Szczerze mówiąc, po prostu nie jestem dzieckiem
Nigdy nie byłem jedną z tych dorastających dziewcząt, które kochały dzieci. Nie spędzałem weekendów na opiekę nad dziećmi za dodatkowe pieniądze, a pamiętam tylko raz w latach dwudziestych opiekujących się moim 9-miesięcznym przyjacielem. Niemowlęta są całkowicie słodkie i zawsze chciałem być matką, ale w rzeczywistości nie jestem dzieckiem - nawet po tym, jak ja je miałem.
Kiedy marzyłem o mojej przyszłej rodzinie, nigdy nie było to pełne wizji przewijania noworodka i kołysania ich do snu, gdy patrzyłem na nich z zachwytem. Zamiast tego zawsze wyobrażałem sobie, że bawię się na zewnątrz z dziećmi w wieku szkolnym i rozmawiam z moją przyszłą córką o książkach, sporcie lub włosach. Zawsze uwielbiałem też rozmawiać z dziećmi - sposób, w jaki widzą świat i myśli, które wymyślili są zarówno zabawne, jak i pouczające. Pracowałem też z nastolatkami, aby żyć (i kochałem to) przez większość mojego dorosłego życia. Kiedyś żartobliwie mówiłem ludziom: "Będę ekspertem, gdy moje dzieci będą nastolatkami, ale będę grzebał w fazie niemowlęcia i malucha". I chociaż moje dziecko jest światłem mojego życia, to nadal jest miłe prawdziwego.
Myślenie o zajściu w ciążę i urodzeniu dziecka na moich rękach uczciwie mnie zastraszyło. Moja naturalna osobowość naprawdę nie pasuje do wychowywania dzieci. Jestem całkowicie opiekunem, ale lubię swoją osobistą przestrzeń. Bycie dookoła dziecka jest dość pochłaniające i dlatego nigdy nie zwracałem na nie uwagi. Lubię rozmawiać i rozumować, i oczywiście interakcja z dzieckiem jest często jednostronna. Przechodząc do biologicznego macierzyństwa, martwiłem się, że nie pokochałbym tego pierwszego etapu dzieciństwa. Jednak po dziewięciu miesiącach tego występu z radością stwierdzam, że nawet nie będąc dzieckiem, potrafiłem nie tylko poradzić sobie z nowym dzieckiem, ale także cieszyć się jego dziecięcą sceną. I nauczyłem się tak wiele o bezinteresowności, cierpliwości i osobistej ofierze.
Mam ochotę powiedzieć głośno, że jestem taka szczęśliwa, że stałem się matką, ale nie w pełni kopie to dziecko, ludzie zakładali, że jestem niewdzięczny lub niepewny co do pracy, którą wykonywałem jako córka mojej córki. matka. Ale to wcale nie jest to, o czym mówię.
Wszystko, co powiedziane, nie oznacza jednak, że kiedykolwiek nazwałbym się dzieckiem. Na pewno dużo bardziej interesują mnie dzieci moich znajomych i te w mojej społeczności teraz, gdy mam dziecko, ale w tej chwili moja własna jest dla mnie wystarczająca - nadal nie mam ochoty trzymać ani przytulić innych dzieci Spotykam. Wciąż doceniam ich obecność i radości innych matek z dystansu, nawet jeśli odległość ta zmniejszyła się od czasu posiadania własnego dziecka i zrozumienia tego doświadczenia.
Nie bycie dzieckiem również zwiększyło moją potrzebę zrównoważenia mojego pragnienia starszego dziecka i cieszenia się tam, gdzie jest teraz moja córka. Złapię się, mówiąc: "Nie mogę się doczekać, aż ona będzie w stanie wypełnić puste miejsce". Dosłownie potrzebowałem zatrzymać się w połowie zdania, ponieważ zdecydowanie nie chcę życzyć jej życia . Z jednej strony jestem dumny z tego, że nie próbuję negatywnie trzymać się jej niemowlęctwa, ale z drugiej strony chcę być rozmyślnie jeśli chodzi o delektowanie się tymi chwilami, nawet jeśli nigdy nie wyróżniały mnie jako "ideału". " etap.
Inna starsza mama powiedziała mi kiedyś: "Teraz żyjesz najlepszym czasem w swoim życiu, nieprawdaż?", Jak gdyby moje najlepsze dni były tylko na tym etapie życia mojej córki.
Inna sprawa, że nie jest się dzieckiem, ale jest matką dziecka, jest źle rozumiana. Mam ochotę powiedzieć głośno, że jestem taka szczęśliwa, że stałem się matką, ale nie w pełni kopie to dziecko, ludzie zakładali, że jestem niewdzięczny lub niepewny co do pracy, którą wykonywałem jako córka mojej córki. matka. Ale to wcale nie jest to, o czym mówię. Najprawdopodobniej dostanę pocieszające komentarze: "Oczywiście, że robisz dobrą robotę - ona rośnie tak zdrowo!" I "to jest najlepszy etap - kiedy są starsze, będziesz chciał, żeby były znowu młode "Właściwie to nie kwestionuję swoich umiejętności jako rozwoju matki i mojego dziecka i nie decyduję, która faza w jej życiu jest lepsza. Stwierdzam prosty fakt, że dla mnie (i wiem, że nie jestem jedyny), wiem, że nie muszę być dzieckiem, aby być rodzicem. I nie jest to złe, bym był podekscytowany przyszłym etapem mojej córki. Właściwie, czy nie powinienem oczekiwać wszystkich zróżnicowanych rozdziałów jej życia?
Niedawno powiedziała mi pani w sklepie spożywczym, podziwiając moją córkę, dodając: "To jest wspaniały czas w ich życiu. Są słodkie i niewinne. Mam teraz 16 lat i nienawidzę nastolatków. "Pewnie żartowała, ale zastanawiałam się, czy zdaje sobie sprawę, jak brzmi, używając silnego słowa, takiego jak nienawiść z nieznajomym. Inna starsza mama powiedziała mi kiedyś: "Teraz żyjesz najlepszym czasem w swoim życiu, nieprawdaż?", Jak gdyby moje najlepsze dni były tylko na tym etapie życia mojej córki. Może to było nieszkodliwe stwierdzenie, ale z jej głosu nie mogłem przestać odczuwać, że słyszę smutek w jej głosie.
Chcę żyć, wiedząc, że każdy etap mojego życia był najlepszy i że jest jeszcze więcej. A teraz, kiedy jestem mamą, szczególnie chcę tego dla mojej córki. Takie komentarze od nieznajomych i dobrze znających się rówieśników dodały niepotrzebnego nacisku (i poczucia, że muszę być kimś, kim nie jestem), aby oddać się i przecenić tę scenę dziecka. Chodzi o to, że nie chcę przeceniać żadnego z epok i etapów mojego dziecka, nawet tych, których nie mogę się doczekać. Mogę nie być dzieckiem, ale staram się być najlepszym rodzicem, z którym mogę być, a presja, by cieszyć się tym etapem, "dopóki trwa", jest po prostu nieautentyczna zarówno dla mojej córki, jak i dla mnie.