Dlaczego przenosimy się do Europy pomimo ataków terrorystycznych
Kiedy podzielam chęć przeniesienia rodziny z przyjaciółmi za granicę, często spotykam się z wyrazem nieładu. Mój mąż, choć wspierający, wciąż nie rozumie głębi mojego pragnienia, by dać mojej rodzinie życie, którego nie może sobie wyobrazić. Nie sądzę, aby ktokolwiek, kto nie mieszkał za granicą, mógł zrozumieć głęboko zakorzenioną pasję do enkulturacji, tak jak ktoś, kto doświadczył tego z pierwszej ręki. Ale kiedy myślę o życiu, które chcę dać moim dzieciom, wiem, że chcę, żeby miało to miejsce za granicą. Tak, nawet po katastrofalnych atakach Brukseli, atakach w Ankarze i Stambule oraz atakach w Paryżu, chcę przenieść moją rodzinę z powrotem do Europy.
Słyszałem o atakach w Brukseli 22 marca i emocje zalały mnie jak fale przypływu w burzliwy dzień. Strach, złość, frustracja i zamieszanie to tylko niektóre z nich, które wirowały we mnie, nasycając moją skórę, grożąc, że połknę mnie w całości. Ale miłość, jaką odczuwam dla tego kraju, dla całego świata, jest fundamentem, który sprawia, że moje stopy są mocno osadzone. To miłość, która moim zdaniem pochodzi z życia za granicą. Miłość, którą chcę, aby moje dzieci wiedziały. Mieszkałem w Brukseli przez krótki czas, a teraz moje serce łamie się dla ludzi. Kiedy mówię ludziom, że chcę przenieść rodzinę z powrotem do Europy, nie rozumieją na zewnątrz. Wszystko, co widzą, to obrazy zniszczenia i rozpaczy. Czarne, brudne, odludne budowle i tajemnicze okładki gazet. Ale widzę coś więcej.
Bruksela była duża i głośna, ale zawsze czułem się przytulnie i ciepło. Czułem się jak w domu, głównie dlatego, że tak było.Ludzie czytają baner w języku francuskim i Flamish "I AM BRUSSELS", gdy zbierają się wokół kwiatowych hołdów, świec, belgijskich i pokojowych flag i notatek przed giełdą w Brukseli 22 marca 2016 r. W hołdzie ofiarom Brukseli po potrójnej bombie ataki w belgijskiej stolicy, które zabiły około 35 osób i pozostawiły ponad 200 osób rannych. Belgia rozpoczęła olbrzymią obławę 22 marca po serii zamachów bombowych, które grupa państw islamskich przetoczyła przez brukselskie lotnisko i pociąg metra, zabijając około 35 osób w najnowszym ataku, aby sprowadzić rzeź do serca Europy. AFP / BELGA I Belga / Aurore Belot / Belgia
Byliśmy zespołem; baza domowa nie była miejscem ani miastem, była tam, gdzie zebraliśmy; gdziekolwiek byliśmy. Zawsze wyobrażałam sobie, że wychowuję rodziców tak, jak to robili; z przygodą i spontanicznością krążącą wokół rdzenia miłości i stabilności.
Miałem sześć tygodni, kiedy po raz pierwszy latałem samolotem. Cztery lata, kiedy po raz pierwszy przeprowadziłem się za granicę. Byłem wielkim podróżnikiem na świecie, zanim jeszcze wiedziałem, co to znaczy. Dopiero gdy moja rodzina i ja wróciliśmy z São Paulo w Brazylii do Stanów Zjednoczonych, zdałem sobie sprawę, że moje życie jako podróżnika na świecie nie było normą. Większość moich nowych, amerykańskich przyjaciół nigdy nie była w samolocie, nie mówiąc już o odwiedzinach w obcym kraju. Dla mnie było to jedyne życie, jakie kiedykolwiek znałem. Życie, które kochałem i życie, które rozpaczliwie pragnę mieć moje dzieci.
Kiedy myślę o moim dzieciństwie, przychodzą mi na myśl samoloty, walizki, sprzedaż garażu i długie przejażdżki samochodem. Moja rodzina była zawsze w drodze. Mój tata często podróżował do pracy, a jego firma przeniosła go cztery razy, zanim osiągnąłem trzecią klasę. Czuję, że podróżuję tak bardzo, jak rodzina i dzieląc się każdym nowym doświadczeniem, zbudowaliśmy bardzo bliską więź między nami. Byliśmy zespołem; baza domowa nie była miejscem ani miastem, była tam, gdzie zebraliśmy; gdziekolwiek byliśmy. Zawsze wyobrażałam sobie, że wychowuję rodziców tak, jak to robili; z przygodą i spontanicznością krążącą wokół rdzenia miłości i stabilności.
