Koszmar matki kończy się spełnieniem marzeń

Zawartość:

{title}

Pierwsza obawa Julii Cannell dotyczyła jej nienarodzonego dziecka, gdy w 28 tygodniu ciąży lekarze powiedzieli jej, że ma agresywną postać białaczki.

Rozpoznanie nastąpiło po rutynowym badaniu krwi w celu sprawdzenia stężenia glukozy w cukrzycy ciążowej i pozostawienie jej ogłuszonej.

  • Badanie rzadkich chorób położniczych
  • Nadzieja dla ofiar morderczej ciąży
  • "To było niedowierzanie, ponieważ czułem się dobrze, nie miałem żadnych objawów" - powiedziała.

    Lekarze szybko uspokoili panią Cannell, że jej dziecko prawdopodobnie nie zostało dotknięte rakiem krwi, po części dlatego, że nie mieli tej samej krwi.

    Ale jej własna sytuacja była bardziej niebezpieczna, a jej rak był tak agresywny, że mógł ją zabić, gdyby nie rozpoczęła natychmiastowego leczenia.

    Pani Cannell, już mama do Hannah, 4 i Lucy, 3, została skierowana do szpitala Royal Melbourne, który ściśle współpracuje z Królewskim Szpitalem Kobiet w celu zarządzania tak rzadkimi przypadkami.

    Opóźnianie jej własnego leczenia lub przedwczesne porody byłyby jej jedynymi opcjami, jednak coraz więcej dowodów wskazuje, że chemioterapia po pierwszym trymestrze ciąży nie stanowi zagrożenia dla nienarodzonego dziecka. W przypadku pani Cannell miała zmodyfikowaną kombinację leków i ścisłą kontrolę przed urodzeniem małego Jacka, obecnie zdrowego sześciotygodniowego, w wieku 34 tygodni.

    Hematolog szpitala Royal Melbourne, Kylie Mason, powiedział, że szpital leczył tylko kilka kobiet w ciąży z rakiem krwi każdego roku - ale lekarze byli coraz bardziej pewni, jak je leczyć, nie szkodząc nienarodzonym dzieciom.

    Międzynarodowe badanie 70 dzieci narażonych na chemioterapię w macicy, opublikowane w The Lancet, wykazało ich rozwój, IQ, a ogólny stan zdrowia był taki sam jak w populacji ogólnej w średnim wieku dwóch lat.

    Osoby, które urodziły się wcześnie, miały niższy iloraz inteligencji, co było uważane za związane raczej z wcześniactwem niż z chemioterapią.

    Dr Mason powiedział, że leczenie kobiet w ciąży na raka było skomplikowane ze względu na etap ciąży i jak pilnie potrzebowali leczenia. W przypadku pani Cannell powiedziała, że ​​najgorszym rezultatem byłoby utrata dziecka.

    "To naprawdę trudna sytuacja, ponieważ macie dobro nienarodzonego dziecka, a także matkę, a wiele leków stosowanych w chemioterapii, które stosujemy rutynowo, jest toksycznych dla płodu. Martwimy się poważnym opóźnieniem wzrostu lub chemioterapią krew dziecka się liczy, więc musimy bardzo ostrożnie modyfikować [leki], aby nie zaszkodzić dziecku "- powiedziała.

    "Za każdym razem, gdy zbliżamy się do pacjenta z agresywną złośliwością, jest to sytuacja indywidualna

    z Julią byliśmy bardzo zadowoleni z wyniku. "

    Ostra białaczka limfoblastyczna pani Cannell jest w remisji, a ona ma intensywniejszą chemioterapię, która potrwa do końca tego roku.

    Pani Cannell powiedziała, że ​​jej rak ma "współczynnik przeżycia od 40 do 60 procent, coś w tym stylu - niezależnie od tego, jaki jest odsetek, planuję w nim uczestniczyć".

    Przy wsparciu męża Scotta opiekuje się trojgiem dzieci i jest wdzięczna, że ​​nigdy nie spotkała się z perspektywą przerwania ciąży we wczesnym stadium, by ratować własne życie.

    "Cieszę się, że nigdy nie musiałem podejmować decyzji, czy go mieć, czy nie".

    Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

    Zalecenia Dla Moms.‼