Próbowałem autorytatywnego rodzicielstwa na tydzień i oto co się stało
W dzisiejszych czasach istnieje wiele rodzajów stylów rodzicielskich. Kiedy miałem 13 lat temu moje pierwsze dziecko, wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Decyzje o tym, jak podnieść swoje dziecko, w zasadzie równały się temu, czy poszedłbyś na piersi czy butelkę, i czy pozwoliłeś dziecku płakać, czy nie. Oczywiście, było w tym coś więcej, ale moim celem jest to, że jest teraz więcej informacji, więcej badań, więcej wyników, więcej definicji, więcej opcji do wyboru. Teraz, z moim drugim dzieckiem, urodzonym 10 lat po moim pierwszym, istnieje wiele metod, które prowadzą (czytaj: mylą) mnie, od próbowania autorytatywnego rodzicielstwa do rodzicielstwa helikoptera, do rodzicielstwa przywiązań, od treningu snu do wspólnego spania, od hipnozy narodziny do rodzenia się lotosu, do zawieszania do góry nogami z trapezu z jedwabiu organicznego podczas narodzin twerkinga. Przez cały czas słyszę te słowa, ale zdałem sobie sprawę, że nie wiem zbyt wiele o nich i uznałem, że nadszedł czas, aby trochę się wykształcić, zanim całkowicie stracę pamięć rodzicielską, a moje dzieci staną się dziwacznymi wyrzutkami wychowawczymi rodzicielstwa. Zacząłem więc czytać i po wnikliwym przeanalizowaniu tego rodzaju rodzicielstwa, które najbardziej mi się spodobało, był styl nazywany autorytatywnym.
Autorytatywne Rodzicielstwo to zestaw pomiędzy super zrelaksowanym permisywnym rodzicielstwem a super-hard-autorytarnym rodzicielstwem. W odróżnieniu od rodziców, którzy są permisywnymi rodzicami, którzy mają jedynie niewielkie oczekiwania behawioralne wobec swoich dzieci, autorytatywni rodzice są stanowczy, ustanawiają i egzekwują zasady i oczekują, że ich dzieci zachowują się odpowiedzialnie. I w przeciwieństwie do autorytarnych rodziców, którzy nie udzielają wyjaśnień dla swoich zasad i nie znoszą miłości i uczucia jako kary, autorytatywni rodzice cenią sobie otwartą komunikację z dzieckiem i dają duże wsparcie emocjonalne. To rozsądne oczekiwania z wysoką reakcją.
Moje rodzicielstwo ma na celu być wszystkim, co autorytatywne rodzicielskie zarysy, ale wprawdzie czasami zakochuje się w innych stylach. Mój mąż i ja mamy oczekiwania wobec naszych dzieci i chcemy, aby stały się odpowiedzialnymi, współczującymi dorosłymi, ale rodzicielstwo nie jest łatwe, a my cały czas się podporządkowujemy. Poddajemy się naszym dzieciom, kiedy wiemy, że nie powinniśmy. Czasami przyjmujemy oba ich wybredne nawyki żywieniowe. Pozwalamy naszej córce przespać się z nami przez większość czasu, bo ona przychodziła noc po nocy, a potem po prostu jakoś zmieniła się w "aw, przykręć ją, po prostu połóż ją w łóżku na początek". Tak jak zawsze wierzyłem w to, co reprezentuje autorytatywne rodzicielstwo, w praktyce czasami staczałem się w praktyki, które są bardziej autorytarne (dorastałem z rodzicami, którzy kochali, ale czasami bardzo surowi) i często razy, nawet permisywnie . Być może ścisłe przestrzeganie tego stylu na poziomie średnim pomogłoby nam rozwiązać problemy związane z rodzicielstwem, pomóc nam nadać dzieciom i rodzinie więcej struktury i po prostu stać się lepszymi rodzicami.
Eksperyment
Dokładnie praktykowałem autorytatywne rodzicielstwo przez tydzień z obojgiem moich dzieci. Każdego dnia podejmowałem świadomy wysiłek, aby ustalić cele dla moich dzieci i oczekiwałem, że będą je realizować, ale także upewnią się, że czują się kochane, słuchane i wspierane. Oto, czego nauczyłem się po tygodniu spędzonym na próbie bycia autorytatywnym rodzicem.
