Dlaczego bycie tysiącletnią mamą po depresji poporodowej jest o wiele trudniejsze

Zawartość:

Kiedy mój mąż i ja zdecydowaliśmy się założyć rodzinę, szybko stało się jasne, że nie wszyscy myśleli, że jestem gotowy na matkę. Miałem dopiero 22 lata, gdy urodził się mój syn, a niektórzy przyjaciele, rodzina, a nawet obcy wyrazili swoje zaniepokojenie moim wiekiem w czasie ciąży. Niezależnie od ich opinii czułem, że jestem matką. Byłem podekscytowany i nie mogę się doczekać nowego rozdziału w moim życiu. Kiedy więc depresja uderzyła mnie jak tona cegieł, chciałem ją ukryć przed światem. Czułem, że nie mogę nikomu powiedzieć o mojej depresji poporodowej, ponieważ byłem tysiącletnią mamą, więc nie.

Tak długo chciałem być matką i sądziłem, że będę naturalnie dobry w macierzyństwie, że moja depresja poporodowa zaskoczyła mnie zupełnie. Ze wszystkich przerażających rzeczy, które przeczytałem w tylnej części Czego można się spodziewać, gdy się spodziewasz, depresja poporodowa była tym obszarem, nad którym pominęłam. Myślałem, że to nie może się przydarzyć. Po prostu nie mógł. Byłem zbyt szczęśliwy z powodu mojej ciąży, byłem zbyt gotowy na przybycie mojego chłopca, byłem "zbyt przygotowany" na porażkę. Ale byłem taki, taki zły.

Chciałem udowodnić, że jestem gotowy na macierzyństwo, a przyznanie się do przejęcia, które mi zabrało, dowodzi tylko tego, czego obawiałem się, że inni już myślą: że nie jestem gotowy. Że byłem za młody.

Teraz wiem, że nie miałam kontroli nad depresją poporodową, ale wtedy czułam się porażką. Czułem się jak dzień po dniu niepowodzenia. Nie byłam matką, którą sobie wyobrażałam. Nie byłem szczęśliwy. Nie wiedziałem, jak uspokoić i uspokoić moje dziecko. Nakarmił moją negatywną energię. Kiedy coraz bardziej panikowałem, tak też się stało. Mój strach i niepokój stały się jego strachem i niepokojem, i krążyliśmy w kółko. To był błędny cykl, którego nie mogłem złamać.

Spędzałem swoje dni płacząc i czasami zamykając się w moim pokoju na kilka minut wytchnienia, żałując, że nie mogę komuś powiedzieć - nikomu - jak się czułem. Powiedziałbym mojemu mężowi, jak ciężko to było, ale myślał, że mówię o normalnych trudach rodzicielstwa: wyczerpaniu, bezmyślności, nużącej nudzie. Nie widział mnie w najgorszym. Nikt tego nie zrobił.

Nie powiedziałem nikomu o mojej depresji poporodowej, ponieważ bałam się wyroku, który otrzymałbym, gdybym prosiła o pomoc w przygotowaniu potraw, nie wspominając już o moim zdrowiu psychicznym. Chciałem udowodnić, że jestem gotowy na macierzyństwo, a przyznanie się do przejęcia, które mi zabrało, dowodzi tylko tego, czego obawiałem się, że inni już myślą: że nie jestem gotowy. Że byłem za młody.

Część mnie zastanawiała się, czy to właśnie było macierzyństwo. Spojrzałabym na strony mediów społecznościowych kobiet z dziećmi, które znałem tylko z dystansu i pomyślałam, że być może po prostu zachowujemy jakąś wymyślną karadę, o której nikt nie mówi. Jak gdyby macierzyństwo było jakimś sekretnym klubem cierpienia z niewypowiedzianą zasadą, że wspominamy tylko o dobrych rzeczach. Może wszyscy tak się czują, pomyślałem. Może wszyscy kłamią o tym, jak to jest być matką.

Kiedy zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak, chciałem bardziej niż kiedykolwiek to ukryć.

Tak bardzo chciałem zapytać kogoś, czy to prawda, ale z czasem czułem, że tak nie jest. Nikt nie mógłby mieć drugiego dziecka, gdyby poczuł, że silnie wciąga to między lęk a nienawiść do samego siebie i miłość. Nikt nigdy nie mógł z czystym sumieniem powiedzieć bezdzietnej kobiecie, która pragnie zepchnąć się w macierzyństwo, że jest "warta tego", nie wspominając o tego rodzaju męczącej duszę ciemności.

Jednak gdy zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak, chciałem bardziej niż kiedykolwiek to ukryć. Nie chciałem nikomu dać satysfakcji z racji mojej niezdolności do matki. Czułem już niepewność co do tego, jak sobie radzę, a poczucie niestabilności psychicznej przyniosło tyle wstydu. Wstydziłem się, że płaczę, że moje dziecko nie śpi. Wstydziłem się, jak źle wyposażam się w godziny wrzasków. Wstydziłem się tego, jak się załamałem psychicznie, czasami zanim wstałem rano z łóżka.

Kiedy patrzę wstecz na tamten rok, zastanawiam się, jakie mogło być życie, gdybym był wystarczająco pewny siebie, by sięgnąć po pomoc.

Wciąż chciałem, tak bardzo, być dobrym w macierzyństwie. Ale nie wiedziałem, jak się zmienić, ani jak przyznać, że potrzebowałem pomocy, aby się zmienić. Byłem tak sparaliżowany strachem przed tym, co inni pomyślą i tak uwięziony w mgle depresji, że nie widziałem, jak sprzeczne z intuicją jest milczeć. Czułem, że przyznając się do walki, przyznaję się do "porażki"; tylko dając ludziom więcej powodów do myślenia, że ​​jestem zbyt młody i naiwny, aby zostać rodzicem. Wiem, że gdybym sięgnął po pomoc, której potrzebowałem, mogłabym być lepszą matką.

Piętno młodego macierzyństwa w połączeniu z piętnem choroby psychicznej było dla mnie zbyt wielkim obciążeniem. Nie przyznałem, że zmagałem się z depresją poporodową, dopóki już nie wychodziłem z niej naturalnie, znacznie ponad rok później. Nawet wtedy czułam się zdenerwowana, przyznając się do tego, zastanawiając się, jakie nieoczekiwane reperkusje mogą wyniknąć z mojej spowiedzi.

Kiedy patrzę wstecz na tamten rok, zastanawiam się, jakie mogło być życie, gdybym był wystarczająco pewny siebie, by sięgnąć po pomoc. Zastanawiam się, jak różniłby się ten pierwszy rok, i myślę o tym, jak mogłem cieszyć się z dzieciństwa mojego syna, zamiast zmagać się z depresją przez cały czas. Wszyscy powinni, ważyliby, ciężko na mnie, a wiedza, że ​​rzeczy mogły być różne, jest czasami zbyt wiele do zniesienia. Często żałuję, że nie mogę wrócić i powiedzieć sobie, że jestem tak samo dobry jak każdy inny, ale nie miałem zamiaru iść samotnie tą drogą.

Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

Zalecenia Dla Moms.‼