Zaprzestałem dyscyplinowania moich dzieci na tydzień i to się stało

Zawartość:

W niektóre dni jestem po prostu wyczerpany macierzyństwem. Jest zbyt wiele zmagań. Za dużo walk. Zbyt mało czasu na cieszenie się z tego całego rodzicielstwa. Ciągle się zastanawiam, czy robię to, co należy, zwłaszcza jeśli chodzi o dyscyplinowanie i korygowanie zachowań moich dzieci. Ostatnio czuję, że zbliżamy się do zbyt wielu sporów, które kończą się przerwami i kolejnymi krzykami, które zajmują nieprzyzwoity czas. Myślę, że ważne jest, aby zdyscyplinować moje dzieci, ponieważ zapewnia im to strukturę konsekwencji działania (taką, która będzie cenna w późniejszym życiu), i ponieważ martwię się, jeśli całkowicie przestanę dyscyplinować moje dzieci. Ale ostatnio im więcej dyscypliny, tym gorsze jest ich zachowanie. Coś, co robię, musi być złe, pomyślałem. Musi być lepszy sposób.

Wiedziałem, że musi istnieć korelacja między sposobem, w jaki reaguję i dyscyplinowaniem moich dzieci, a tym, jak ich zachowanie wymyka się spod kontroli. Zastanawiałem się, jak inne mogą być nasze dni, jeśli walki zaczęły się i kończyły bez przerażającego przekroczenia limitu czasu. Co powinienem zrobić w tym miejscu? Myślałem. Wtedy w moją głowę wkradła się bardziej śmiała myśl. Co jeśli nic nie zrobię?

Eksperyment

Zdecydowałem się przetestować niebezpieczne wody i całkowicie przestać dyscyplinować moje dzieci przez cały tydzień. Nie byłem pewien, jak zareagują, ale miałem nadzieję, że ich zachowanie nie pogorszy się. Czy w ogóle mnie słuchaliby, gdyby na stole nie było żadnych pogróżek? Czy był jakiś sposób na dyscyplinowanie, którego jeszcze nie odkryłem? Nie byłem pewien, jak egzekwować zasady bez wymiernych konsekwencji, ale jakoś to zrozumiałem.

Dzień 1

Pierwszy dzień mojego bezdyscyplinarnego eksperymentu ruszył w dół, gdy moja córka zaczęła krzyczeć przy stole śniadaniowym po tym, jak przeciąłem jej gofry. To mrożone gofry, dzieciaku, smakują równie źle, niezależnie od tego, w jaki sposób je kroisz. Zwykle trwa limit czasu w czasie posiłku, ponieważ wszyscy inni w rodzinie naprawdę lubią jeść bez 2-letniego skrzeczenia w twarz. To jednak nie było dzisiaj opcją. Po prostu wziąłem głęboki oddech i spytałem ją, czy będzie dalej krzyczeć. "TAK!" Krzyknęła.

Zaczynam zdawać sobie sprawę, jak bardzo mój nastrój i własne niedociągnięcia odegrały sposób, w jaki dyscyplinuję moje dzieci. Brakowało mi czasu na naukę, ponieważ byłem zbyt przytłoczony, aby poradzić sobie z jej stanem emocjonalnym, i to nie jest rodzaj matki, którą chcę być.

Potem, co dziwne, łkała kilka razy i uspokoiła się. Gdybym postawił ją na czas, kopałaby i krzyczała w swoim pokoju przez cały czas jedzenia. Nie jadła gofrów (bo żyje z powietrza i wściekłości), ale siedziała przez większość posiłku bez kolejnego napadu złości. Zastanawiałam się, czy to był błąd, ale zastanawiałam się też, czy może jej napad złości w jedzeniu był podsycany przez świadomość, że nastąpi przerwa i druga szansa. Myślałem, że robię to, co trzeba, konsekwentnie ją dyscyplinując, ale może był lepszy sposób

...

Dzień 2

Następnego dnia czułem optymizm. Chociaż przed paroma dniami doszło do kilku napadów złości, skończyły się szybko i nie stanowiły prawdziwej przyczyny dyscypliny. Trochę wybuchu tu i tam jest par oczywiście dla 2-letniego i 5-letniego, więc po prostu miałem ich przeprosić i iść o ich dzień.

Myślałem, że żadna dyscyplina nie oznaczałaby, że moje dzieci będą szaleć i ignorować wszystkie zasady, ale zamiast tego wydawały się wpasowywać w bardziej grzeczny wzór. Słuchałem ich, zamiast karać je za posiadanie emocjonalnych potrzeb i działało.

Dziś jednak był tylko mały wybuch gofra. Mój syn chciał lody i chciał go źle. Chciał tego pomimo faktu, że było to kilka minut do czasu obiadu i nie obchodziło go, że nie mamy lodów w domu. Nawet gdy zachowałem spokojny ton (co nie było łatwe), zaczął krzyczeć, że był "taki zły na mnie" i że byłam "podłą matką".

