List otwarty do pielęgniarek położniczych, które były tam dla mnie po narodzinach mojego pierwszego dziecka
Drodzy L i T, moje pielęgniarki położnicze:
Minęły ponad cztery lata od urodzenia mojego pierwszego dziecka. Ten, który opiekował się lub płakał non-stop przez trzy z czterech dni, kiedy byłam w szpitalu po sekcji c. Ten, który mi powiedziałeś, z łagodnym, uspokajającym autorytetem, byłby w porządku.
Nie wątpię, że o mnie zapomniałeś. Nie martw się, jest fajnie. Jako pacjent nie byłam nadzwyczajna w żaden sposób, który by mnie wyróżniał: pierwsza mama, 28 lat, awaryjna sekcja c, zdrowe dziecko. Poza tym T powiedział mi, że urodziłem się w powolnym tygodniu - łącznie 7 matek na moim piętrze, co stanowiło około jednej trzeciej ruchu, jaki zwykle widuje się w tym szczególnym szpitalu w Nowym Jorku. Tak więc, według moich obliczeń, jeśli nadal pracujesz na oddziale położniczym, dwoje teraz pomogło około 4 500 nowym matkom i niemowlętom. Robisz to na 12-14-godzinnych zmianach. Wszyscy pacjenci muszą być rozmyciem. Bylibyśmy rozmazani, gdyby całe wasze życie było waszą pracą, ale tak nie jest. T, masz męża i dwoje nastoletnich dzieci. L, dbasz o swoją starszą matkę i pomagasz wychowywać siostrzenicę. A jednak ani razu nie sprawiłeś, że poczułem się jak zwykły błysk na twoim radarze. Nigdy nie myślałem: "Te kobiety tylko czekają, aż się skończy."
Kiedy mówię o pierwszych dniach życia mojego syna, odnoszę się do was dwóch jako moich "wróżek chrzestnych". Opisywanie cię jako "dwóch pielęgniarek nocnych na dyżurze" wydaje się niewystarczające. Twoi koledzy na dziennej zmianie też byli świetni, ale nie potrzebowałem ich tak bardzo. Mój mąż był ze mną w ciągu dnia. Miałem gości. Miałem check-in z moim lekarzem. Miałem wspaniały widok na Central Park i mogłem gapić się sennie przez okno i patrzeć, jak mija Nowy Jork, ponieważ nieudolnie karmię piersią z tego, co czułem (i prawdopodobnie było) po raz 20 tego dnia. Ale około dziesiątej po południu to tylko ja i moje nowe dziecko, zupełnie sam i często nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić.
Teraz, nie mając pojęcia o nowym dziecku ze swoim partnerem, jest to wykonalne. Pocieszacie się w nieświadomości drugiej osoby i zdajecie sobie sprawę, że żadne z was nie wie, co się dzieje, ale że razem możecie prawdopodobnie podrobić sobie drogę przez to. Poczucie, że nowy rodzic ma samotność z dzieckiem, powinno mieć swoje własne słowo. Obawa przed nieadekwatnością, lęk przed niekompetencją, lęk przed robieniem czegoś złego, przytłaczającą, wszechogarniającą miłością, fizycznym bólem, od którego nie możesz już odciągać uwagi, emocjonalnym bólem, od którego nie możesz już odciągać uwagi, podniecenia, zadowolenia, paniki.
L, byłeś tam przez pierwsze dwie noce i to ty zapewniłaś mnie, że mój syn nie złamie się. Że go nie złamam. Uspokoiłeś mnie, że jego nieustanne zawodzenie nie świadczyło o tym, że coś jest nie tak. Był zdrowy, był pod opieką; był w porządku. Kiedy zobaczysz, że jestem przytłoczony, weźmiesz go ode mnie i po chwili zmusi go do milczenia. Miałem tylko kilka sekund, by spojrzeć na ciebie z głupią wdzięcznością, zanim podjąłeś rozmowę i zacząłeś żartować, całkowicie niezwyciężony magią twoich ramion. Nieświadom, a może nie, że przywiodłeś mnie z najciemniejszej części tej emocji, która nie ma jeszcze swojego imienia.
