Adopcja utorowała drogę dla miłości
adopcja
O tym mówią w filmach i operach mydlanych: 15 lat, katolicy i kobiety w ciąży. Córka znanego policjanta, w ciąży z synem znanego katolickiego dyrektora szkoły. Wstyd. Zakłopotanie. Skandal.
Cóż, to ja, 15-letnia dziewczynka, i od momentu, kiedy przekradłem się do lekarzy, aby potwierdzić moją podejrzenie ciąży, moje życie zmieniło się na zawsze.
Dla mnie decyzja o adopcji mojego dziecka była dość czarno-biała. Moja matka, która zaoferowała mi moje dziecko, miała już swoje dzieci (ja i moja siostra); to samo dotyczyło rodziny ojca mojego dziecka.
Ojciec dziecka i ja mogliśmy pójść dalej, aby wychować nasze dziecko, ale poważnie, jak wyglądają 15 i 17-latki na świecie, nie wspominając już o drogim maleństwie?
Wbrew szerszym życzeniom rodziny podjąłem decyzję. A moją decyzją było zaoferowanie tego cennego życia najlepszego życia, jakie tylko mogłem. Dla mnie było to przekazanie jej rodzinie - niesamowitej rodzinie.
Teraz nie było tak proste - w rzeczywistości było to niezwykle trudne i bolesne. Ale w głębi serca wiedziałem, że postępuję słusznie.
Po przejściu procesów i biurokracji byłem na drodze do przyjęcia mojego dziecka. Czytałem przez CV potencjalnych rodziców - czy możesz sobie wyobrazić, jak trudne to jest? - i chciałem spotkać się z rodzicami mojego dziecka.
Po podjęciu decyzji, kto dostanie moje dziecko, było to tylko kwestią czekania. Czekam na dziecko. Moja matka była ze mną podczas całej podróży; ona była moją skałą. Po bezsennym dniu i nocy, o 17.00 urodziło się moje dziecko. Kiedy moja matka powiedziała mi, że to dziewczynka, pamiętam, że moje pierwsze słowa brzmiały: "[adoptowana matka] będzie szczęśliwa". Wiedziałam, że chce mieć córeczkę.
Miałem swoje dziecko przez 10 dni. Przez 10 dni była moja. Kiedy tego dnia wyszłam ze szpitala, pocałowałam ją, ale nigdy się nie pożegnałam, ponieważ wiedziałam, że się nie pożegna. I w dniu, w którym poszła do domu z rodziną, moje serce rozpadło się na kawałki.
Nasza adopcja była adopcją otwartą i za to jestem zawsze wdzięczny. Miałem przyjemność i przywilej oglądania, jak moja córeczka dorasta - ona zawsze o mnie wie i zawsze byliśmy w życiu innych. To już 24 lata. Jest niesamowitą kobietą, która bez wątpienia wywodzi się z niesamowitej rodziny, którą wybrałem dla niej wszystkie lata temu.
Tak, dostałem od niej list "Dlaczego to zrobiłeś". Spodziewałem się, że w końcu nadejdzie, i to było jej prawo zadać to pytanie. Nie mogłem przestać myśleć, jak odważnie wysłała mi ten list; Podziwiałem to.
Odpowiedziałem tak otwarcie i szczerze, jak tylko mogłem - było wiele łez, piszących moją odpowiedź, jak jestem pewien, że było od niej, kiedy napisała swój pierwszy list.
Więc jestem błogosławiony. Nie tylko mam córkę, którą znam i kocham, mam dodatkową miłość w moim życiu od mamy, taty i rodziny, czego bym nie zrobił, gdybym nie podjął takiej decyzji. Jestem błogosławiony, ponieważ moi młodzi chłopcy mają niesamowitą siostrę i niesamowitą dodatkową rodzinę w swoim życiu. Mam takie szczęście.
Adopcja jest dla mnie czymś, co jest częścią mojego codziennego życia. Nie jest to jednak romantyczne - mam wrażenie, że w sercu jest blizna. Nie ma dnia, przez który nie myślę o adopcji i mojej córeczce. Tak, mam dni "co, jeśli", ale czyż nie wszyscy?
Z braku lepszego słowa bycie "przysposabiającym" sprawiło, że moje życie stało się bardziej pełne i dało mi więcej miłości.
I mimo wszystkich łez i bólu serca, nie zmieniłbym niczego, gdybym miał czas.
Moje życie zmieniło się na zawsze, gdy zdecydowałem się adoptować, podobnie jak życie mojego dziecka. Zastanawiając się nad tym, co było, myślę, że oboje byliśmy pobłogosławieni i mieliśmy niesamowicie wspaniałe doświadczenie związane z adopcją.