Normalnie taka postawa wymagałaby natychmiastowej dyscypliny, ale zamiast tego czekałem na burzę wrzasków, a potem spróbowałem z nim porozmawiać. Zrobiłem krok w tył i zdałem sobie sprawę, że zachowuje się tak, ponieważ był głodny i przytłoczony. Nie potrzebował dyscypliny, potrzebował pomocy w regulacji emocji - a kiedy rozmawialiśmy, czułem się o wiele lepiej, niż gdybym po prostu postawił go w pokoju na gulasz.

Dzień 3

Do trzeciego dnia cieszyłem się rodzicielstwem bez dyscypliny, czego nie oczekiwałem. Zauważyłem, że napady złości nie zaczęły się tak wcześnie rano, a zachowanie, które normalnie "bandowałem" dla dyscypliny zaczynało zanikać z mojego radaru. Nauczyłem się, że praca z moimi dziećmi, aby rozwiązać ich zachowanie, a nie skakanie do mojej autorytatywnej normy, działa dobrze dla wszystkich.

Myślałem, że żadna dyscyplina nie oznaczałaby, że moje dzieci będą szaleć i ignorować wszystkie zasady, ale zamiast tego wydawały się wpasowywać w bardziej grzeczny wzór. Słuchałem ich, zamiast karać je za posiadanie emocjonalnych potrzeb i działało.

Dzień 4

Czwartego dnia uderzyłem w moją pierwszą prawdziwą przeszkodę. Byłem zmęczony i zepsuty po nocy z dzieckiem. Był przez całą noc, ponieważ przyszedł z przeziębieniem, a teraz byłem przeziębiony. Byłem wyczerpany po tym, jak wszyscy rano wyszli do szkoły i czekali na małą przerwę, gdy zorientowałem się, że dziecko zasnęło w jego samochodzie w drodze do domu. Jednak moja córka zaczęła krzyczeć, gdy tylko przeszliśmy przez drzwi na poczęstunek ( Co to za kurwa, o co ci chodzi, nie mamy smakołyków !! ) i obudziliśmy dziecko, co oznacza, że ​​nie idzie dzisiaj się zdrzemnąć. W ogóle. Byłem tak sfrustrowany, że płakałem.

Położyłem córkę na timeout. Potrzebowałem więcej czasu, niż ona, ale musiałem poradzić sobie z płaczącym dzieckiem i mogłem poczuć, jak tracę panowanie nad sobą. Oczywiście, kiedy się ochłonąłem, ona się zepsuła i przez resztę dnia była niesmakiem. Mój jeden przypadek dyscypliny przerodził się w dzień pełen zmagań. Zaczynam zdawać sobie sprawę, jak bardzo mój nastrój i własne niedociągnięcia odegrały sposób, w jaki dyscyplinuję moje dzieci. Brakowało mi czasu na naukę, ponieważ byłem zbyt przytłoczony, aby poradzić sobie z jej stanem emocjonalnym, i to nie jest rodzaj matki, którą chcę być.

Dzień 5

W piątym dniu to mój syn zachowywał się tak, jak go odebrałem po tym, co oczywiście było ciężkim dniem w szkole. Podszedłem do niego, gdy rozmawiałem z nauczycielem o kłótni, w której kopnął kolejnego dzieciaka. Byłem bardzo zdenerwowany i rozczarowany, ale chciałem dać mu szansę na wyjaśnienie. Pozwoliłem mu się otworzyć i dowiedziałem się, że kopnął, aby uciec od dzieciaka, który trzymał go za ramię i nie pozwalał mu odejść. Nie skacząc wprost na niego za robienie czegoś złego, byliśmy w stanie otworzyć dialog o tym, jak radzić sobie ze znęcaniem się, co było konieczne i ważne po tym, co się wydarzyło.

Jedyną osobą, która została zaspokojona przez timeouts, byłam ja, a to dlatego, że nie chciałem poradzić sobie z ciężką pracą rodzicielską, co było wielkim błędem przyznać się do siebie.

Normalnie szybko by to zmieniło się w sytuację, w której mój syn krzyczał, czując od samego początku obronę, ale po kilku ostatnich dniach braku dyscypliny czuł się wystarczająco ufny, aby prowadzić bardzo dojrzałą rozmowę, nie martwiąc się o konsekwencje, mimo że wiedziałem, że zrobił coś złego. Był to dla mnie wielki moment, kiedy uświadomiłem sobie, że rozmawianie przez problemy emocjonalne, a nie dyscyplinowanie od razu, będzie ważne, jeśli chcę, aby moje dzieci zaufały mi i przychodziły do ​​mnie z problemami, gdy się starzeją. To, co teraz robię, stanowi podstawę naszego związku w przyszłości.