Bardzo tęsknię za Europą i zawsze marzyłem o przeniesieniu męża i dzieci z powrotem do jednego z moich ulubionych miejsc na ziemi: Brukseli.
Wszyscy trzej moi chłopcy urodzili się w Charlotte w Północnej Karolinie. Mamy tu wspaniałe życie, ale nigdy nie myślałem, że zostaniemy tak długo, jak my. Mój mąż jest spontaniczny i pełen przygód, jak ja, i wielokrotnie rozmawialiśmy o wyjeździe za granicę. Chciałbym wrócić do Europy, a może do Australii, a mój mąż wolałby Kostarykę lub Belize. Jednak po tym, co wydarzyło się w Brukseli, chcę zabrać moją rodzinę z powrotem do Europy bardziej niż kiedykolwiek.
Zdjęcie wykonane 22 marca 2016 r. Pokazuje Pałac Królewski na placu Dam w Amsterdamie, przedstawiający kolory flagi belgijskiej w hołdzie ofiarom Brukseli po potrójnych zamachach bombowych w stolicy Belgii, które zabiły około 35 osób i pozostawiły ponad 200 osób Ranny. Belgia rozpoczęła olbrzymią obławę 22 marca, kiedy seria zamachów bombowych, do których doszło przez grupę państw islamskich, przebiła się przez brukselskie lotnisko i pociąg metra, zabijając około 35 osób w ostatnim ataku, by sprowadzić rzeź do serca Europy. / AFP / ANP / Evert Elzinga / Holandia OUTMiałem 18 lat, gdy moja rodzina przeprowadziła się do Belgii. Nie miałem iść z nimi; Byłem już zarejestrowany na zajęcia w college'u na University of Kentucky, ale nie chciałem stracić życia w Europie. Kiedyś modliłem się o kolejną szansę na wyjazd za granicę. Brakowało mi podekscytowania związanego z przeprowadzką; cud i podziw aklimatyzacji do nowej kultury, a przeprowadzka do Belgii była jeszcze bardziej niesamowita, niż się spodziewałem. Ludzie byli przyjaźni, jedzenie, wybitne, i od razu pasuję do szybkiego, ale zrelaksowanego stylu życia. Będąc w stanie pić legalnie i pozostać późno w barach i klubach dałem mi wolność, za którą tęskniło moje serce. Bardzo tęsknię za Europą i zawsze marzyłem o przeniesieniu męża i dzieci z powrotem do jednego z moich ulubionych miejsc na ziemi: Brukseli.
Chcę, aby moje dzieci poznawały nieznane terytorium. Chcę, żeby się zgubili, żeby mogli znaleźć drogę. Chcę, aby zadawali pytania i byli ciekawi kultury, obyczajów i serc ludzi, którzy żyją inaczej niż my. Chcę, żeby znaleźli sposoby na dopasowanie się do ludzi, którzy nie są do nich podobni; Chcę, żeby wystają jak bolesny kciuk, żeby nauczyć się przystosowywać.
Pamiętam jazdę pociągiem każdego dnia w tygodniu, do iz miasta. Wiele lat temu siedziałem na tych samych fotelach, które dziś zamieniły się w popiół. Czasem wciąż czuję brukselskie powietrze po letniej ulewie, jasne, zielone drzewa lśniące, jakby świeżo skąpane. Dzisiaj ten wiatr niósł wrzaski. Te genialne drzewa drżały ze strachu. Bruksela jest miastem zbudowanym w środku lasu, gęstymi łatami otaczającymi każdy narożnik drzew, a teraz jest w żałobie.
Pamiętam, jak spacerowałem po La Grand-Place po raz pierwszy, zdumiony szczegółami wyryte w ścianach budynków. Muzyka zawsze grała, a restauracje były otwarte przez całą noc. Dostałem tam swój pierwszy tatuaż. Był środek chłodnego, pochmurnego dnia; moi przyjaciele i ja chodziliśmy między klasami. Bolało jak diabli, ale kilka kieliszków mojego ulubionego belgijskiego piwa Kreik pomogło złagodzić ból. Bruksela była duża i głośna, ale zawsze czułem się przytulnie i ciepło. Czułem się jak w domu, głównie dlatego, że tak było.