T, przez dwie kolejne noce, zapewniłeś mnie, że nie złamie się. Że mnie nie złamie, chociaż po dwóch dniach snu w 10-minutowych odstępach czułam, że już to zrobił. Kiedy zaczęłam płakać, czy mogę uzupełnić karmienie piersią formułą, zapytałam cię: "Powiedz mi, co masz robić", usiadłeś, złożyłeś ręce na kolanach i powiedziałeś bardzo delikatnie: "Nie, zdecydujesz. Usiądą tu z tobą i będziemy o tym rozmawiać tak długo, jak będziesz potrzebować, a na końcu podejmiesz właściwą decyzję. I ty to zrobiłeś. I zrobiłem. A potem zganiłeś mnie za to, że nie czynisz odpoczynku priorytetem i za to, że nie pijesz wystarczająco dużo wody, kiedy mnie wtulałeś, jakbyś była moją matką, a ja miałem sześć lat. Ty przytuliłaś moje dziecko, a kiedy w końcu się odpływał, zobaczyłam, że postawiłeś go śpiącego w gondoli obok mnie. Spałem przez trzy i pół godziny, co było najdłuższym odcinkiem, jaki miałem od czasu, gdy wszedłem do pracy. Następna noc była lepsza i wróciłeś do mnie z uśmiechem: "Będziesz dobrą matką, mogę powiedzieć, masz dobry instynkt".
Nigdy, przenigdy nie powiem ci, co znaczyło dla mnie usłyszeć te słowa od ciebie. Aby usłyszeć, że jestem wystarczająco dobry od kogoś, kto był tak zdolny, do kogo to wszystko wydawało się przychodzić tak naturalnie, poczułem czystą radość. Ale jak L (który, jak się dowiedziałem, był twoim najlepszym przyjacielem), wydawałeś się całkowicie nieświadomy swojej niesamowitej mocy, ponieważ kiedy otworzyłem usta, by ci podziękować, wtedy pokazałeś mi dwie ogromne torby z pieluchami i innymi dostawkami dla dzieci przyniosłem mnie. "Nie zapomnij opróżnić skrytki tak często, jak to tylko możliwe, personel uzupełni ją, a potem będziesz miał dużo więcej w domu." Wrzuciłeś także pozostałe pieluchy z zapasów mojego pokoju do torby. "Serio, to jest dobre rzeczy."
Przez tysiące lat kobiety rodziły w społecznościach innych kobiet. Kobiety, które znały całe swoje życie, swoich rówieśników, przyjaciół. Dzielili się wiedzą, pomagali podczas porodu, a nawet karmili się nawzajem w razie potrzeby. Nie znaczy to, że nasi foremni żyli sielankowymi, utopijnymi egzystencjami: ginęli masowo, a wspólnoty, które zbudowali, powstały w absolutnej konieczności, a nie w wizji. Nie chcę wracać do tamtych dni, ale wspólnoty urodzeniowe, które nie są częścią codziennej egzystencji kobiet, usunęły ważne emocjonalne połączenie z nowym macierzyństwem, które nie straciło nic ze swojego znaczenia. Więc teraz, co kiedyś padło na całą wioskę, przypada na pielęgniarki takie jak ty, a bez tego, że jest się od was wymaganym, podeszliście.
L i T, nie możecie wiedzieć, jak bardzo jesteście ważni w opowiadaniu o moich narodzinach, lub jak dziś czuję respekt wobec wszystkiego, co mogliście nauczyć w ciągu czterech krótkich dni. Ale wiem, że nie jestem jedyną osobą, której głęboko pomogłeś, a co więcej, wiem, że nie jesteście jedynymi czarodziejskimi matkami chrzestnymi - istnieją miliony pielęgniarek, które służą jako opiekunowie, cheerleaderki, psychologowie i przyjaciele dla wrażliwych, hormonalnych i przerażonych nowych rodziców.
Wszyscy jesteście niesamowici. Dziękuję Ci.
Z poważaniem,
Jamie, pozwalając sobie na miliony nowych mam na całym świecie