją się świata. Myślałem, że tak wszyscy się czuli. Największym problemem było jednak to, że nie wiedziałem, że mam lęk.

Patrząc wstecz, przypuszczam, że istnieją wskazówki, które zignorowałem. Jako dziecko uporczywie unikałem wycieczek klasowych, przyjęć urodzinowych i każdej trudnej sytuacji, której obawiałem się, że będzie zbyt niewygodne. Jako nastolatek nadal odczuwałem niepokój w sytuacjach towarzyskich. Uwielbiałem spędzać czas z przyjaciółmi w kameralnym otoczeniu, ale gdy tylko duża impreza była na porządku dziennym, byłem gotowy do powrotu do domu. Zacząłem się zastanawiać, czy coś jest ze mną nie tak. Wszyscy inni wydawali się być w porządku w sytuacjach lub ustawieniach, które sprawiały, że chciałem wciągnąć papierową torbę. Ja, z drugiej strony, nie było.

Pewnego dnia odkryłem coś, co pomogło mi poczuć się bardziej komfortowo we własnej skórze. Alkohol pozwolił mi być blisko ludzi bez poczucia niepewności. Mógłbym prowadzić rozmowę bez nadmiernego analizowania każdego słowa. Mogłem się dobrze bawić na przyjęciu i spotykać nowych ludzi z entuzjazmem, zamiast ze strachem. Alkohol dał mi wolność, której potrzebowałem, aby wyjść na jaw dowcipną, sarkastyczną i zabawną wersję mnie. Czułem się odważny, pewny siebie i mniej niespokojny. Podobało mi się sposób, w jaki picie sprawiało, że czułam się, prawdopodobnie trochę za dużo.

Czułem się tak przytłoczony, nienawidziłem tłumów, a kiedy wpadłem w nieprzyjemne ustawienie, moje bicie serca przyspieszyło, tak jakbym właśnie przebiegł maraton. Po prostu nigdy nie pomyślałem, żeby kwestionować je jako coś innego niż część mojej introwertycznej osobowości.

Zacząłem używać alkoholu jako kuli, aby pomóc mi poradzić sobie z ukrytym niepokojem. Nie byłem alkoholikiem, ale nie kontrolowałem też mojego picia społecznego. Niestety, starałem się na chwilę samoleczenia, zanim zdałem sobie sprawę, że przedłużam tylko nieuniknione. Pewnego ranka, po przebudzeniu się po raz kolejny, zdecydowałem, że nie chcę już tak się czuć. Nie rozpoznałem siebie i byłem zmęczony poczuciem bzdur. Jasno radziłem sobie z moimi lękami w niezdrowy sposób i musiałem przestać. Nadszedł czas, abym poradził sobie z życiem bez mojej tak zwanej płynnej odwagi. Jak na ironię, w wieku 20 lat przestałem pić.

Trudno było mi być jedynym trzeźwym na przyjęciu. Czułem się głupio i nie na miejscu, więc przestałem wychodzić. Nieumyślnie odepchnąłem moich przyjaciół. Zacząłem nawet odkrywać wydarzenia rodzinne, które były zbyt trudne do zniesienia. To nie była niczyja wina, po prostu czułam się bardziej komfortowo w domu, więc zostałam tam. Dużo.

Kiedy się ożeniłem, mój mąż bardzo wspierał mnie i moje neurotyczne sposoby. Zawsze zachęcał mnie do robienia rzeczy, które przytłaczały mnie i stawiały czoła moim lękom. Niestety, po prostu skończył patrzeć bezradnie, kiedy nadal izolowałem się. Miałem wiele objawów niepokoju. Czułem się tak przytłoczony, nienawidziłem tłumów, a kiedy wpadłem w nieprzyjemne ustawienie, moje bicie serca przyspieszyło, tak jakbym właśnie przebiegł maraton. Po prostu nigdy nie pomyślałem, żeby kwestionować je jako coś innego niż część mojej introwertycznej osobowości.

Zamiast spać spokojnie w nocy, wpatrywałem się w sufit, przeżywając każdą rozmowę. Martwiłem się do momentu, w którym zrobiłem się chory.

Kiedy po raz pierwszy dostałem ataku paniki, pomyślałem, że zwariowałem. Stało się to kilka tygodni po jednym z najtrudniejszych dni w moim życiu. Mój mąż i ja byliśmy zachwyceni, gdy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w ciąży z naszym drugim dzieckiem. Niestety nasz świat został odwrócony do góry nogami, gdy małe migotanie serca, które widzieliśmy na ekranie ultradźwiękowym, było teraz nieruchome. Ponieśliśmy poronienie. Nigdy nie radziłem sobie z rozpaczą przed tą chwilą. To było samotne i mylące, a to tylko pogłębiło mój niepokój. Dni mijały, zanim mogłem opuścić mój dom. Moje ciało wyzdrowiało, ale emocjonalnie, byłem bałaganem.

W końcu postanowiłem wyjść z domu i załatwić kilka spraw. Pierwszym moim przystankiem było zwrócenie filmu, który mój mąż wynajął nam poprzedniej nocy. Gdy stałem w kolejce, podszedł do mnie mężczyzna od tyłu. Moje serce zaczęło ścigać się, a mój umysł zaczął mi nabijać sztuczki. Co jeśli mnie skrzywdzi? Dlaczego on stoi tak blisko mnie? Czułem, że na mojej piersi siedzi cegła. Mimo że mężczyzna stał po prostu w kolejce, poczułem prawdziwy strach. Znam pomysł, co wywołało to uczucie. Być może brak kontroli nad niedawną utratą dziecka sprawił, że poczułem strach pośród żalu. Ale szczerze mówiąc, myślę, że mój niepokój był po prostu zmęczony byciem wepchniętym głęboko i w końcu wynurzył się na powierzchnię - z pełną siłą.