Zachęciło to mojego Syna do podjęcia pozytywnych działań we własnym zakresie
Byłem napompowany, aby zagrać w tym eksperymencie, ponieważ miałem nadzieję, że na koniec wyraźnie zobaczą efekty tego stylu rodzicielstwa. Nie chodzi o to, że przed eksperymentem nie traktowałem rodzicielstwa poważnie, ale jako pierwszy przyznałem, że potrzebuję ponownego uruchomienia i większej struktury dla moich wysiłków wychowawczych. Zasadniczo musiałem przejść Parent 2.0. Pierwszego dnia miałem podwinięte rękawy gotowe do dudnienia. Tego ranka, gdy szykował się do szkoły, dałem mojemu 13-cio letniemu teaserowi kurs. Powiedziałem mu: "Potrzebuję twojej książki do pracy domowej podpisanej dzisiaj przez wszystkich twoich nauczycieli, musisz przynieść ją do domu i pokazać mi."
"OK", jak zwykle powiedział mój syn, nonszalancko. Niezwykłą rzeczą w moim synu jest to, że rzadko daje mi wargi. Jest pełnym szacunku, kochającym dzieckiem. A jeśli on rzuca mi wyzwanie, to w sposób pełen szacunku, bez reakcji zwrotnej. Ale on ma problem z kontrolowaniem jego chęci nawiązywania kontaktów towarzyskich, tak bardzo, że szkodzi jego występowi w szkole. Od kilku miesięcy walczymy z tym problemem i doprowadza nas to do szaleństwa.
Z 13-letnim synem jestem bardziej surowy. Może dlatego, że wychowałem go do 9 roku życia jako samotna mama, a może dlatego, że zarówno mój partner, jak i ja wiemy, w jaki sposób ten wiek dojrzał do buntu i eksperymentów. A może to również dlatego, że w tym roku wyznaczono kluczowy czas w jego edukacji, a to pomoże utorować mu drogę do przyszłości. Szczerze mówiąc, jestem przerażony, że nie ma zbyt wiele czasu, aby go ukształtować i poprowadzić, więc często mam wrażenie, że włożyłem go w nadbieg. Z tego powodu moja reakcja na jego nudną pracę w szkole była podsycana przez gniew i oburzenie. W tym tygodniu jednak podjąłem inne, spokojniejsze podejście i zaczęło się od prośby, by jego nauczyciele podpisali jego książkę o pracach domowych.
Nasze cierpliwe i wspierające podejście sprawiło, że czuł się kochany i szanowany oraz wystarczająco inteligentny, by robić to lepiej.
Tego wieczoru mój mąż i ja wyjaśniliśmy Evanowi, dlaczego potrzebujemy go, aby jego książka o pracy domowej była codziennie zapisywana. Postawiliśmy to tak: to był cel, z którym mógł się łatwo spotkać, co pomogłoby mu być bardziej odpowiedzialnym, gdy dochodziło do ukończenia jego pracy. Nie wspominając już o tym, poprawiłoby to również jego wysiłki i stopnie. Wystarczająco proste. Następnie we trójkę ustaliliśmy kolejny cel: uzyskać dobre oceny za jego wysiłki. Jeśli chodzi o rzeczywistą ocenę, nie obchodziło nas to dokładnie, po prostu chcieliśmy, aby jego wysiłki zostały poprawione. Wyjaśniliśmy mu, że to nie dla nas, ale dla niego tworzenie silnych nawyków i praktyka samodyscypliny, która ostatecznie pomoże mu na dłuższą metę. Rozmawialiśmy już wcześniej, ale zwykle byli pod chmarą frustracji. Tej nocy jednak podłączyliśmy go i podjęliśmy to z pełnym zrozumienia, całkowicie kochającym podejściem.
Następnego dnia mój syn wrócił do domu nie tylko z podpisaną książką domową, ale także z wiadomością, że poprosił o zmianę miejsca w każdej z jego klas. Czuł, że samo siedzenie z dala od rówieśników przed klasą było konieczne, aby pomóc mu skupić się i wrócić na właściwe tory. Zrobił to sam bez żadnej zewnętrznej zachęty. Byłem z niego taki dumny, że go uściskałem na dłużej niż jest to do przyjęcia dla 13-latka. Wyraził (w wieku 13 lat), że nasze cierpliwe i wspierające podejście sprawiło, że czuł się kochany i szanowany oraz wystarczająco inteligentny, by robić to lepiej. Było jasne, że ta praktyka wyraźnych żądań i wysoka responsywność ukazana w konsekwentny i pełen miłości sposób działa.
