Wizyta z bajki
Kiedy Amity zaprosiła wróżkę na córeczkę do sypialni córki, była zdziwiona głęboką lekcją dla nich obu.
Ostatniej nocy przyjechała do nas wróżka.
Szczerze mówiąc, powinna przyjechać dawno temu, ale odwiedzałem ją, dopóki nie nadejdzie właściwy czas. Myślałem, że może być czas, gdy moja córka ma 2 lata, ale potem skończyła 2 lata i nadal wydawała się taka mała. A potem filmowaliśmy Blok, więc nie mogliśmy tego zrobić. A potem podróżowałem, albo była chora, albo byłem zajęty. I nagle była kilka miesięcy po jej 3 urodzinach i bardziej uzależniona od swojego manekina niż kiedykolwiek. Które teraz zniknęło z "tylko przed snem" do "tylko w porze snu, w samochodzie, kiedy jest chora, kiedy jest zmęczona, kiedy pracujemy, lub kiedy prosi o to wystarczająco."
Zdałem sobie sprawę, że straciłem szansę na pozbycie się tego bez ważnego problemu i że jednak zrobiliśmy to teraz, będzie to trudne, dla nas obu. Ale musiało iść. Po prostu musiałem znaleźć czas, kiedy byliśmy gotowi. I przez nas, mam na myśli mnie.
Literka maku z bajki na manekinie.Kilka miesięcy temu mieliśmy fałszywy start, kiedy nagle zdecydowała, że nie potrzebuje już swojego manekina. Wrzuciła go do kosza na wysokie piątki i wiwaty, a 30 minut później znów zaczęła płakać. Trwało to 10 minut, zanim sięgnąłem do kosza, aby odzyskać ją dla niej. Oczywiście, nie jestem z trudnej szkoły miłości rodzicielstwa.
Ale teraz byłem gotowy. Zebrałem wszystkie manekiny (sprawdzając tajne skrytki), pojechałem za róg i wrzuciłem je do kosza. Oczywiście nie można mi ufać, że nie jaskiniowo, więc ten krok był konieczny. Miałem chwilę strachu, kiedy je wrzuciłem, ale pozostałem silny. Byliśmy gotowi. Moglibyśmy to zrobić.
Kupiłem prezent i napisałem list od bajki, dziękując Poppy za to, że podarowała swoim manekinom nowe dzieci, które potrzebowały ich więcej. Dodałem, że gdyby była odważną dziewczyną i poszła spać bez jej manekina, czekałby na nią kolejny prezent, podobnie jak kopia zapasowa. Położyłam list i prezenty na jej łóżku, poszłam odebrać jej opiekę nad dziećmi i nerwowo oczekiwałam jej odpowiedzi.
Pierwszy etap wypadł spektakularnie dobrze. Była podekscytowana niespodziewanym prezentem, a pomysł wizyty w naszym domu był równie ekscytujący. W milczeniu gratulowałem sobie dobrze wykonanej pracy, jak wykrzyknęła do swojego brata "Wróżka z atrapą wzięła moje manekiny do nowych dzieci w szpitalu!", A potem skończyła: "A kiedy jest noc i jestem zmęczona - ONA POWRÓT WRÓCIMY DO MNIE !! "Najwyraźniej koncepcja bajki na wróżkę wymagała trochę pracy.
Kiedy delikatnie powtórzyłem, że wszystkie manekiny już zniknęły, uśmiechnęła się porozumiewawczo i odpowiedziała: "Ale został jeszcze jeden".
"Nie kochanie" powtórzyłem. "Wszyscy już nie ma."
- Znajdę jedną - powtórzyła, a na jej oczach pojawiła się stalowa determinacja. Boże, kocham tę determinację w niej. Wydawała się usatysfakcjonowana tą wiedzą, więc pozwoliliśmy jej odejść do snu. Przygotowałem się na nieuchronny wynik i upewniłem się, że w lodówce jest wino, gdy uderzy.
Potem, gdy ją uśpiłam, nadeszły słowa, na które czekałem. "Chcę mój manekin." I było. Wydawało się, że minęły godziny, ale prawdopodobnie było ich mniej niż jeden, niekończący się "Chcę mojego manekina!" łkając i płacząc, na przemian z krzykiem i okazjonalnym pluszem rzucanym przez pokój.
To było jak zobaczenie kogoś w głębi żalu lub wycofania się. I przypuszczam, że tak było. Nie spała bez manekina, odkąd skończyła kilka tygodni, a pocieszenie jej pocieszycielki było trudne. Położyłem się z nią, pogłaskałem ją po włosach i poczułem, co czuje. I pomyślałem, dzięki Bogu pozbyłem się tych manekinów, bo na pewno by się zaciąłem.
Ale właśnie wtedy, gdy zastanawiałem się, czy obaj moglibyśmy już więcej wytrzymać, wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Rzuciła swym pluszakiem i uderzyła mnie kwadratem w twarz. I nagle przestała szlochać i roześmiała się. Potem oboje się roześmialiśmy, gdy je odtwarzałem i robiłem wszystko, co mogłem, aby nie dopuścić do śmiechu i cichych szlochów. Po chwili śmiech ucichł i milczała przez chwilę. "Przestałem już płakać, mamusiu", powiedziała, "wszystko w porządku".
Przygotowałem się na to, żeby płakała, żeby zasnąć, ale nie spodziewałem się tego .
Leżeliśmy razem i rozmawialiśmy o dzieciach w szpitalu, które chciałyby zdobyć jej manekiny, mniej więcej o tym, jak była dzieckiem, kim była dorosła dziewczynka i jak bardzo jestem z niej dumny. A potem, po mniej więcej godzinie rozmowy, zamknęła oczy i spokojnie poszła spać.
Z pełnym sercem obserwowałem jej sen i czułem się, jakbyśmy razem podbili coś wielkiego. Uświadomienie sobie, że życie może czasami być trudne i zranione, ale jest wystarczająco silne, aby przez to przejść. I uświadamiam sobie, że jeśli potrafi pokazać tyle siły i determinacji poprzez swoje życie, co wtedy, będzie w porządku.
To była lekcja, że jeśli pozwolimy naszym dzieciom stawić czoła wyzwaniom i odczuwamy i wyrażamy emocje takie jak gniew, frustracja, strata i smutek, dowiedzą się, że można je poczuć i przejść obok nich. Co jest znacznie głębszą lekcją, niż oczekiwałem od bajki.
Jeśli chodzi o drugą noc, zajęło jej to więcej czasu niż zwykle, ale nie było łez, tylko dużo rozmów i niekończące się prośby o więcej opowiadań. Ale nie poprosiła o swoją manekin, ani razu. Ponieważ jest teraz dużą dziewczynką.