Traktowałem moją córkę jak damę w niebezpieczeństwie na tydzień, i oto co się stało
Czasami mam wrażenie, że moja córka otrzymuje trochę nieuprzejme traktowanie, będąc środkowym dzieckiem i jedyną dziewczyną. Chcę się upewnić, że dorasta silna i niezależna, więc staram się traktować ją na równi z braćmi. Nie rozpieszczamy jej, kiedy upada. Dostaje przerwy, gdy źle się zachowuje. Musi nadążyć za starszym bratem, co często może być trudnym zadaniem. Mój partner i ja nie chcemy wzbudzić w niej podejrzeń, że powinna być traktowana jak księżniczka. Nie chcę, żeby myślała, że istnieją różne "reguły" dla dziewcząt i różne oczekiwania wobec chłopców. I oczekujemy tego samego od naszych synów.
Już nasza córka jest szalenie niezależna i jest siłą, z którą trzeba się liczyć. Jest bardziej lekkomyślna niż chłopcy; silna wola i uparta w robieniu wszystkiego. Jest dumna z robienia rzeczy, które robi jej starszy brat, jak skakanie z mebli i wspinaczki i bieganie z pełną prędkością, dopóki nie wpadnie w ziemię tylko po to, by podnieść się i powiedzieć: "Jestem twardy".
Eksperyment
Zastanawiałam się, jak by się inaczej zachowywała, gdybyśmy traktowali ją bardziej jak księżniczkę, dramatyzując jej boo-boos, mówiąc jej każdy zachcianek i przewartościowując jej słodką, dziewczęcą stronę. Postanowiłem spróbować przez tydzień, dając jej traktowanie księżniczki, którego nigdy nie otrzyma. Chciałem się przekonać, czy to naprawdę coś zmieniło, czy też jej osobowość "nie-więźniów" zabłysnąłaby bez względu na rozpieszczanie i rozpieszczanie.
I powiem wam, nie byłem dokładnie przygotowany na to, co się stało.
Dzień 1
Pierwszego dnia jej panienki w eksperymencie z niebezpieczeństwem moja córka była oburzona, że znalazła przed sobą talerz śniadaniowy i widelec. Lubi pomagać w włożeniu gofrów do tostera i wybrać łyżkę. Choć było to frustrujące, cieszyłem się, że jej niezależna strona wciąż świeci. Była odporna na jej ubrania, które wybrał dla niej, jej jedzenie było dla niej decydujące, a każda pomoc, jakiej udzieliłem bez pytania, spotkała się z dużą pogardą. Odniosłem wrażenie spełnienia, kiedy zobaczyłem, jaka jest wściekła, kiedy nie mogła być niezależna. poczułem się, jakbym robił coś dobrze, i że jej silna osobowość została wzmocniona przez mój styl rodzicielski.
Dzień 2
Drugiego dnia musiałem "uratować" ją od jej brata, który z pewnością był dla niej całkowicie przygnębiony. Jednak kiedy ją odtrąciłem, zignorowałem fakt, że nie była całkowicie bez winy w tej sytuacji. Bawiła się w swoim pokoju, dotykając rzeczy bez pytania, a jego wrzask, choć niezbyt miły, był zrozumiały. Mój syn też o tym wiedział i był oburzony, że "ocaliłem" ją, nie uznając jej roli w walce. Zdecydowanie widziałem, że traktowanie jedynej córki, takiej jak księżniczka, może prowadzić do nieprzyjemnej rywalizacji między rodzeństwem.
W tej chwili dużo walczą, ale przynajmniej staram się traktować ich jednakowo i nie stale winić jednego za drugiego. Zbieranie księżniczki oznacza wybieranie ofiary, a następnie złoczyńcę, a to przepis na pewną, bardzo niezdrową, dynamikę związku.
Dzień 3
Rywalizacja trwała jeszcze trzeciego dnia, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Moja córka jest z natury inicjatorką, więc kiedy jej starszy brat wydostał swoją gitarę, uznała, że środkowa piosenka byłaby świetną porą, by ją dotknąć. Kiedy walka narastała natychmiast, raz jeszcze zabrałem ją do jej sypialni i usiadłem, żeby z nią czytać książkę. Była mniej zmartwiona tym, że została usunięta z tej sytuacji jako ofiara dzisiaj i raczej cieszyła się z uwagi, jaką otrzymywała za każdym razem, gdy zaczęła walkę. Zrobiła to jeszcze parę razy i zaczęła zdawać sobie sprawę, że istnieje związek między cierpieniem a specjalnym traktowaniem, które jej udzielałem. Jej starszy brat też to sobie uświadomił i zaczął grać, próbując nawet grać. Pozwoliłem mu zostać trochę dłużej, aby uzyskać choćby jeden raz, ale byłem wyczerpany tym, że muszę żonglować innym traktowaniem, które dawałem każdemu z nich.
Podziwiałem intuicyjność mojej córki, gdy zastanawiałem się, jak grać w system, ale nie mogłem się doczekać końca tygodnia.