Mój maluch wolniej się przestraszył
Są chwile, kiedy potajemnie (iz dużą dozą winy) myślę, że nie jestem jedną z tych osób, które były naturalnie odcięte od rodzicielstwa. To uczucie zwykle uderza, gdy moje małe dziecko, Stella, zaczyna się wściekać i traci swój wygląd na pozór nie na miejscu. Wiem, że jest to całkowicie normalne dla maluchów i małych dzieci, ponieważ ich mechanizmy radzenia sobie nie są jeszcze w pełni rozwinięte, więc dla nich najprostszym sposobem wyrażenia frustracji jest gwałtowne upadanie na ziemię i krzyki takie jak: "Dotknąłeś Rainbow Dash z twoimi włosami! " lub "Wyciągnął słomkę ze skrzynki na soki!"
Fakt, że była otwarta i szczera ze mną w związku z tym, co się dzieje, pomogło w znalezieniu źródła problemu, zamiast całkowicie go pominąć.
Staram się zachować spokój w tych chwilach, ale czasami - i nie znoszę tego przyznać - również tracę swój własny chłód, który oczywiście nie jest dojrzały, i to eskaluje sytuację. Trzeciego dnia eksperymentu moja córka bardzo się zdenerwowała, gdy nie potrafiła narysować Taylor Swift "tak naprawdę wyglądała". Próbowałem ją pocieszyć i uspokoić, ale bardziej się wkurzyła i rzuciła kolorowe kredki pod ścianą jak John McEnroe w latach 80-tych. Zamiast reagować z gniewem i mówić jej, by poszła do swojego pokoju i pomyślała o tym, co zrobiła (nasz normalny model), zostałam w mojej autorytatywnej przestrzeni wychowawczej, wziąłem ją i zabrałem ją do jej pokoju i zapytałem, czy mogła spędzić trochę czasu w swoim pokoju, aby "trochę się ochłodzić". Kiedy przestała płakać, co było niemal natychmiastowe, rozmawialiśmy o tym, jak się czuje. "Jestem po prostu zmęczony", powiedziała. A potem powiedziała: "Przepraszam, że rzuciłam ołówki, mamo". Uświadomiłem sobie, że za każdym razem, gdy się zachowuje, zwykle jest tak, ponieważ jest zmęczona. Wtedy czuję, że to, że jest zmęczona, jest ostatecznie moją winą. Czy nie ma dość snu? Za dużo snu? Fakt, że była otwarta i szczera ze mną w związku z tym, co się dzieje, pomogło w znalezieniu źródła problemu, zamiast całkowicie go pominąć.
Kilka dni później, zdenerwowała się, że nie dałabym jej ciasta na śniadanie (horror). A ona płakała, jak wiedziałam, że to zrobi. Ale dzięki całej strukturze, komunikacji i spokojnemu, chłodnemu zebraniu, Stella zrobiła szaloną, samo-kojącą rzecz. Poszła do swojego pokoju i wyluzowała. Przestała płakać od razu, a potem została przyłapana na graniu z jej pluszowymi pluszakami. Nie jestem pewien, czy to z powodu tego wszystkiego, czy tylko dlatego, że głęboko w środku, wiedziała, jak absurdalna była jej prośba. Tak czy inaczej, liczę to jako wielką wygraną!
Poprawiło to sposób, w jaki komunikowałem się z moim współmałżonkiem
Był to nieoczekiwany wynik, ale myślę, że ma to sens, ponieważ autorytatywne rodzicielstwo skupia się w dużej mierze na komunikacji. Zawsze myślałem, że mój mąż i ja porozumieliśmy się całkiem dobrze, ale ten eksperyment miał mnie w overdrive komunikacji. Chciałem jak najlepiej wykorzystać mój tydzień jako autorytatywną mamę, więc nie tylko chciałem się komunikować, ale byłem również chętny do aktywnego zachęcania wszystkich do tego samego. Wiem, że to brzmi lekko irytująco i prawdopodobnie było, ale zainspirowało mnie to do zdrowej i prawdziwej komunikacji od mojego męża.
Nasze domostwo wydawało się bardziej zorganizowane i wszyscy pracowaliśmy bardziej jako zespół, bardziej produktywni w naszych wysiłkach, aby zrobić wszystko.
