The Heartbreaking Reality Of Raising Kids In Mass-Shooting America
Nasze dwie najważniejsze zadania, jako rodzice, to kochać nasze dzieci i chronić je. Mam część miłości. To łatwe. Część zabezpieczająca jest twardsza. Bez względu na to, jak bardzo chcę, nie mogę chronić moich dwójki dzieci przed dokuczaniem lub stłuczeniem. Lub z broni, nawet w miejscach, gdzie powinny być bezpieczne. Wczoraj rano strzelano do Inland Regional Center w San Bernardino w Kalifornii, zabijając co najmniej 14 osób i raniąc co najmniej 17 kolejnych. Po pościgu policyjnym dwóch podejrzanych - zidentyfikowanych przez Seda R. Farooka i Tashfeena Malika - zostało zastrzelonych. Patrzyłem, jak scena rozgrywa się na ekranie telewizora, z przerażenia siedzącego obok mnie, i jedyne, o czym mogłem pomyśleć, to to, że zawiedliśmy nasze dzieci.
Z biegiem lat moja polityka zmieniła się w kilku kwestiach, ale nigdy, ani razu, nie spojrzałem na nasze prawa dotyczące broni i pomyślałem: "Tak, rozsądne i odpowiednie prawo do tego należy". Jednym z głównych aspektów mojej ideologii jest to, że rząd istnieje, aby chronić swoich obywateli. Mam na myśli to w szerokim znaczeniu. Wierzę w sprawiedliwość społeczną, bezpieczeństwo narodowe i demokrację.
To nie jest losowe. Każdego dnia w Stanach odbywa się strzelanina. To już nie jest rzadkie.
Problem z naszymi ustawami o broni polega na tym, że nie chronią ludzi. I, tak, słyszałem retorykę, że gdybyśmy wszyscy uprawiali nasze prawo do noszenia broni, wszyscy moglibyśmy wziąć bezpieczeństwo w nasze własne ręce. Ale nie można zaprzeczyć, że mamy problem z użyciem broni w Stanach Zjednoczonych. Strzelanina w San Bernardino była drugą masową strzelaniną dnia wczorajszego, a strzelanina 355, która miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, w tym roku. (Aby ująć to w dalszej perspektywie: do tej pory udało nam się przetrwać tylko 336 dni w 2015 r.)
Nie można zaprzeczyć, że nasze prawo do noszenia broni szybko mija się z prawdą, gdy ludzie praktykujący swoje "prawa" są terrorystami, sprawcami przemocy domowej, rasistami lub przestępcami z jakiegokolwiek paska. Oczywiście istnieją pewne przepisy, które trzymają broń z rąk przestępców, ale większość broni używanych do masowych strzelanin jest legalnie pozyskiwana.
Przyznaję, że byłem chroniony przed przemocą. Nigdy nie widziałem tego z pierwszej ręki ani nie znałem nikogo, kogo kiedykolwiek zastrzelono. Jestem szczęsciarzem. Poza historycznymi rekonstrukcjami, nigdy nie widziałem broni wystrzelonej. Mieszkam w dość liberalnej części Północnej Wirginii. Nie uważam tego za obszar, w którym broń ma duże znaczenie kulturowe. Poza tym, że jestem tuż przy głównej siedzibie NRA.
Po raz pierwszy przemoc karabinowa stała się prawdziwym zagrożeniem dla własnego bezpieczeństwa, kiedy snajper z Beltway strzelał do ludzi przypadkowo, gdy wypełniali swoje zbiorniki z gazem. Pamiętam, że czułem się zaniepokojony, ponieważ musiałem się zatrzymać, żeby napełnić mój czołg. Pamiętam, że rozglądałem się wokół, zastanawiając się, czy nie zobaczę strzelca, jeśli zatrzyma się w jego furgonetce. Byłem w liceum i wiele z naszych działań w homecoming zostało odwołanych w tym roku. Było dużo strachu. To jest tak osobiste, jak kiedykolwiek.
Potem miałem dzieci.
