Mit IVF
Około 120 000 zarodków znajduje się w magazynach na całym świecie.
"Ze wszystkich kwestii, które poruszamy w badaniu, dotyczyło to kwestii własnego użycia po śmierci partnera, w którym znaleźliśmy najbardziej dramatyczną niedopasowanie między prawem, formularzami zgody i życzeniami ludzi", czytamy w artykule " Wzmacnianie rozrodczości". Okazja .
Kwestię tę podkreśla sprawa Tima i Marii Cleve. U Tima zdiagnozowano raka mózgu w wieku 23 lat i chociaż nie był w związku, przechował on trochę plemników na wypadek, gdyby chemioterapia uczyniła go jałowym.
Trzy lata później zakochał się w Marii, która mieszkała niedaleko niego w Kilmore, godzinę na północ od Melbourne, a dwa lata po ślubie rozpoczęli proces IVF i mieli syna Neda.
Ale gdy ciąża postępowała, tak samo jak guz mózgu pana Cleve'a. Pan Cleve żył wystarczająco długo, aby ukołysać syna. Cztery miesiące później zmarł.
Pani Cleve chciałaby użyć zamrożonego nasienia, aby wyobrazić sobie rodzeństwo dla Neda, ale para podpisała dokumenty, zgodnie z którymi żaden z nich nie pomyślałby o użyciu gametów drugiej osoby w przypadku śmierci jednego z nich. W tamtym czasie staraliśmy się żyć zgodnie z tym, że będzie mu lepiej, mimo że wiedzieliśmy, że nie jest lepszy - powiedziała pani Cleve. Jej jedyną opcją jest przekonanie kliniki w ACT lub Queensland do podjęcia leczenia. Następnie musi przekonać Wiktoriański Assisted Reproductive Treatment Authority do przeniesienia nasienia do tej kliniki. - Wiem, że Tim chciałby, żebym urodziła drugie dziecko - powiedziała.
W badaniu zaleca się odwrócenie bieżącej pozycji wytycznych NHMRC [Państwowej Rady Zdrowia i Badań Medycznych] oraz przepisów państwowych wymagających wyraźnej pisemnej zgody na pośmiertne wykorzystanie, aby pomóc osobom takim jak pani Cleve.
Główny autor, profesor Jenni Millbank, powiedział, że założenie powinno sprzyjać umożliwieniu partnerom, którzy przeżyli, korzystanie z zmagazynowanych embrionów.
"Prawo traktuje to jako wyjątek, że jest to coś, na co powinniśmy mieć pisemną zgodę, i że jest to dziwne i złe" - mówi profesor Millbank.
- Ale ludzie, z którymi rozmawialiśmy, sądzili, że zmarły w domyśle zgodził się, by ci, którzy przeżyli, kontrolowali się, wykonując IVF.
"To było bardzo mocne stwierdzenie, że nie była to decyzja dla klinik, nie była to decyzja dla rządu, była to decyzja dla ocalałych".
W rzeczywistości był to "mit", że ci, którzy przeżyli, zachowali jakąkolwiek kontrolę nad embrionami, ponieważ jeśli wydadzą instrukcje, aby je przekazać lub przetrzymać na zawsze, życzenia te i tak zostaną zignorowane, powiedział profesor Millbank.
Fertility Society of World, organizacja zajmująca się klinikami IVF, prowadziła nieformalną politykę wolnego przechowywania dla żołnierzy "na wypadek, gdyby nie wrócili" - powiedział Michael Chapman, wiceprezes towarzystwa.
Powiedział jednak, że zachęcono ich do wyrażenia pisemnej zgody, aby partnerzy używali swoich gamet w tym przypadku. Zaleca się również zmianę ich testamentów w tym celu.
Profesor Chapman zgodził się, że jeśli pacjenci zostali poddani leczeniu IVF, w domyśle zgodzili się na użycie tych zarodków.
"Gdybym był człowiekiem, który umieścił spermę w przechowalni, do pewnego stopnia wierzyłbym, że można go użyć, jeśli umrę" - powiedział.
Jednak zgodnie z prawem, jego klinika, IVF World, poinformowała pacjentów, że jeśli nie ma wyraźnej zgody na pośmiertne użycie zarodków, mogą one zostać zniszczone.