Zauważyłem, że omawiam z nim sprawy dokładniej, nawet zadając mu więcej pytań o jego dzień i pracę. Stwierdziłem nawet, że jestem bardziej cierpliwy wobec rzeczy, które zwykle działają mi na nerwy. I NIESPODZIANKA! Czuł się bardziej kochany. Z tego powodu odwzajemnił uwagę i cierpliwość, a także przeoczył to, co robię, co go irytuje, ale nie, nawet nie możliwe, że te rzeczy istnieją. * Wstawia winky emoji tutaj *
Kiedy starasz się trudniej, twoje dzieci starają się trudniej
Przez cały tydzień naprawdę dokładając wszelkich starań do autorytatywnego rodzicielstwa, zauważyłem, że każdy z nich dokładał wszelkich starań. Mój syn dbał o porządek w pokoju i był jeszcze większym zwierzęciem na polu rugby, moja córka była bardziej cierpliwa i przyjemna niż zwykle, a mój mąż przejmował kąpiel i porę nocną bez moich próśb. Nasze domostwo wydawało się bardziej zorganizowane i wszyscy pracowaliśmy bardziej jako zespół, bardziej produktywni w naszych wysiłkach, aby zrobić wszystko. Było to ciepłe i niewyraźne uczucie, gdy widzimy, że wszyscy konsekwentnie okazujemy sobie wzajemną miłość i szacunek, jesteśmy zmotywowani, by starać się bardziej i być lepsi.
Autorytatywne dla życia?
Zawsze czułem, że wykonuję dość przyzwoitą robotę, ustalając oczekiwania i mając uzasadnione środki dyscyplinarne dla moich dzieci. I jestem bardzo drażliwy, więc prawie zbłądziłem po stronie dławienia moich dzieci nadmiernym uczuciem. Ale zastosowanie bardziej strategicznego i uporządkowanego stylu rodzicielstwa, a może ważniejsze, bycie konsekwentnym i konsekwentnym, pokazało mi, o ile więcej zarówno mój partner, jak i ja, możemy pomóc naszym dzieciom osiągnąć ich osobiste cele i stać się niezależnymi, odpowiedzialnymi ludźmi.
W tej chwili oba moje dzieci są całkiem łagodne. Moja córka, która zdecydowanie jest mniej spokojna z tych dwóch osób, wydawała się jeszcze bardziej wyluzowana niż zwykle w tym tygodniu. Była mniej skłonna do zdenerwowania się z powodu swoich zwykłych napadów złości i mniej potrzebowała ode mnie dużej reakcji, niezależnie od tego, czy była to złość, czy podekscytowanie, co prawdopodobnie oznaczało, że przez cały dzień zwracała na siebie większą uwagę. To mnie uszczęśliwiło.
Mój syn naprawdę starał się wszystkiego: szkoły, sportu i gry według reguł w domu. Zawsze był dobry w szacunku dla nas, ale w tym tygodniu wydawał się wkładać dodatkowego wysiłku, ponieważ naprawdę chciał poprawić, nie dlatego, że chcieliśmy go poprawić. Domyślam się, że widział nas, jak próbowaliśmy mocniej rodzicielstwa, co z kolei wywołało w nim coś.
Po tygodniu ścisłej praktyki autorytatywnego rodzicielstwa jestem przekonany, że to naprawdę zwycięzca wszystkich stylów rodzicielskich. Widzę tylko plusy, nie ma tu żadnych minusów. OK, być może jeden kon będzie wymagał cierpliwości, pracowitości i wysiłku, aby pokonać uparte zachowanie i wiele ulepszeń, aby dostosować cele, oczekiwania i kary. Z drugiej strony, to jest twoje dziecko, o którym mówimy, a uczenie ich, aby stali się odpowiedzialnymi opiekującymi się dorosłymi, jest warte wysiłku, staranności i czasu. Zdaję sobie sprawę, że nikt nigdy nie powiedział mi, że byłoby trochę powiewu dla wychowania małych ludzi, ale używanie tego rodzicielskiego stylu - i używanie go surowo, bez wahania - sprawiło, że nasza rodzina biegła trochę gładko. To sprawiło, że wszyscy staramy się bardziej. To sprawiło, że wszyscy rozmawialiśmy i słuchaliśmy się wzajemnie. To sprawiło, że wszyscy pracowaliśmy razem jako zespół. I wszyscy naprawdę to kochaliśmy.