Odwróciłem się i pobiegłem do samochodu jak szaleniec. Zaniedbując resztę moich spraw, pojechałem prosto do domu, płacząc i usiłując złapać oddech przez cały czas. Przysięgłam, że nigdy więcej nie opuszczę bezpiecznego, ciepłego łóżka. I chciałbym móc powiedzieć, że to było moje jedyne doświadczenie z atakami paniki, ale z biegiem lat wciąż się pogarszały. Po prostu nie wiedziałem, że mają imię.

W pracy łatwo się zaprzyjaźniłem, ale nadal wolałem zjeść obiad sam. Czasami nawet siedziałem w samochodzie, żeby poświęcić chwilę na zebranie myśli. Kiedy wróciłem do domu, od razu założyłem piżamę i odetchnąłem z ulgą, że przeżyłem kolejny dzień. Zamiast spać spokojnie w nocy, wpatrywałem się w sufit, przeżywając każdą rozmowę. Martwiłem się do momentu, w którym zrobiłem się chory.

Mój mąż zajmował się moimi sprawami, jak każdy pomocny partner. Pomógł mi porozmawiać przez trudne chwile i pokazał mi bezwarunkową miłość. Pośród paniki przytulał mnie i rozmawiał. "Jesteś bezpieczny, kochanie", powiedział z czystą pewnością siebie. Przypomniał mi, że martwienie się nie zmieni jednej rzeczy. Czasami bywał u mnie w domu, rozumiejąc, jak trudno było mi wyjść z domu.

Martwiłem się najgłupszymi rzeczami przez wiele godzin, czasem nawet dni. Zbyt wiele dźwięków, jasne światła, nawet mój mąż pracujący późno doprowadził mnie do niespokojnego szału. Podkreśliłem, że umiera mój mąż, moje dzieci stają się zranione i mnóstwo innych rzeczy. Modlitwa pomogła, podobnie jak czas, ale czułem, że Bóg prowadzi mnie do szukania pomocy. W końcu umówiłem się na wizytę u mojego lekarza.

Wziąłem obronę po tym, jak mój mąż tak delikatnie wspomniał słowo "niepokój ". Ostatecznie jednak usiadłem i wyszukałem "objawy lękowe" pewnego dnia, a tam na ekranie komputera było jak lustro odbijające się na mnie. Wszystkie zmagania, z którymi borykałem się, uczucia, które czułam, i emocje, które przeżywałam regularnie, wpatrywały się we mnie, wymienione jako punkty kul. Wszystko nagle nabrało sensu.

Walczyłem przez całe życie, nawet nie wiedząc, że walczę. Myślałem, że jestem sam. Myślałem, że coś jest ze mną nie tak. Myślałem, że jestem zbyt delikatny dla tego świata.

Jak opisałem moje symptomy, mój doktor kiwnął głową w zgodzie. Powiedział mi, że wiele rzeczy może mi pomóc, ale w rzeczywistości miałem do czynienia z napadami lęku. W wieku 31 lat uzyskałem wreszcie odpowiedź. Zaproponował naturalne rzeczy do spróbowania, takie jak ćwiczenia, zdrowe odżywianie i ograniczenie kofeiny. Przepisał mi również codzienny lek przeciwdepresyjny w małej dawce, aby mi pomóc.

Po mojej diagnozie mój lęk powoli się poprawił. Nadal mam chwile, w których świat czuje się jakby siedział na moich ramionach, ale w przeważającej części jest o wiele lepszy. Miesiąc po zażyciu leku, mój mąż wspomniał, że zauważył, że jestem spokojniejszy. Szczerze mówiąc, czułem się spokojniejszy. Miałem ochotę zmierzyć się z chaosem życia, małżeństwem, a wychowanie trójki dzieci było trochę łatwiejsze. Mój lont, gdy zajmowałem się dyscypliną, był dłuższy, wzloty i upadki w moich nastrojach były bliższe i czułem się lepiej przygotowany do stawienia czoła światu. Oczywiście wciąż mam do czynienia z chwilami paniki lub zmartwień, ale wiedząc, z czym mam do czynienia, łatwiej sobie z tym poradzić. Mogę teraz identyfikować i unikać wyzwala, zamiast unikać wszystkich i wszystkich.

Mam lęk, ale nie jestem tym, kim jestem. Niepokój jest czymś, z czym prawdopodobnie zawsze będę się borykał, ale tylko świadomość, że jakoś mnie wyzwala. Walczyłem przez całe życie, nawet nie wiedząc, że walczę. Myślałem, że jestem sam. Myślałem, że coś jest ze mną nie tak. Myślałem, że jestem zbyt delikatny dla tego świata. Świat zawsze mnie przygniatał i nadal to robi, ale nie pozwalam, by mnie przezwyciężyło. Nie wiedziałem, że mam niepokój, ale teraz, kiedy to robię, codziennie walczę. Jestem cierpliwy wobec siebie, kiedy się rozpadam, jestem dumny, kiedy wracam do siebie i wreszcie jestem w stanie stawić czoła moim lękom. Tak, mam lęk, ale słyszę, jak ryknę.

Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

Zalecenia Dla Moms.‼