Dzień 4
W czwartym dniu moja córka nawet nie zadowoliła się, gdy dostałam dla niej jej posiłki i sztućce. Jej zainteresowanie robieniem wszystkiego wydawało się drugorzędne wobec kłopotów, aby mogła zostać "uratowana". W miarę jak patrzy się na nią z wolna, robiąc wszystko dla siebie (i często robiąc ogromny bałagan w tym procesie), było o wiele bardziej niepokojące, gdy patrzyła na nią, nie dbając o niezależność. Martwiłem się o przesłanie, które do niej wysyłałem, i do jej brata za każdym razem, gdy walczyli.
Po raz pierwszy traktowałem ich inaczej i wydawało się, że ich walki były znacznie częstsze i intensywniejsze. Na szczęście starszy brat odwiedził swoich dziadków przez resztę tygodnia po południu, więc mogła sama poddać się leczeniu księżniczki, nie mając przy tym zagmatwanej dynamiki mocy.
Dzień 5
Piątego dnia mogłem dać mojej córce pełne traktowanie księżniczki. Zamiast pragnąć niezależności, wydawała się zadowolona z tego, że przez cały dzień zażądała różnych pokarmów i nie jadła ich. Zamiast grzebać w szufladach pod kątem prawidłowego rozwidlenia, powiedziała mi, której chce i czekała, aż ją zdobędę. Chciała, żeby książka po książce była dla niej czytana, żeby odłożyć do łóżka. Chociaż wciąż martwiłam się, że jej niezależność słabnie w obliczu tego eksperymentu, zauważyłam, że wiele jej zachowań wynikało z chęci większej uwagi.
Chociaż staram się równomiernie rozprowadzać czas i traktować moje dzieci, jako środkowe dziecko, które jest bardziej niezależne, nie zawsze zwraca na siebie uwagę, której potrzebuje. To było dla mnie totalnym przebudzeniem, że mogłem (i powinienem) dawać jej taką niepodzielną uwagę częściej. Nie musi być traktowana jak księżniczka, ale musi wiedzieć, że jest wyjątkowa i wyjątkowa od swoich braci.
Dzień 6
Szóstego dnia dopasowałem dzień do mojej córki. Ponieważ jej brat był poza miastem, łatwo było jej ją zaspokoić. Zabrałem ją na wycieczkę do muzeum odkryć i na lody. Kupiłem jej specjalną opaskę, kiedy poszliśmy do sklepu. Spędziłem z nią czas na czytaniu. Ogólnie rzecz biorąc, było naprawdę miło spędzić z nią dzień jako główny temat. Zauważyłem jednak, że za każdym razem, gdy natknęliśmy się na coś, co jest nawet trudne w muzeum, poprosiła mnie o pomoc. Normalnie zachęciłbym ją, by spróbowała ponownie, być może udzielając wskazówek, jak sama to zrozumieć. Zdałem sobie sprawę, że traktowanie jej jak kobiety w niebezpieczeństwie pozbawia ją szansy na rozwiązanie problemu.
Przez dłuższy okres czasu nie tylko pozbawia ją szansy na rozwiązanie problemu, ale także zdolność rozwiązywania problemów. Nauczyła się oczekiwać od ludzi pomocy, zamiast uczyć się pomagać sobie.
Dzień 7
Pod koniec eksperymentu nie mogłem przestać traktować mojej dziewczyny jak damę w niebezpieczeństwie. Wiedziałam, że jest w pełni zdolna do robienia rzeczy dla siebie, rozwiązywania problemów dla siebie i bycia traktowanym jak wszyscy inni. Starałem się, aby nasz dzień był jak najmniej szkodliwy, nie zwracając uwagi na to, co robiłem dla niej i pomagając, gdy pytała bez fanfar. Zaczynałem myśleć, że została zmieniona nie do poznania, dopóki nie zaczęliśmy układać puzzli, a ona rzucała się na podłogę krzycząc za każdym razem, gdy pomagałem. Przynajmniej niektóre rzeczy się nie zmieniły. Wydaje mi się, że była gotowa na zakończenie tygodnia. Wyczuwałem, że staje się apatyczna w monotonii swoich panien. Ma zbyt wiele do zrobienia, zbyt wiele do nauczenia się, aby spędzić dzień na rozpieszczaniu.
Czy ten eksperyment został wykonany tak, jak oczekiwałam?
Byłem całkowicie zszokowany tym, jak bardzo zmieniło się zachowanie mojej córki w ciągu zaledwie tygodnia. Pod koniec eksperymentu żałowałem, że nigdy nie zacząłem. Mimo że szybko zwróciła się do swojej niezależnej osoby, gdy tylko zapytałam, czy jest pomocna w przygotowaniu śniadania następnego dnia rano, czułam się tak, jakbym poświęciła tydzień na naukę, rozwój i rozwiązywanie problemów, traktując ją jak księżniczkę. . Nie było nic zdrowego w podawaniu jej specjalnego, rozpieszczanego leczenia. Stawiała rozbieżność między nią a bratem. Ukradł jej niezależność. Wysłała wiadomość, że nie musi zdobywać swojej drogi w świecie, że może przetrwać napady złości i oczekiwania, że inni będą się nią opiekować.
Jeśli w tym tygodniu nauczyłeś mnie czegoś, to jest to, że nie chcę wychowywać kobiety, która potrzebuje oszczędzania. Chcę wychować kobietę, która może zaopiekować się sobą. Jest na dobrej drodze, tak długo, jak nauczę ją, aby przyjęła niezależność i sama dokonała ocalenia.