Rozpoczyna się śledztwo w sprawie baterii guzikowej: "Nigdy nam nie uwierzyli"
Odtwórz VideoReplay VideoPlay VideoNie odtwarzaj
Rozpocznie się śledztwo w sprawie śmierci baterii z guzikami
"Oni po prostu nie słuchali", mówią rodzice rocznej Isabelli Rees o personelu w Sunshine Hospital podczas śledztwa w sprawie jej śmierci.
Trzykrotnie, jednoroczna Isabella Rees została odesłana do domu ze szpitala, ponieważ lekarze odpisali wymioty i gorączkę jako objawy infekcji.
Jej matka mówi teraz, że lekarze powiedzieli jej, że nie ma potrzeby wykonywania USG lub prześwietlenia.
Podczas czwartej wizyty, po tym, jak jej matka znalazła ją pokrytą krwią, na zdjęciu rentgenowskim odkryła małą srebrną baterię guzikową włożoną do jej wnętrza. Do tego czasu było już za późno. Isabella umrze kilka godzin później, pomimo intensywnych wysiłków resuscytacyjnych.
"Staliśmy z nią przez 10 minut i trzymaliśmy ją za rękę. A potem nazwali czas śmierci ", powiedziała jej matka, Allison, w poniedziałek w koronarze w Victorii.
"Zostaliśmy po prostu zlekceważeni i odwróceni [przez lekarzy]. Czuliśmy się jak hipochondry. Nigdy nam nie wierzyli, po prostu nie słuchali ".
W przypadku połknięcia baterie guzikowe mogą być śmiertelne. Pani Rees wciąż nie wie, jak znalazła ją córka.
Zapytanie, przed koronerem Caitlin English, w tym tygodniu sprawdzi bezpieczeństwo baterii, a także opiekę Isabelli w szpitalu Sunshine.
Adwokat szpitala, Arushan Pillay, zasugerował panu Rees, że "frustracja i gniew [...] miały kolor i wpłynęły na oświadczenia, które złożyliście przed sądem".
"Nie wierzę, że napisałem w gniewie. Napisałem fakty - odpowiedziała. Wcześniej powiedziała mu: "To była możliwa do uniknięcia śmierć. Mogłaby zostać uratowana. "
Przypadek ten wyciągnął już porównania do czteroletniego Summer Steer Sunshine Coast, który w 2013 roku połknął baterię guzikową. Mimo kilku wizyt w szpitalu i wymiotów krwi, została niesłusznie zdiagnozowana i wysłana do domu przed śmiercią.
Isabella została przedstawiona w oddziale ratunkowym Sunshine Hospital w dniu 16 stycznia 2015 r., Płacząc i wymiotując. Rob, ojciec Isabelli, martwił się, że mogła coś połknąć; widział w dłoni dużą baterię.
Później przypomniał sobie, że zmienił baterie guzikowe na pilotach rodzinnych tego dnia.
Ale lekarze podejrzewali, że objawy pochodzą z infekcji wirusowej, a po ustąpieniu objawów wysłali Isabellę i jej matkę do domu.
Po trzech dniach Bella miała gorączkę i wymioty. "Ona była w ogniu. Chciała być trzymana przez cały czas. Nie chciała jeść - powiedziała do sądu pani Rees.
W pieluszce Belli, pani Rees znalazła maleńki balonik z wodą i zapytała lekarzy, czy to może wywołać chorobę, czy też mogła połknąć coś innego, usłyszała dochodzenie.
Powiedziała sądowi, że zasugerowała badanie ultrasonograficzne, ale lekarze stwierdzili, że balon przejdzie sam.
Próbka moczu wykazała, że Bella miała infekcję dróg moczowych, jak podejrzewali lekarze. Została wysłana do domu z receptą na antybiotyki. Wygląda na to, że poprawiła się, powiedziała pani Rees.
4 lutego pani Rees weszła do ciemnego pokoju Belli, by pocieszyć swoją płaczącą córkę.
"Podniosłem ją w ciemności ... Była trochę mokra. Włączyłem światło i zobaczyłem krew, dużo krwi. Jej ubranie było całkowicie nasycone całą krwią, ale była spokojna, szczęśliwa, rozmawiająca.
Pośpieszyła córkę do szpitala, gdzie po raz pierwszy została prześwietlona. Był duży krąg wielkości dziesięciocentego kawałka. Pani Rees sądziła, że to moneta.
Bella straciła dużo krwi, a lekarze próbowali transfuzji, gdy leżała na brzuchu matki w szpitalnym łóżku. Zwymiotowała więcej krwi. Włożyli na nią maskę tlenową i odciągnęli panią Rees. Został wywołany niebieski kod.
"Nie mogliśmy jej zobaczyć, zamknęli drzwi. Aktualizowali nas. Powiedzieli mi, że ją odrodzili. Kazali mi zadzwonić do Roba i zabrać go tutaj. Chciałem tylko biec do niej, ale nie mogłem.
Bella zmarła z powodu zatrzymania akcji serca, na stole operacyjnym w szpitalu Sunshine.
Śledztwo trwa.