Dzień 6

Podczas gdy ciągle przeżywałem przeziębienie, naprawdę zmagałem się z niewykorzystaniem limitów czasu, kiedy czułem się dość na zachowaniu moich dzieci. Chciałem ustawić ich na czas, kiedy zaczęli sprzeczać się przy stole. Chciałem ustawić je na czas, kiedy drwią się nawzajem nad zabawkami. Naprawdę chciałem ustawić ich na czas, kiedy krzyczeli lub obrzucali mnie brakiem szacunku. Rozmawianie z nimi zamiast karanie ich było trudniejsze, niż chciałem przyznać.

Timeout stał się taką kulą, że zdałem sobie sprawę, że go użyłem, nawet jeśli nie było to absolutnie konieczne. Rozmawianie z ich emocjami jest trudne, ale jest także częścią bycia zaangażowanym rodzicem. Stawianie ich na timeout nie było zazwyczaj dobrym sposobem na "nauczenie ich wartościowej lekcji". Nie uczyli się niczego przez izolację. Ich potrzeby nie zostały zaspokojone poprzez rzucenie ataku, podczas gdy wszyscy pozostali zamknięci. Jedyną osobą, która została zaspokojona przez timeouts, byłam ja, a to dlatego, że nie chciałem poradzić sobie z ciężką pracą rodzicielską, co było wielkim błędem przyznać się do siebie.

Dzień 7

Ostatniego dnia mojego eksperymentu zacząłem czuć się trochę lepiej i miałem energię, aby nadążyć za moimi dziećmi, co zaowocowało mniejszą ilością stopów. Czasami brak energii i uwagi, które dostają, gdy nie jestem w 100 procentach, powoduje, że są trochę szaleni (ogromne niedomówienie) i grają. Było jeszcze kilka drobnych zmagań - jak opuszczenie parku i zakładanie piżam - ale ogólnie rzecz biorąc, udało mi się z nimi porozumieć i dojść do pokojowych rozwiązań.

Kiedy przestałem myśleć o ich zachowaniu jako "złym" i patrzyłem na nich jako o niespełnionej emocjonalnej potrzebie, znacznie łatwiej było z nimi rozmawiać, niż je karać. Czasami muszę sobie przypominać, że nie są drobnymi dorosłymi z takim samym zakresem samokontroli, jaki mam. Ich emocje są większe i trudniejsze do uregulowania.

Starałem się traktować ich potrzeby z empatią, co powodowało, że potrzeba dyscypliny nie istniała. Tyle z walki o władzę, z którą mieliśmy do czynienia przed tym tygodniem, pochodziło z niezrozumienia ich potrzeb emocjonalnych i skupienia się na złym zachowaniu. Kiedy przestałem myśleć o ich zachowaniu jako "złym" i patrzyłem na nich jako o niespełnionej emocjonalnej potrzebie, znacznie łatwiej było z nimi rozmawiać, niż je karać. Czasami muszę sobie przypominać, że nie są drobnymi dorosłymi z takim samym zakresem samokontroli, jaki mam. Ich emocje są większe i trudniejsze do uregulowania. Częściej niż nie, potrzebują mojej pomocy, aby przezwyciężyć ich złe zachowanie, a to nie zawsze musi wiązać się z dyscypliną.

Czy żadna dyscyplina nie doprowadziła do totalnego chaosu?

Byłem zszokowany tym, jak bardzo zmieniła się dynamika naszej rodziny bez tradycyjnej dyscypliny w ciągu tygodnia. Czułem, że moje dzieci mogły łatwiej mi zaufać i zastanawiałem się, czy może moja postawa polegająca na szybkiej dyscyplinie przyczyniła się do ich niekontrolowanego zachowania bardziej niż myślałem. Gdybym nie był w stanie regulować moich emocji i rozmawiać przez ich napady, jak by się kiedykolwiek nauczyli samoregulować?

Sądziłem, że żadna dyscyplina nie doprowadzi do totalnego chaosu, ale wydaje się, że jest odwrotnie. Sposób, w jaki je dyscyplinowałem, nie dawał im poczucia spójności, do której dążyłem. Zamiast tego spowodowało to więcej emocjonalnego dystresu, a zatem błędne koło, w którym byłem tak zmęczony, było tylko szalone. Pozbycie się dyscypliny nie oznaczało pozbycia się granic, to po prostu zmienił sposób, w jaki wymuszałem te granice. Kiedy skupiałem się na ich potrzebach emocjonalnych w związku z karą, wszystko zmieniło się. Nie była to kwestia niewystarczającej dyscypliny, ale raczej niewystarczająca empatia. Ich poziom sprawił, że spojrzałem na wszystkie nasze problemy w zupełnie nowym świetle. Nie trzeba czekać na timeout.

Poprzedni Artykuł Następny Artykuł

Zalecenia Dla Moms.‼