Posiadanie dzieci sprawiło, że stałem się kimś w rodzaju "worriera". To sprawiło, że jestem nerwem. Zrobiłem sobie krzywdę dla innych ludzi w taki sposób, w jaki nie wiedziałem, że mogę. Nie mogę nawet myśleć o Sandy Hook bez ranienia. Założę się, że każdy inny rodzic czuje to samo. To mogło być moje dziecko. Mogłem odesłać moje dziecko do szkoły w ten straszny, straszny poranek i nigdy więcej go nie widzieć, wiedząc, że ostatnie minuty były pełne przerażenia.
Kiedy pozwalam sobie na te myśli, nasz brak zdrowego rozsądku w zapobieganiu przemocy w broni powoduje, że jestem chory. Jak my, jako kraj, pozwoliliśmy, aby tak się stało?
To nie jest losowe. Każdego dnia w Stanach odbywa się strzelanina. To już nie jest rzadkie. Nie jest już rzadkością. Już nie wypadek. Sandy Hook nie był odosobnionym wydarzeniem. W rzeczywistości, spośród wszystkich ofiar masowych strzelanin, dzieci stanowią aż 27 procent.
Martwię się, gdy mój syn codziennie rano wsiada do autobusu. Odkąd zaczął przedszkole, myśli o Sandy Hook płyną w mojej głowie co najmniej raz w tygodniu. I chciałbym wierzyć, że nic takiego się tutaj nie wydarzy. Ale skąd mamy wiedzieć?
Broń przeraża mnie na bardzo podstawowym poziomie. W zeszłym roku moja rodzina poszła zjeść w lokalnej restauracji burrito. Kiedy staliśmy w kolejce czekając na zamówienie, a moje dzieci z radością obserwowały, jak ktoś robi tortille od podstaw, zauważyłem broń. Człowiek tuż za nami w kolejce miał pistolet w kaburze pod pachą. Nie wiem, jak te kabury powinny działać, ale jestem pewien, że broń nie powinna zwisać i kołysać się, gdy porusza się użytkownik.
Trzymałem córkę, żeby mogła zajrzeć przez szklankę na tortille, i zdałem sobie sprawę, że jej głowa jest na poziomie pistoletu. Jedno spojrzenie na mojego męża i wiem, że widział to samo. Postawił się między dzieciakami i pistoletem, a ja postawiłem córkę. Jestem pewien, że to legalne dla tego człowieka, aby otworzyć carry. A może miał powód, by mieć broń w rodzinnej restauracji. Może znał wszystkie środki ostrożności, jakie powinien. Może gdyby terrorysta wskoczył do restauracji i zaczął strzelać, ten człowiek przewracałby stoły i pchał moje dzieci w bezpieczne miejsce, kiedy strzelał.
A może coś go odstraszy, a on wciągnie broń w gniewie. A może on to uderzy i to się skończy. A może naprawdę użyłby go na bardzo wąską szansę, że jakiś terrorysta się wydarzy. Ale wtedy moja rodzina byłaby w ogniu krzyżowym. Było tak wiele "maybes" i tyle "co jeśli" pływa mi w głowie. Zdecydowanie nie czułem się bezpieczniej, ponieważ ta broń była tam, a mój mąż też nie. Więc wyszliśmy.
Nie trzymam pistoletów w domu, ale skąd mam wiedzieć, czy nie ma broni w każdym domu, w którym mogliby wejść? Skąd mam wiedzieć, że ktoś nie będzie chodził do ich szkół, ich ulubionych restauracji, ich centrów przekonań, placówek opieki zdrowotnej w celu ich skrzywdzenia? Ja nie, i to jest przerażające. Wszystko, co mogę zrobić, to spróbować usłyszeć mój głos. Zagłosuję. Wysyłam listy do moich kongresmenów. Mogę zrobić więcej. To zbyt straszne, żeby nie robić czegoś.
W tej chwili jedyne, co robię, to przytulanie moich dzieci trochę mocniej. Może to banał, ale teraz to sprawia, że czuję się lepiej. W tej chwili moja córka śpi obok mnie, a mój syn gra na komputerze w sąsiednim pokoju. Później, dzisiaj, będę musiał ponownie wysłać ich na świat - świat, który po strzale San Bernadino jest nieco mroczniejszy niż wczoraj. Wysyłam jednak moje rodzaje, mając nadzieję, że mogą być światłem.