Rozwodzenie się nie było najlepszą rzeczą, która się ze mną wydarzyła, ale była słuszna
W zeszłym roku, w wieku 27 lat, zostawiłem mojego męża na siedem lat. Ojciec naszych dwojga dzieci. Byliśmy razem odkąd skończyłem 19 lat. Myślałem, że zestarzejemy się razem. Wierzyłem w miłość, szczególnie miłość, którą mieliśmy dla siebie nawzajem, i wierzyłem w nas. Nie rozumiałem, że chociaż miłość jest piękna, to nie zawsze wystarczy, aby utrzymać małżeństwo; nie wystarczy skleić was razem, gdy wydarzy się coś niszczycielskiego. A dla nas zniszczenia przyszły warstwami; to nigdy nie była tylko jedna rzecz.
Kiedy się poznaliśmy, wiedziałem, że od razu go kocham. Myślałem, że jest najbardziej błyskotliwym człowiekiem w historii i nigdy nie znałem nikogo takiego jak on. Zaczarował mnie, a ja bardzo chciałem być blisko niego, poznać go. Nasza pierwsza randka była łatwa i naturalna, a my spędzaliśmy ją codziennie razem. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości, planowaliśmy dom, który wspólnie budowaliśmy, cele, które osiągnęliśmy, rodzinę, którą stworzyliśmy. Wszystko było idealne.
Tylko że tak nie było.
Rok przed spotkaniem zostałem zgwałcony po raz pierwszy. Potem chłopcy, których znałem w college'u, seksualnie napadali na mnie w kółko. Kiedy spotkałem Leifa, powiedziałem mu, myśląc, że nie chciałby zostać z kimś tak "zniszczonym" tak samo jak ja. Zamiast tego powiedział mi: "Jesteś ważny i masz wartość." To byłby pierwszy i ostatni raz, kiedy o tym rozmawialiśmy. Pojawiał się rzadko, a ja wciąż byłam tak zawstydzona.
W sypialni niektóre pozycje seksualne i akty wywoływały u mnie lęk, a ja miałem koszmary o tym, że zostałem zaatakowany i zgwałcony. Nie powiedziałem Leifowi. W końcu koszmary zgasły, a seks z nim nie prześladował mnie. Myślałem, że jakoś przezwyciężyłem traumę, której doświadczyłem, że już mnie nie nęka. Cztery lata później nadszedł ryk.
Pewnego dnia powiedziałem Leifowi, że jeśli spałeś z kimś innym, nie obchodzi mnie to. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałbym "- i miałem na myśli. Nie obchodziło mnie, czy spał z kimś innym, bo nagle miałem ochotę zrobić to samo. W następny weekend zacząłem mieć romans i powiedziałem sobie, że to dlatego, że próbowałem wypełnić pustkę; dziura we mnie i w naszym związku. Nasza sprawa trwała miesiącami i przez cały ten czas Leif czekał na mnie cierpliwie. Nie chciałem być w tym drugim związku, mimo że o niego dbałem, ale oszukiwanie, jak się później dowiedziałem, było moim sposobem reagowania na mój gwałt; mój sposób odczuwania kontroli nad tym, co mi się przydarzyło. Wpadłem w błędne koło: nienawidziłem siebie i patrzyłem, jak Leif cierpi, ale nadal nie mogłem przestać.
Spędziliśmy cztery lata próbując uratować nasze małżeństwo. Próbowaliśmy walczyć w najlepszy sposób, jaki znaliśmy. Zrobiliśmy terapię par, poszedłem sam na terapię, odbyliśmy wspólnie podróże i spróbowaliśmy związku otwartego / poliamorycznego. Leif chciał więcej próbować, ale uświadomiłem sobie, że nie chcę już tego ani on, ani on. Nie dlatego, że nie był dobry; nie, był wszystkim, co było dobre. Ale po drodze zmieniłem się - i tak też się stało. Złamał się w sposób, o którym nie wiedziałem, że jest możliwy, a jednak przylgnął do nas i do mnie. Mój ból spowodował, że obaj się zmieniliśmy. Kochał mnie, ale teraz przyszedł z warunkami, a tam, gdzie kiedyś było zaufanie, nic nie było. Stałem się odważniejszy i pewniejszy siebie, dałem sobie pozwolenie na sprawiedliwe
być.
Więc kiedy poprosił mnie, bym spróbował jeszcze raz, nie mogłem. Nie mogłem spojrzeć mu w twarz, wiedząc, że to było straszne, wściekłe i smutne. Nie mogłem już dzielić z nim łóżka, znając wszystkie sposoby, w jakie go skrzywdziłem, w jaki sposób "przespałem się za dużo." Nie mogłem wdać się w kolejną kłótnię, w której automatycznie "wygrał" ponieważ mógł przywołać moją przeszłość i nie mogłem ryzykować złamania jego serca więcej niż już miałem.
Zgodziliśmy się na rozwód. Tak naprawdę nie chciał, ale uszanował mój wybór. Przez wiele miesięcy utrzymywaliśmy tę decyzję między nami dwoma, mieszkając w tym samym domu, dzieląc to samo łóżko, nasza rutyna nigdy się nie zmienia. Mieliśmy razem dwoje dzieci i chcieliśmy upewnić się, że omawialiśmy każdy szczegół przed przekazaniem im wiadomości. Najpierw myśleliśmy, że wszystko już wymyśliliśmy, ale zdaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy przygotowani. Prowadzenie harmonogramu było trudne, upuszczenie dzieci do siebie było trudne, starając się kontynuować życie, a zasmucenie naszego małżeństwa było trudne. Jednak w trudnych momentach nasza rodzina pozostała w takcie, a w pewnym sensie jesteśmy szczęśliwsi ze sobą; cieszymy się dla siebie nawzajem.
Ostatnio razem poszliśmy na koncert. To normalne, mimo że przez jakiś czas byliśmy z dala od siebie. Utworzyła się piosenka, którą graliśmy dla siebie, gdy się zakochaliśmy, a gdy tylko się zaczęło, trzymaliśmy się nawzajem. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek płakał mocniej niż ja w tym momencie. Muzyka nigdy nie była piękniejsza ani bardziej tragiczna. To oznaczało koniec; nasz rozdział się zamknął. Czułem to, poczuł to i przez chwilę zastanawiałem się, jak tu dotarliśmy, czy wciąż możemy naprawić to, co się zepsuło. Głęboko, wiedziałem, że nadszedł czas, po prostu puścić i iść dalej.