Belgijscy policjanci patrolują na lotnisku w Brukseli w Zaventem po bliźniaczych wybuchach w dniu 22 marca 2016 r. Zamachy bombowe na lotnisku w Brukseli zabiły 14 osób, a 22 marca pozostawiło ponad 90 rannych, powiedział rzecznik prasowy AFP. Miejscowy burmistrz Brukseli powiedział, że oddzielne bombardowanie w stacji metra zabiło około 20 osób, a rannych 106. / AFP / PATRIK STOLLARZPrzeszedłem przez lotnisko Zaventem więcej razy, niż mogę liczyć; Wciąż znam układ, jak z tyłu mojej ręki. Trzymał tyle moich najściślejszych uścisków; jego podłoga zbierała łzy z moich uradowanych twarzy za każdym razem, kiedy leciałem i łączyłem się z moją rodziną. Kiedy wróciłem do Stanów Zjednoczonych na studia, Zaventem zawsze czekał, by przywitać mnie w domu. I za każdym razem, kiedy przylatywałem, widziałem moją mamę i trzymałem ją blisko, nigdy nie chcąc odpuścić. Mój tata przeleciał z powrotem na lotnisko Zaventem w zeszłym miesiącu i przez weekend rozmawialiśmy o odwiedzeniu całej rodziny. Oznaczało to, że będziemy lecieć przez to lotnisko, które obejmuje tyle szczęśliwych zjazdów; ten sam, który dziś trzymał dym, popiół i łzy.
Moja mama niedawno powiedziała mi, że często zastanawia się, czy ona i mój tata dokonali właściwego wyboru; jeśli pakowanie nas i przenoszenie rodziny na cały świat wielokrotnie powodowało, że nas omijali, lub powodowało niepotrzebne niepokoje i chaos, których można by uniknąć. Myślałem, że zwariowała, nawet pytając. "Nie zmieniłbym tego dla świata" - powiedziałem jej. I myślałem o tym.
Uwielbiałem dorastać jako emigrant; moje dzieciństwo było bogate i różnorodne. W wieku ośmiu lat miałem przyjaciół z całego świata i mówiłem płynnie w dwóch różnych językach. Doświadczenia, które przeżyłem za granicą, ukształtowały osobę, którą dziś jestem, i za to zawsze będę wdzięczny. Nauczyłem się kochać wszystkich tak samo, bez względu na rasę, religię, pochodzenie etniczne i status społeczno-ekonomiczny oraz cenić tradycje, szczególnie te, które różniły się od moich. Uczyłem się szanować inne kultury i doceniać małe rzeczy, takie jak czysta woda i dach nad głową. Rzeczy, które my, jako Amerykanie, często przyjmujemy za pewnik.
Jest tyle rzeczy, których można się nauczyć tylko z doświadczenia, rzeczy, których opowieści i słownictwo nie mogą uczyć. Podróżowanie po świecie otworzyło mi oczy na piękno, które istnieje poza mną. Stworzyło głęboką zdolność współczucia i zrozumienia, które napędza każde włókno mojej istoty. Mieszkałem w Brazylii i Belgii, wraz z kilkoma państwami w USA miałem okazję podróżować do miejsc takich jak Australia, Nowa Zelandia i Dubaj. Sztokholm, Praga, Barcelona i Florencja były jednymi z moich ulubionych miast. Chcę, aby moje dzieci miały życie, które miałem. Chcę, żeby doświadczyli świata tak jak ja.
Chcę, aby moje dzieci poznawały nieznane terytorium. Chcę, żeby się zgubili, żeby mogli znaleźć drogę. Chcę, aby zadawali pytania i byli ciekawi kultury, obyczajów i serc ludzi, którzy żyją inaczej niż my. Chcę, żeby znaleźli sposoby na dopasowanie się do ludzi, którzy nie są do nich podobni; Chcę, żeby wystają jak bolesny kciuk, żeby nauczyć się przystosowywać.
Przerażenie mojej rodziny za granicą w świetle wydarzeń w Brukseli będzie przerażające. I w świetle wydarzeń sprzed miesięcy w Paryżu. Ale nadal planuję. Nadal mam nadzieje na życie za granicą, zapalanie przygód przygód wewnątrz każdego z moich trzech chłopców. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczą, jak ich duchy wznoszą się w pewnym sensie w świecie, ponad wszystko, co mogliby pojąć.